W wiosce Ombros, od rana chodzili wszyscy ponurzy. Wrzało także tam od przygotowań, ludzie krzątali się, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Najęci robotnicy pracowali zwinnie i szybko. Ich zadanie było proste, mieli ułożyć ogromny stos na pokładzie pokaźnego statku, zwanego Drakkarem. Okręt prezentował się przepięknie na jeziorze. Na jego dziobie znajdowała się pięknie zrobiona głowa smoka. Burty były pomalowane ciemnozieloną farbą. Po bokach były także umocowane liczne tarcze, z wymalowanymi fragmentami z życia zmarłego. Którym był nie kto inny jak sam Baron Aragorn Tacticus. Kiedy tylko skończono układać stos, oraz przygotowywać łatwo palne rzeczy na okręcie, robotnicy zabrali się za rozkładanie ogromnych stołów, przeznaczonych dla gości. Którzy mieli spożyć skromną wieczerzę składającą się z owoców morza.
Słońce zbliżało się ku zachodowi kiedy goście zaczęli się schodzić i ustawiać na pomoście, a mniej znani na brzegu. Na lewo od pomostu stali już z łukami żołnierze szwadronu. Okręt wyprowadzony już był na jezioro, ogromny biały żagiel, z wymalowaną podobizną zmarłego skierowany był w kierunku pomostu. Osoba o dobrym wzroku mogła dostrzec na stosie ogromne ciało dracona, wyruszającego w swoją ostatnią podróż ku zachodzącemu słońcu…..
Na dachu najbardziej wysuniętego w kierunku brzegu budynku, kucała ciemna postać. Widać chciał mieć najlepszą widoczność. Wyglądał on w tej pozycji jak posąg, nieruchomy niczym z kamienia. Gdyby ktoś widział twarz tej persony, to widziałby on smutek przepełniający go. Bowiem stracił on bliskiego towarzysza. Towarzysza u którego boku walczył ramię w ramię, towarzysza który nie zostawiał w potrzebie. Towarzysza z którym można było iść na koniec świata i jeszcze dalej….