Funeris Venatio dotarł do Ekkerund chwilę przed południem. Między wyjazdem z siedziby Bractwa ÂŚwitu, a dotarciem do Ekkerund, odwiedził jeszcze stolicę - Efehidion. W zbrojowni zaopatrzył się w srebrny sztylet, którym chciał nauczyć się posługiwać, chociażby pobieżnie. W mieście takim orężem potrafił biegle posługiwać się niejaki Jan, u którego człowiek chętnie pobierał już wcześniej nauki. Bardzo możliwe, że umiejętność walki sztyletem bardzo się przyda podczas nadchodzących dni. Niebezpiecznych dni, jak się spodziewał, słusznie zresztą.
Gdy dotarł do karczmy, gdzie wyznaczono punkt zborny tejże wyprawy, ujrzał na miejscu Kharima, członka Bractwa. Nowo mianowanego ÂŚwiętego Mściciela w swej nowej, wypindzlowanej zbroi.
- Witaj, bracie- podszedł do krasnoluda, uściskując mu prawicę. - Jestem Funeris Venatio, zwany przez przyjaciół Poetą. Niedawno i ja dołączyłem do Bractwa ÂŚwitu, ku chwale Zartata. Mam nadzieję, że kompania braci przyniesie chlubę zakonowi.