Zdenerwował się nie na żarty, wyrwał miecz z pochwy przytroczonej do pasa. Odskoczył w prawy bok, bo ścierwojad zdążył już nabrać ochoty do kolejnego ataku, tym razem dziobem. Na nieszczęście przerośniętego ptaszyska, był on teraz nieźle odsłonięty na atak Arcymaga. Ten nie czekając sekundy dłużej ciął z góry w szyję bestii. Miecz przeciął chudą skórę i kręgi szyjne. Głowa zwisała już tylko na skórze, gdy bestia padała martwa.