- Nie spieszy mi się, Aragornie. Kilkadziesiąt lat spędziłem, żeby stać się potężnym, więc parę dni w jakimś prowizorycznym więzieniu nie robi na mnie wrażenia, nawet jeśli miałbym być głodzony i torturowany. Raz już umarłem, nie boję się też kolejnej śmierci. Jeśli będzie taka potrzeba, to zginę i wrócę ponownie. Co do mordowania niewinnych na Valfden, to nawet gdy byłem Draconem, nie zdarzało mi się takie coś. W końcu sam byłem strażnikiem sprawiedliwości, dowódcą armii. Może i nie jestem zdrowy na umyśle, jednak zawsze ceniłem sobie swobodę działań niż ograniczone możliwości. Gdybym szalał we własnym państwie, Isentor zauważyłby we mnie zagrożenie, a wtedy nie pożyłbym zbyt długo. Nie pozwoliłby mi także dołączyć do paktu. Skoro masz tak wspaniałą pamięć, to, bardzo proszę, przypomnij mi chociaż jedną ofiarę moich masakrycznych mordów, nie licząc bandytów, morderców i ludzi, którzy ośmielili się na mnie zaatakować. To na nich wyżywałem swą złość i upuszczałem szaleństwo. ÂŻadne dziecko nie padło moją ofiarę na Valfden i Marancie. Inaczej sprawa ma się na kontynencie. Skoro już zrobiłeś się taki rozmowy, Aragornie, powiedz mi, co ty takiego zrobiłeś dla naszego państwa?