Severus trafił do miasta, co nie było sztuką. Niczym niezwykłym nie było też odnalezienie dzielnicy szlacheckiej. Wszak była to najlepsza i najbardziej zadbana dzielnica w mieście. Poza tym prowadziła do niej jedna z głównych ulic miasta, które zaczynały się od jego bram. Rzecz jasna, owa ulica również była coraz to lepsza i bardziej zadbana, wraz ze zbliżaniem się do szlacheckich dworów. Ravnblod dotarł w końcu do wspomnianej dzielnicy. Idąc zadbana ulicą rozglądał się po okazałych dworach członków wysokich rodów. Były, no cóż, wspaniałe. Piękne i okazałe. Część z nich budziła jednak niesmak swoim przepychem, ukazując że właściciele są pozbawieni smaku. W sumie to nie było niczym niezwykłym wśród szlachty. Mimo to niektóre dwory naprawdę podobały się Severusowi. Tak bardzo, iż uznał, że musi starać się ze wszystkich sił, aby kiedyś móc zamieszkać w podobnym. Uśmiechnął się lekko. Droga skrytobójcy może mu to ułatwić. Szczególnie, gdy będzie wykonywał intratne zlecenia. Lecz zanim to nastąpi musi nabrać doświadczenia, aby działać jak najskuteczniej. Z takim postanowieniem szedł przez dzielnicę szlachecką. Kaptur miał odrzucony na plecy, wystawiając twarz na słońce. Uśmiechał się delikatnie do mijanych młodych szlachcianek. Dzięki nowemu strojowi mógł uchodzić za jakiegoś awanturniczego i młodego szlachcica, albo kogoś w tym rodzaju. Taką miał przynajmniej nadzieję. Oraz taką, że strój ów nie jest pierwszym, co kojarzy się ze słowem "zabójca". W sumie gdyby był, to byłaby porażka rzemieślników u których Kruki stroje te zamówiły. Tak więc Severus szedł ulicami jawnie, z pewnością siebie, nawet drgnieniem powieki nie zdradzając, że ma nieczyste zamiary. Po krótkiej wędrówce ulicami znalazł dwór szlachetki, z którym miał dokonać śmiertelnej "transakcji". Zatrzymał się, niby przypadkowo, aby obejrzeć ów dwór, tak na pierwszy rzut oka.