Lokacja startowa budziła we mnie pozytywne emocję, jak i pierwsza walka z Orkami. Zdziwił mnie tylko zmieniony ich wygląd. Fajnie, że chcieli jakoś to zobrazować bardziej naturalnie, ale teraz wyglądają jak dziecko Yeti i niedźwiedzia o rysach człowieka, potrąconego przez bizona. Porażka.
Po przyzwyczajeniu się, przestają jednak przeszkadzać.
Jednak, gdy już się oswobodzi lokację startową z Orków, euforia i zachwyt ustępują miejsca rozczarowaniu. Gra z każdym przebytym krokiem robi się słabsza, a finał, to już kompletne rozczarowanie.
Dlatego już do niej nie wrócę.