"Czemu Gothic?". Cóż, po pierwsze i najważniejsze to to, że jestem człowiekiem bardzo sentymentalnym, a do serii Gothic mam sentyment bardzo duży. Poza tym, Gothic odkąd pamiętam fascynował mnie swoim światem. Nie mógł sie on nigdy równać pod względem wielkości z Daggerfall'em (wielkość świata odpowiadająca mniej-więcej wielkości Wielkiej Brytanii), ale był... Po prostu żywy. Już "jedynka" wyprzedzała pod tym względem Morrowinda (który przecież ukazał się rok po niej). Tu można było usiąść sobie na ławeczce, usmażyć udko na patelni, dodatkowo zwykłe czynności takie jak picie eliksirów nie sprowadzały się w G1 wyłącznie do sekwencji "kliknij i patrz jak odnawia się pasek zdrowia". Tutaj każda czynność miała przypisaną animację... Wrócę jednak jeszcze do kwestii świata, który pomimo tego, że jest mniejszy (choć G3 może już pod tym względem z Oblivionem konkurować), to jeszcze dużo bardziej szczegółowy. Każdy zakątek jest inny. Gdziekolwiek pójdziesz zobaczysz coś innego. I to jest właśnie to.
Nie zapominajmy również o bohaterze! Bezimienny jest najbardziej charakterystycznym hirołem jakiego kiedykolwiek dane mi było spotkać w wirtualnym świecie. Nie jest to plastikowy bohater z buźką wypucowaną na błysk i chęcią ratowania świata za wszelką cenę. I oto chodzi!
Dodajmy jeszcze system walki, za sprawą którego już w/w "jedynka" wyprzedzała Morrka o lata świetlne.. Jedno tylko co mnie boli w serii Gothic, to niemożliwość prowadzenia jako takiego "wirtualnego życia". Chodzi mi tu o np. kupno domku, urządzeniu go według swoich upodobań itp. Do dziś, wspominam gdy grając w Morrowida z bananem na ryju przyglądałem się mojej willi przyozdobionej artefaktami, uzbrojeniem i butelkami z alkoholem, które zdobyłem na dalekich wyprawach po całym Vvardenfell. Nie wspominając już nawet o prywatnej bibliotece...
Ale tak czy inaczej, bez względu na to, marudzenie Gothic pozostanie na zawsze moim ulubionym RPG-iem.
Chyba, że Wiedźmin będzie w stanie to zmienić