I w sumie słusznie, Wampir nie lubił jak mu ktoś przeszkadzał. Mijając zamknięte sklepy, zwinięte stragany, zapalone latarnie i szmer przechodniów. Miasto trochę śmierdzące i brzydkie, ale spokojne było teraz jego domem. Sklep prosperował jako tako, zarobek był, praca tak samo. Uganianie się za sarnami było nieopłacalne. Bieganie po zimnym lesie już mu wyłaziło bokiem. Pora było zacząć czegoś nowego. Odwrócić się plecami do przeszłości i iść własną drogą.
Rozglądał się uważnie, szukał odpowiedniego człowieka, który mu pomoże.