Nie używając magii? Psia krew...
Elrond skupił swoją całą uwagę na misie. Było to bardzo kłopotliwe. Gdyby magia była dozwolona, równie dobrze mógł ją nieść do góry nogami. Jego moc magiczna była już tak wytrenowana, że mógł przestawić nawet tego dziwnego trolla. Co prawda arcymag nie wiedział, czy zielony jest dziwny czy może jest zupełnym normalnym przedstawicielem swojego gatunku, ale dla niego był dziwny. I to go intrygowało, chciał z nim sobie pogadać.
Koniec końców misę niósł dobrze, nic nie uronił. Miał sprawne dłonie.
A może tak lekko tchnąc magii? Nie zauważyliby nawet, a ich rytuał poniósł by klęskę...
Mrugnął porozumiewawczo do Kratosa. Miał nadzieję, że czarodziej jest na tyle bystry by również o tym pomyśleć. Elrondowi chodziło głównie o to, że Lisz, który szedł w ich obecności mógł wyczuć potęgę Elronda. Natomiast moc Kratosa, na dodatek użyta z innego kierunku, mogła by nie zostawić śladu po sobie.
Tak długo o tym rozmyślał, że przekazał misę Severusowi, gdy poczuł, że dłonie mu się męczą.