- Spokojnie zajmę się nim.Rzekł krasnolud do dziewczyny. Kharim dobył tarczy i kiścienia, można by rzecz że w ostatniej chwili wielki bydlak rzucił się na niego z mieczem, który to za pomocą tarczy odbił cios ze stoickim spokojem. Rycerz nie miał chwili spokoju, bo znowu musiał zablokować cios w swoją głowę, co łatwo uczynił podnosząc swoją tarczę, lecz cios był na tyle silny że zakonnik ukląkł. Jednakże to uklęknięcie jego okazało się zgubne dla bandyty gdyż w tym czasie Kharim uderzył kiścieniem prosto w jego słabą chronioną stopę, która zwyczajnie została uszkodzona na tyle, że skurczybyk spadł, więc dużo nie myśląc wyjął toporek za pasa podszedł do wyjącego z bólu bandyty i przystawił mu go do szyi, lecz nie zamierzał go od razu zabijać wolał jeszcze po negocjować. - Odejdziecie, czy mam go zabić?. Wybierajcie!. Widać było, że krasnolud gotów jest zabić bez wahania.