Gdy para dotarła na plażę i wybrała odpowiednie miejsce oddalone od kogokolwiek, by ich rozmowa nie trafiła do niepowołanych uszu, Nessa usiadła wygodnie, odkładając wcześniej łuk.
- Zatem, zatem. Z tego co dowiedziałam się od Pitera, wszystko wiąże się z Mgłą - rozejrzała się jeszcze raz dookoła. - Opowiedział mi o dwóch magach lub magikach, bo nie wiem, ile w ich rzekomych umiejętnościach prawdy, a ile manipulacji. Pisarz i Malarz się zwą, czyli szukaj wiatru w polu, jeśli nie zgubi ich pewność siebie. No ale ja nie o tym. Twierdzą, że Mgłę można przepędzić. Z tej dwójki Pisarz jest potężniejszy, a przynajmniej o nim wspominał Piter. Ci magowie potrzebują artefaktów, a co za tym idzie... - zająknęła się. Nie podobało jej się określenie "kretów", gdy oczyma wyobraźni widziała mężów i ojców odrywanych od rodziny i zabieranych z rodzinnej wioski. - No potrzebują kogoś do kopania, jeśli wiesz, co mam na myśli. I złota, o! Choć to oczywiste chyba. I tym zajmują się tutejsi. Za złoto i wizję przepędzenia Mgły łapią bezbronnych ludzi i zaciągają ich potem do kopalni lub gdziekolwiek sobie wymarzą magowie w poszukiwaniu artefaktów lub czegoś. Jak widać wioski same z siebie nie znikają. Karawana do Alchemika to transport ludzi do wykopalisk. Kobiety i dzieci za to zostają albo u niego, albo trafiają do Pisarza i Malarza, psia ich mać. A Alchemik to nie alchemik, a szef bandytów i zwie się Constantino. Dlaczego my tego wcześniej nie wiedzieliśmy? Krukami jesteśmy, na bogów! - syknęła Nessa, by nikt przypadkiem tego nei usłyszał. Westchnęła, zaznaczając koniec swojego monologu, który był irytująco-wymagająco-męczący. - A ty czegoś się dowiedziałeś?
//: Drago, wybacz. Ciut wcześniej wybywam niż zaplanowałam, więc przyspieszam :[