- W takim razie wyruszam. Bywaj. Mam nadzieję wrócić niedługo i zdać relację z przebiegu podróży - mówiąc ostatnie słowa wyraźnie się uśmiechnął. Ukłonił się lekko przed potężnym cielskiem chwilowego towarzysza rozmowy i ruszył w kierunku, który określił jako południe. Z racji tego, że zaraz zobaczy, gdzie jest słońce - a dokładniej, gdzie wschodzi i zachodzi - uda mu się ocenić kierunek marszu prawidłowo.
Najpierw jednak musiał pokonać teren opactwa, wydostać się z zabudowań. Nie miał jednak wielkiej ochoty opuszczać tej sali, Lanar Helium. ÂŚwiatło słoneczne, które wpadało do środka przez otwory okienne rozszczepiało się na kamieniach szlachetnych ułożonych na ścianach tworząc niesamowite spektakle barw. Kryształy mieniły się wszystkimi kolorami, niczym tęcza na niebie. Diamenty chwilami oślepiały.
Gdy opuścił salę, znalazł się na dziedzińcu, Atrium. Kierując się do południowego wyjścia, mijał rzeszę krzątających się istot. Instynktownie pomyślał, że sporo kręci się tutaj ludzi. Od razu jednak poprawił się, gdyż ludzi de facto nie dostrzegał. Kilku kupców, których spotkał wcześniej, to jedyni osobnicy jego gatunku. Na wyspie Feros podobno nie przebywało wielu ludzi.
Dotarłszy do południowej bramy, znalazł się na zboczu. Wejścia do Opactwa Valmeth broniła solidna opuszczana krata, przy której ciągle znajdowali się taureni i raanarzy - drugi gatunek, który widział pierwszy raz w życiu. Postanowił jednak, że niczemu nie będzie się dziwić. Przynajmniej na razie. Wolał nie stwarzać złego wrażenia.
Idąc drogą sprawdził stan ekwipunku i poprawił, co mógł. Zasznurował pewniej obuwie, poprawił portki, naciągnął solidnie rękawice. Poprawił klamrę napierśnika, by odpowiednio przylegał do ciała i nie krępował ruchów. Tarczę zdjął z pleców i wydobył z marnej pochwy równie znamienity miecz. Zamłynkował na rozgrzewkę, by rozruszać stawy. Uderzył również płazem w łydki podczas chodu, jak to miał w zwyczaju.
Zaczął zbliżać się do lasu, aż stanął na jego skraju. Droga kierowała się dalej, lecz on wpatrywał się w rosnącą knieję i przetrawiał to, co właśnie widzi...