Jak to daleko w ogóle jest?! zapytał towarzysza który był za nim. ÂŚnieg padał niemiłosiernie, co wielce utrudniało jazdę. Zdawać by się było, że stoją w miejscu, lecz tak nie było. Konie wędrowały po białym puchu, z każdej minuty, na minute wolniej. Warstwa je obciążała, lecz koniki się nie poddawały.
Podczas jazdy, wierzchowiec Kratosa przez przypadek zepchnął właściciela z siebie. Mag padł na puszystą warstwę, nie robiąc sobie większej od stłuczeń krzywdy. Wstał, i starał się siąść na konia. Wiat to utrudniał, lecz udało mu się to. Będąc na nim ruszył dalej. Jechali mało znanym szlakiem, więc nie spotykali nikogo...
Tak oto Kratos i jego towarzysz wędrowali przed siebie...