Nocturnus nie czekał na atak przeciwników, toteż od razu skumulował energię do rzucenia zaklęć.
- Izipash! Izipash!
Błyskawice uderzyły tuż przed wilkami. Było to celowe działanie, które miało jedynie zdezorientować bestie. Adept mógł bez problemu je zabić, ale nie na tym ta walka polegała. Wilki rozdzieliły się i próbowały rzucić się na wojownika z przeciwnych stron, ale ten przewidział atak i odskoczył w przód. Wilki zderzyły się ze sobą, co jeszcze bardziej je rozwścieczyło. Adept korzystając z nieuwagi przeciwników wyciągnął miecz i szybkim cięciem zranił obie bestie. Na arenie pojawił się pierwsza krew, co bardzo spodobało się widowni. Nocturnus zamyślił się nad dalszym planem działania, nagle poczuł kły wbijające się w jego prawą łydkę. Energicznymi ruchami okładał łeb bestii głowicą miecza. Wilcza krew zalewała twarz adepta, który zaprzestał ataków, gdy wilk padł prawdopodobnie martwy. W tym czasie drugi wilk krążył przygotowując się do ataku...