Początkowo słysząc kroki elf nie zwracał na nie uwagi mimo, że brzmiały dziwnie znajomo. Dopiero potwierdzenie obecności Darlenita utwierdziło go w przekonaniu, że to jednak jego uczeń. Otworzył oczy spoglądając w kierunku maurena.
-Widzę, że oprócz kostura masz ze sobą miecz, to dobrze. Na pewno się przyda. Poczekamy jeszcze na Patty a potem oboje dowiecie się gdzie się wybieramy. A teraz ciesz się nocą, bo gwiazdy, przyjaciółki wędrowców zaszczyciły dzisiejsze niebo stawiając się na nim wszystkie.- to powiedziawszy zamilkł patrząc na konstelacje smoka, który to wyraźnie odznaczał się na tej stronie nieboskłonu.
-Draco..- szepnął gdy nagle pojawiła się Patty.
-Nie słyszałem Cię, jak szłaś. Ale dobrze, że jesteś.- rzekł i wskazał ręką na miejsce obok Darlenita.
-Zapewne ciekawi was to po co wyciągam was gdzieś w nocy. Otóż wasz trening jest bardzo nietypowy i szczerze mówiąc dla mnie również jest czymś niezwykłym gdyż wy jako pierwsi nowicjusze staniecie się Inkwizytorami od czasów upadku Bractwa ÂŚwitu. Ale wracając... Udamy się w pewne starożytne uroczysko, gdzie poszukamy tego czym macie się zajmować, czyli eksterminacją ożywieńców i nieumarłych. Idę z wami, ale nie będę wam pomagał w walce. Będę stróżem i wybawicielem gdy ciemność będzie chciała was ogarnąć. Dlatego przypomnijcie sobie wszystko to co do tej pory poznaliście. Pamiętajcie, że nie tylko zaklęcie, ale głównie inteligencja maga decydować będzie o tym czy przeżyjecie dzisiejszą noc. Oczywiście nie dopuszczę do waszej śmierci, ani nawet zranienia, ale to przeżycie oznacza w waszym przypadku kolejny krok ku potędze, ku drodze magii i miecza, walki ze śmiercią i ciemnością. Jeżeli zawiedziecie zostaniecie pozbawieni tytułu inkwizytorów i powrócicie do nauki klasycznej magii jak robi to większość nowicjuszy. Niemniej jednak wierzę w was i liczę, że wrócicie bogatsi w wiedzę, umiejętności i doświadczenia. Podejdźcie...- polecił wstając z miejsca.