Tym razem już bez ociągania. Gdy tylko krata opadła Gordian ruszył w kierunku swoich przeciwników. Kretoszczury były od niego oddalone o dosłownie kilkanaście metrów to też odległość jaką ich od siebie dzieliła pokonał dosłownie w kilku długich susach. Piach nie dawał jednak aż tak solidnego oparcia jak ubita ziemia, toteż kilkakrotnie zachwiał się gdy noga ujechała na łasze luźniejszego piasku. Nie mniej gdy był przy kretoszczurach był gotowy do walki. Siłą rozpędu zdzielił pierwszą z bestii kopniakiem prosto w łeb, tak, że wyraźnie poczuł tego kopniaka w nodze.
- Szlak. - zaklął niezbyt szpetnie wyszarpując zza pasa miecz. Rudawe ostrze (bynajmniej jeszcze nie od posoki przeciwników) wyskoczyło z pochwy lekko obcierając się o klamrę pasa.
Gordian uskoczył przed drugim z kretoszczurów, który chciał złapać go za nogę i korzystając z chwili oszołomienia tego pierwszego uderzył go mieczem tnąc po skosie. Zwierzę kwiknęło gdy ostrze rozerwało skórę. Kolejny szybki cios, tym razem z góry i kolejna krwawiąca szrama na łysym łbie przeciwnika.
Krew zalewająca oczy kretoszczura na chwilę go oszołomiła, tak że ów stracił orientację. Gordian nie mógł jednak spokojnie dokończyć mordu, gdyż praktycznie w tym samym momencie drugi kretoszczur zaatakował.
Tinuviel wykonał unik skacząc w lewą stronę ledwo unikając odgryzienia łydki. Znajomości akrobatyki pozwoliły mu szybko powstać na nogi i dokończyć tego czego nie zdążył chwilę wcześniej. Szybki cios tuż za łbem ranionego kretoszczura zakończył jego krótki i prawdopodobnie nędzny żywot.