-To bardzo dobrze się składa, towarzystwo krasnoluda zawsze dwojako premiowane, po pierwsze wiadomo, żeście świetnymi wojakami, a po drugie, myślę, że tematów do rozmów nam nie zabraknie. - odparł chwilowo dosiadając się do przyszłego kompana. - A i gdzie moje maniery? Nazywam się Gordian Tinuvel i jestem... hmm kim ja właściwie jestem? - zamyślił się.
- Myślę, że zubożały mieszczanin, kiedyś tam parający się handlem morskim będzie wystarczająco dobrze określało mnie i moją sytuację. Wszystko przez tę cholerną mgłę.
Gdy karczmarz zaoferował się, że spełni jego zamówienie za darmo aż serce w nim wzrosło. Czyli jednak gadanie, że wielkodusznych ludzi nie ma można wsadzić między bajki, są i o to jest najlepszy tego przykład.
///: Nie, raczej nie znam nikogo z tej kompanii.