Rekrut odpiął kiścień od pasa i chwycił go pewnie jedną ręką. Srebrna kula z kolcami delikatnie wahała się na łańcuchu. Kretoszczur w tym czasie wyszedł na arenę i nerwowo rzucił się na Canisa chcąc bronić swego terytorium. Canis nie zwlekając ruszył także prosto na stworzenie pół biegiem szykując się do zadania jednego, pewnego i silnego uderzenia w stworzenie. Gdy byli już w odpowiednio niewielkiej odległości od siebie, mniej więcej 0,6 metra, wojownik wykonał zamach chcąc trafić prosto w ciało bestii. Chybił. Niestety stworzenie zdążyło odskoczyć od pędzącej na niego z góry kuli. Jako ze stworzenie było bardzo blisko, rzuciło się na rekruta chcąc wgryźć się w ciało. Canis po nieudanym ataku od razu puścił kiścień i wykonał przewrót do przodu przez bark tworząc dystans między sobą a stworzeniem, dzięki czemu uniknął ataku kretoszczura, machinalnie wyciągnął swoją drugą broń, stalowy miecz jednoręczny. Byli w odległości półtora metra od siebie w tym momencie. Nie zwlekając wiele oboje puścili sie na siebie. Canis chwyciwszy miecz jedną ręką odchylił ostrze ku dołowi i będąc już na odległość 0,8 metra (czyli mniej więcej zrobili niewielki krok oboje) wykonał zamach od dołu ostrzem tnąc kretoszczura z ukosa. Zadany cios przeszył lewą łapę poprzez gardziel tworząc głębokie rany krytyczne, co automatycznie unieszkodliwiło Kretoszczura.
Po skończonej walce schował miecz i poszedł po swój leżący na ziemi kiścień...