Sam zacząłeś dawać argumenty związane z wojną, a historia wojen i wojskowości to mój konik.
I to jest powód, by ignorować moje argumenty, z głównego wątku i wchodzić na inne tory? Załóż osobny temat, to tedy przedysputujemy te kwestie.
Bo żyjesz w "idealnej", "praworządnej" wizji wojny.
Być może wyraziłem się niejasno i dałem powód do nadinterpretacji. Otóż jeżeli dane państwo atakuje zbrojnie inne państwo, wówczas to napadnięte ma moralne prawo do kontrakcji. Ma nawet legalne prawo mordować uczestników tego przedsięwzięcia. Ale nie ma już prawa mordować np. cywilnych mieszkańców atakującego państwa. Jeżeli nie będzie respektować tego prawa, to po ustaniu działań militarnych, sprawcy winni podlegać karze. Oczywiście państwo bandyckie, gwałci prawa, bo atakuje inny kraj. Jeżeli na dodatek np. buduje obozy zakłady, gazując cywilów, to tym szybciej trzeba ich wymordować, a tych co się ukorzą, osądzić po wojnie i skazać na śmierć (jeżeli na to zasługują).
Chyba, że jesteś za zasadą „cel uświęca środki” – czyli uważasz, że w okresie wojny powinno być przyzwolenie na mordowanie ludzi (przynajmniej to państwo zaatakowane powinno mieć takie przyzwolenie?), którzy nie biorą udziału w wojnie? Uważam, że jest to niemoralne i nie przynoszące większych korzyści. Lepiej się skupić na obszarach newralgicznych wroga, a cywile czy jeńcy na pewno nimi nie są. Podam przykład: jest wojna, w której biorę czynny udział, postanowiłem wykorzystać ten fakt i się wzbogacić. Jestem na terytorium agresora i postanowiłem dokonać rozboju na miejscowym domostwie, przy okazji mordując tamtejszych mieszkańców. Czyli według Ciebie nie muszę za to odpowiedzieć (w okresie wojny lub po niej), bo to wydarzenie miało miejsce w okresie wojny?
Zrozum, że ja posługuje się argumentami teoretycznymi, i staram się wywieść na czym polega sprawiedliwość, i związana z tym kwestia moralna. A Ty ustawicznie posługujesz się jakimiś argumentami empirycznymi, które nie wiadomo czego dowodzą.
Zastanów się chłopie.
Myślisz, że obrońcy Westerplatte zastanawiali się, czy wypada, czy łamią prawo, że strzelają do Niemców, który otworzyli ogień. Czy nasi żołnierze w Afganistanie w czasie ataku na konwój zastanawiają się czy łamią prawo? Nie. Liczy się zniszczenie przeciwnika przy zminimalizowaniu strat własnych.
Ale „Chłopie” zrozum, że obrońcy Westerplatte nie łamią prawa strzelając do Niemców! To tak samo, jakby mnie napadł nożownik, ja wyrwałbym mu ten nóż i go zabił – i według Twojego rozumowania złamałem prawo. Dalej - ja piszę o tym, co jest moralność tudzież sprawiedliwość, a tym wyskakujesz z subiektywnymi odczuciami żołnierzy….
Wchodzisz do domu. W kuchni leży twoja martwa, zgwałcona żona, z poderżniętym gardłem. Na górze słyszysz krzyk dzieci. ÂŁapiesz za nuż kuchenny i pędzisz po schodach. I co zrobisz?
Nie wiem czy dobrze się domyślam, ale wydaje mi się, że za tym pytaniem kryje się Twoja akceptacja dla samosądów (przynajmniej w skrajnych przypadkach). Nie wiem, co bym zrobił, bo nawet sobie takiej sytuacji nie mogę wyobrazić. Niemniej uważam, że akceptacja samosądów, to barbarzyństwo, które winna być oczywiście penalizowane, aczkolwiek wyrok dla takiej osoby powinien być dużo złagodzony.