Dracon teatralnie przyjrzał się badawczo Diomedesowi.
- Hmm... mam dwie, nie... trzy teorie. - powiedział po chwili. - Pierwsza. Wygląda mi to na poranne ciśnięcie klocka. Ta pulsująca żyła na czole... ale temu zaprzecza miejsce i stan twojego odzienia. I zapach. Druga. Próbujesz popisać się przed naszą słodką elfką, jaki to niby jesteś oświecony i udajesz, że medytujesz. Dziewki lecą czasem na takie coś. I trzecia... naprawdę próbujesz medytować, naśladując swojego mistrza. Akurat to ci się chwali. Tyle że brakuje ci do tego nieco doświadczenia. No ale cóż, liczą się starania. Jednak radzę chwilowo skupić się na technikach koncentracji, nie medytacji. To łatwiejsze i w zupełności ci wystarczy. - poradził uczniowi, po czym zamknął oczy i wrócił do własnej medytacji. Lecz nie trwało to długo, gdyż już po chwili usłyszał głos Aragorna. Odetchnął więc głęboko i powoli otworzył oczy. Odetchnął jeszcze głębiej kilka razy, po czym wstał i zeskoczywszy z wozu, podszedł do dracońskiego "brata".