Pewnie tak. Słabi byli uśmiechnął się. Chodź. zawołał do przyjaciela. Zagwizdał, i po chwili przybiegł jego koniu Zbysiu. Ciekawe co jeszcze spotkamy po czym wsiadł, i ruszył za krasnoludem.
Podczas, gdy dwójka przyjaciół jechała, w drzewach było słychać szum, a za wami kilka stóp, i wrzasków.
Jechaliście nie zwracając na to uwagi, gdy nagle przed wami pojawiło się 7 bandytów. W tym czasie jednak, szelest z liści zeskoczył na ziemie. Był to człek w kapturze.
Ludzie którzy byli za wami, zaatakowali was, lecz ten człowiek wziął ich na siebie, i swymi dwoma mieczami zabił 5 z nich. 2 pozostałych zabił z pistoletów skałkowych. Gdy opadł kurz, widzieliście człowieka stojącego nad trupami, i wpatrującego się w was...
//jest to postać do mej fabuły ;d więc bez obaw ;d