- Tego się nie spodziewałem - powiedział z uśmiechem na ustach. Gdy wróg spostrzegł cel, czarodziej był już skoncentrowany. Zmagazynowana energia magiczna prosiła by jej użyć.
-Aresh isgrash isarosh izilish! - gdy wypowiedział te słowa klasnął w dłonie nad głową, a moc magiczna skonstruowała kamienne pociski, które z olbrzymią prędkością, dzięki psionice poszybowały we wszystkich kierunkach. Trzy z nich leciały w kierunku bestii. Elrond manipulując psioniką pokierował ich na wroga. W tym samym czasie siedem pozostałych zaryło efektownie w ziemię albo z hukiem rozbiło się o ścianę. Tłum krzyknął z zachwytu. Walki czarodziejów zawsze były bardziej efektowne od siecznej nawalanki.
Jeden z pocisków dosłownie zmiażdżył pierwszego z krwiopijców na którego leciały dwa kamienne głazy, natomiast drugi miał więcej szczęścia i ominął morderczy pocisk. W krwawym szale popędził na czarodzieja. Wystawił żądło gotów do ataku, ale...
- Aresh - powiedział spokojnie. Nad jego dłonią zmaterializował się kamienne pocisk. Zmierzył przeciwnika wzrokiem. Bestia była już prawie przed nim. na dwa długości wyciągniętego kostura. Głaz wystrzelił ze świstem z jego dłoni i zrobił miazgę z owada, który nie miał szans na jakikolwiek unik. Był za blisko i leciał zbyt szybko by zrobić jakikolwiek bezpieczny manewr.
Tłum zapiał z zachwytu. Wprawdzie walka była krótka, ale bardzo efektowna.