Szlachcic z niechęcią przyjął z powrotem futro, które ci ofiarował. Widząc twoją upartość, wszedł na konia zgodnie z poleceniem i ruszyliście w kierunku posiadłości. Ziąb doskwierał ci niesamowicie, byłeś pewien, że się przeziębisz. Po dłuższej chwili dotarliście przed pokaźną, żelazną bramę. Szlachcic zszedł z konia, otworzył ją i wprowadził rumaka na teren swoich posiadłości. Ogród nie prezentował się zbyt ciekawie, był cały przysypany grubą warstwą śniegu. Na szczęście chodnik prowadzący do wrót rezydencji był odśnieżony. Wszedłeś za szlachcicem, którego imienia jeszcze nie dane było ci poznać i podziwiałeś jego bogatą posiadłość. Nad wielkimi drewnianymi wrotami z misternie zdobioną kołatką w kształcie lwa zauważyłeś piękną rozetę. Przez okna widziałeś krzątającą się służbę. Z podziwu wyrwało cię jednak wściekłe szczekanie psa i odgłos gniecionego śniegu. Zza zaśnieżonego żywopłotu wybiegła prawdziwa bestia, pies przypominający bardziej wilka, niż typowego przedstawiciela gatunku najlepszego przyjaciela człowieka. Wściekle ujadając rzucił się na ciebie, ale drogę zagrodził mu szlachcic z karcącym wyrazem twarzy. Pies zatrzymał się przed nim i wpatrywał w niego z ufnością.
- Zostaw pana, piesku - powiedział, a szaleńcza bestia odeszła tak samo szybko, jak się zjawiła. Widać była dobrze wytresowana.
- Przepraszam za to - rzekł i zaprowadził cię przed wrota swej posiadłości. Stał przed nimi odźwierny, który natychmiast otworzył je i wszedł za swym panem, by pomóc mu się rozebrać. Szlachcic gestem zaprowadził cię do jadalni i zawołał po nianię swojej córki i służkę. Ta szczęśliwie okazała się być elfką. Mrugnęła do ciebie z uśmiechem i podeszła bardzo bliziutko.
- Widzę, że jest pan przemarznięty - zauważyła ze zmartwieniem. - Może napije się pan czegoś ciepłego? - zapytała z dziwnie uwypukloną czułością. I klatką piersiową. Szlachcic tym czasem wziął pod ramię trzęsącą się kobietę, którą instynktownie uznałeś za nianię dziecka. Przyprowadził ją do stołu i odsunął dla niej krzesło.
- To niania mego dziecka - powiedział. Niania skinęła tylko nieśmiało głową. Widać było, że ciężko będzie z niej cokolwiek wyciągnąć. W jej oczach dojrzałeś strach i rozpacz. Były bardzo podobne do oczu szlachcica, ale brakowało w nich płomyka nadziei.
- Opowiedz temu panu o wszystkim, co wydarzyło się tamtej nocy - powiedział z powagą.