Zaginiona niewiasta

[Lucas Paladin]

- Wstawaj! Nie mamy całego dnia. - Lucas był twardy i stanowczy. - Mamy kilka prostych pytań, ładnie odpowiesz to załatwimy sprawę po męsku, jak nie, to będziemy musieli w takim razie rozmawiać inaczej. Jesteś z tej wioski? Ilu z was jest zrekrutowanych?

[Nawaar]

Kharim dodał również swoje pytanie. - A, przede wszystkim kto wami dowodzi?. To pytanie również miało istotne znaczenie, bo mógł to być demon lub coś jeszcze gorszego.

[Isentor]

- Kim wy jestescie?!

[Nawaar]

- Jakby to powiedzieć. Twoim najgorszym koszmarem, a teraz odpowiadaj na zadane pytania łachmyto. Krasnolud tracił cierpliwość.

[Lucas Paladin]

- Kim my jesteśmy? Chłopie, kim wy jesteście? Nędznymi łachmytami na posługach jakiegoś demona? To my tutaj będziemy zadawać pytania, a Ty będziesz na nie odpowiadać. - Lucas był stanowczy, podobnie jak Kharim. Podejrzewał, że być może pod wpływem strachu, a jeśli owy kultysta pochodził z wioski, zacznie mówić.

[Isentor]

- Pieprzcie sie!

[Lucas Paladin]

- Kharim, trzeba będzie twardo. Przywiąż go drzewa, jak masz czym go skrępować. Zacznie mówić, zobaczysz. - Lucas nie wyglądał jakby żartował. ÂŻycie niewinnych ludzi było więcej warte od cierpień jednego fanatyka.

[Nawaar]

- Już się robi, a Ty mnie ubezpieczaj. Kharim podniósł człeka podstawił pod jednym z drzew, a jakimś dobrym zbiegiem okoliczności znalazł, pod jednym z krzaków dość mocny sznur. Paladyn sowicie go przywiązał, na kilka supłów. Gdy już to zrobił ściągnął młot z pleców i uderzył nim o jeden z palców u nogi. - I jak boli?. Będziesz gadał, po dobroci czy mam Ci coś jeszcze zmiażdżyć.

[Isentor]

Mężczyzna wydarł się wniebogłosy. Głośne rozmowy i krzyki cierpiącego kultysty niosły się po lesie alarmując jego kompanów o niebezpieczeństwie.


//Przepadła wam opcja perswazji w zwykłym dialogu z kultystą. Wszyscy nosicie maski, więc mogliście zwyczajnie pójść za nim (z nim) do obozu.

[Nawaar]

Kharim wyciągnął rękę w jego kierunku i wypowiedział inkantację knebla. - Aresh!. Struny głosowe zostały ściśnięte, a kultysta nic już więcej nie powiedział. Krasnolud szybko uderzył go młotem w głowę roztrzaskując ją sowicie. - Dobra mamy przesrane. Słuchajcie schowam ciało, a jeden z was uda że coś sobie zrobił. Musimy działać szybko. Paladyn rozwiązał truposza i zaczął ciągnąć go w stronę, której przyszli.

[Gorn Valfranden]

szybko A następnie wyjąłem miecz,i przeciąłem sobie trochę brzuch i nogę,żeby leciała krew.To dla kamuflażu,a teraz wy dwaj kryć się.



//Rzecz jasna,to taktyczyne postanowienie bo coś wątpie żeby uwieżyli bez krwi.Więc nie zraniłem się mocno,ale jednak żeby pozorwać walkę.

[Isentor]

Trzech kultystów wpadło na was w lesie.
- Co Ci jest?! Kto to zrobił?

[Gorn Valfranden]

Wrogowie!Prawię nas odkryli.Stawiałem opór jednak było ich zbyt wielu,ale zdołałem ich odpędzić!

[Isentor]

- Kto to był? Ci zbrojni co niedawno do wsi zawitali?

[Gorn Valfranden]

Tak,Mogą tu wrócić

[Nawaar]

Kharim zdążył uciec, a nawet schować ciało. Teraz dał chwilę, żeby Gorn i Lucas mogli sprawdzić się w mowie. Także krasnolud czekał na skraju lasu.

[Isentor]

- Psia mać! Trzeba o tym powiadomić kapłana. Ty! Weź kumpla pod ramię i w te pędy za nami do obozu.

[Gorn Valfranden]

Dam radę,chyba utrzymam się na nogach,ale pośpieszmy się,mogą nas śledzić.

[Isentor]

Wyruszyliście wraz z kultystami w stronę obozu.

[Nawaar]

Kharim odczekując moment ruszył cichaczem za towarzyszami nie mógł sobie odmówić dowiedzenia się wszystkiego, a jednocześnie chciał pomóc w ewentualnej walce.