- Zanim tu przyszliście było więcej wiewiórek kilkanaście a może i kilkadziesiąt. - powiedział pokazując usypane stosy kamieni pod miejscami gdzie bronili się pawężami. - Przybyły karę minut po najechaniu na pułapkę. Zakładam, ze wyczuły zapach żywności, zapewne po zimie są wygłodniałe i liczyły na żywność. Wiewiórki to dziwne stworzenia, ciężko je przepędzić, a trafić w nie nie sposób... To chyba najgroźniejsze stworzenie w lesie dla wojownika, mimo niewielkiego ciała i kruchości. Zwinność i niewielkie rozmiary to istna zmora, sam wiesz... - Mówił dowódca ochotniczej straży konwoju. Straż była odziana w delikatne zbroje miękkie, co zapewniało im nikłą obronę przed czymkolwiek, tym dało wam to do zrozumienia jakiej jakości ochotnicy się zgłaszają, Kharim odziany z zbroje płytową był widokiem rzadkim w tych służbach, przy takich zadaniach. Drugi strażnik jednak się wtrącił by coś dopowiedzieć.
- Gdy się zbliżyliście większa część wiewiórek wycofała się, a nas dobiegły hałasy z lasu za wiewiórami. Nie mieliśmy czasu by to sprawdzić ani możliwości. Sądzę, że odeszły bo znalazły inny cel, zostawiając trójkę byśmy my nie mogli odjechać i musieli czekać...
- Jak przejechaliście przez pole pełne zamaskowanych pułapek na szlaku którym właśnie przybyliśmy? Co kawałek było porozkładane 20 pułapek jak ta, w której zniszczyło się wasze koło. - Salazar zapoytał ciekawy odpowiedzi, lecz sam zrozumiał po chwili, ze przecież nie było śladów kopyt ani kół, musiały zostać zatarte przy zakąłdaniu pułapek, a więc założono je już po przejeździe pierwszego konwoju.
- Nie było żadnego pola z pułapkami...
- A więc są w pobliżu. Nie zależnie od wyniku zwiadu Talii pójdziemy w las Lucjanie i Kharimie. A wy macie misje do wykonania, zegnam was konwojentów. - Powiedział przypominając im o własnym zadaniu.
Strażnicy zasiedli na naprawionym wozie, podziękowali i woźnica pognał konia i wyjechał z zagajnika, który kończył się paręnaście metrów dalej. Udał się do kopalni zgodnie ze swoim zadaniem.
Salazar dalej pieczołowicie oprawiał wiewiórkę, pierw upuścił z niej krew, zaciął główne żyły na szyjce oraz w pachwinach wiewióry, spuścił odrobinę krwi, którą posiadały w sobie do jednego z pustych flakonów.
Pozyskuję:
0,2l litra krwi wiewiórki
Następnie Salazar wziął mały nożyk i zabrał się za rączki stworków, zaczął od wydziobania pazurków. wbijając w drobne palce ostrze i odważając pazurki wydobył je i schował do małego pojemnika. Następnie zrobił podobnie z pyszczkiem. wbił w dziąsła z przodu nóż i wyważając te dwa, charakterystyczne dla tych gryzoni zęby wydobył je i tak samo schował w pojemnik. Na koniec korzystając z tego samego noża naciął skórę wiewiórki na całym ciele i zdarł ją. związał wszystko razem i schował do pozostałych pozyskanych tego dnia trofeów.
Pozyskuję:
2 zęby wiewiórki
16 pazurów wiewiórki
0,2m2 skóry wiewiórki
Umki: Upuszczanie krwi i Podstawy łowiectwa.
Talia w tym czasie przebyła parędziesiąt metrów w głąb lasu, gdy zaczęła słyszeć dziwne szumy and sobą i hałasy gałęzi, zauważyła jak oddział wiewiórek przemyka nad nią w ogóle nie zwracając na nią uwagi. Po chwili zauważyła jakiegoś człowieka który szybko biegnąc zniknął jej z oczu. Wiedziała, ze nie jest tutaj sama, a czuła się bardzo samotna z dala od kompanów.