Może gdyby miał dwuręczny miecz... Może by skontrował. Ale ni było co gdybać, trzeba było się bronić. Dwa topory leciały z góry na głowę krwiopijcy, widział je jakby w zwolnionym tempie, plan miał już dawno ułożony. Wybił się w lewo, okręcił w prawo w szybkim piruecie, miecz miał w dłoniach. Mosiężne ostrze przecięło bez problemów skórzany pancerz i skórę orka. Jedynie z żebrami broń wampira miała problem.
Ork nie trafiając w cel zachwiał się do przodu, w tym samym czasie Niko kończył już swój pierwszy atak, stojąc pewnie na nogach pchnął w osłonięte plecy. Oczywiście chronione żałosnym pancerzem. Ostrze zagłębiło się na kilkanaście centymetrów. Gladiator zaryczał, zamachnął się toporem, okręcił ciął z prawej na odlew. Wampir zdążył wyszarpać klingę, szybko przykucnął. Topór śmignął centymetry nad głową. Niesiony siłą pędu drugi topór zmienił tor lotu, wprost w kark Wampira. Ten odskoczył w lewo, przeturlał się i przybrał postawę bojową. Był cztery metry od przeciwnika. Walka trwała...