Salazar czuł się w żywiole. Słońce grzejące jego łuskowatą skórę dawało mu siłę i prężność należytą do konkretnego starcia. Salazar wycofał się do tyłu dwoma odskokami i machinalnie wyciągnął sztylet przypięty przy pasie. Lekko przykucnął i rozdziawił paszczę pokazując swe kły oraz wydał charczący odzew chcąc odstraszyć przeciwnika. Jednakże bez skutku.
// Strażnicy bramy mają 2 rodzaje broni... zakładam zatem, że każdy z nich wybrał inną, jeden sztylet a drugi miecz... Jeżeli to nie trzyma się prawdy proszę zatem o sprostowanie i ewentualne cofnięcie akcji... poza tym, zgodnie z poprzednim opisem strażnicy byli tu cytuję:
Co ważne, dwaj strażnicy pilnujący jej byli w sztok pijani.
Stan upojenia alkoholowego, który wyczuł jaszczur z pewnością musiał w jakiś sposób oddziaływać na strażników... o ile nie znali mistycznej sztuki walki "pijanego mistrza", z pewnością ich koordynacja ruchowa musiała być delikatnie zakłócona, co też gad zechciał wykorzystać...\
Jeden ze strażników wyciągnął sztylet i rzucił się na Jaszczura, drugi z kolei kilka sekund walczył ze swoim mieczem, po czym dobywszy go również rzucił się na wędrowca.
Salazar nie pozostał obojętny, niemniej jednak nie chciał zabić strażników, nie chciał kolejnych kłopotów. Rzucił się na pierwszego pędzącego strażnika ze sztyletem. Ten pędził i wymachiwał w krwawym pijackim szale chcąc dźgnąć wojownika. Salazar w pełni zachował powagę sytuacji i widząc nadlatujący sztylet odskoczył w bok unikając dźgnięć. Automatycznie po wykonanym uniku obrócił się na pięcie i skoczył na strażnika, który był u jego boku wraz ze sztyletem. W wyniku tego skoku gad wylądował na strażniku, dosłownie: w wyniku skoku jaszczur wraz z strażnikiem przewrócili się. W wyniku takiego obrotu sytuacji bronie obu wypadły z rąk. Drugi strażnik był tuż przy nich i chciał wykonać pchnięcie by dźgnąć jaszczura w plecy. Salazar sturlał się z przeciwnika w kierunku obu broni, swojej i strażnika. Chwycił obie i przeturlał się jeszcze jeden obrót dalej, zatrzymał się na plecach i wykonał odbicie barkiem stając tym samym równo na nogach.
Drugi strażnik zatrzymał swe ostrze dzięki czemu nie wbił miecza w ciało swego kolegi. Pierwszy strażnik pomału zbierał się z ziemi. Strażnik z mieczem bez zwłoki rzucił się na jaszczura chcąc wykonać skośne cięcie od góry po klatce piersiowej. Gad wiedział co się szykuje, tym samym odskoczył w bok wykonując przewrót przez bark do przodu, po czym automatycznie wstał i się obrócił. Drugi strażnik, ten z mieczem nie zatrzymał się od razu, pęd i chęć mordu w pijackim szale zrobiła swoje i poleciał do przodu tracąc lekko równowagę. Salazar rzucił się od razu na niego ze sztyletem swoim i odebranym pierwszemu strażnikowi. Rzucił się w celu wbicia ukradzionego sztyletu w jedną z nóg tracącego równowagę strażnika z mieczykiem. w wyniku takiego obrotu sprawy poniekąd mu się to udało. Wbił sztylet strażnika w tył uda.
Nie wyciągał sztyletu pozostawił go. Sztylet w nodze spowodował ogromny ból, strażnik nie utrzymał równowagi i przewrócił się upuszczając miecz. Gad skoczył do miecza i kopnął go by odsunąć od strażnika. automatycznie sięgnął mu do pasa chwytając za jego sztylet i odrzucił go na bok w kierunku miecza. Tak rozbroił jednego strażnika.
Poprzedni strażnik, ten ze sztyletem pozbierał się i wstał, dobył miecza, swojej ostatniej broni i rzucił się na Salazara. Jaszczur nie był zwyczajny do takich walk, lecz na dotychczasowych sukcesach nie zamierzał poprzestawać. Obrócił się do niego i trzymał swój sztylet w dłoni. Rzucił się także na strażnika. Wiedział, ze nie ma szans by uniknąć w prosty sposób miecza, zatem postanowił, że wykona podobny manewr co poprzednio. Gdy byli już blisko siebie, a strażnik rozpoczynał wykonanie ataku, gad rzucił się w bok unikając tym samym ostrza, po czym od razu wstał i na pięcie obrócił się do przeciwnika. W tym wypadku byli blisko siebie, trzymany kurczowo sztylet był stale gotowy do zadania ciosu. Salazar wykonując obrót w kierunku strażnika który nieudolnie zamachnął się mieczem, wbił mu ostrze w prawe ramię Strażnika. Strażnik upuścił miecz oraz tracąc kontrolę również się przewrócił.
Jaszczur rozejrzał się, widział ze oboje leżą ranni i bez broni.
Schylił się do strażnika, którego zaatakował ostatniego i chwycił za sztylet, zaczął nim energicznie ruszać sprawiając ogromny ból rannemu, w sztok pijanemu strażnikowi...
- Powiesz zatem gdzie mieszka wspomniany przeze mnie alchemik o imieniu dosłownie "Chui"? Chyba wiesz, że nie żartuję...Salazar był gotowy do wyszarpnięcia sztyletu, w razie gdyby strażnik próbował sam go wyciągnąć, a Jaszczura odepchnąć. tym samym stale kontrolował, czy drugi strażnik nie wstaje.
Atrybut rasowy: Zmiennocieplność