Ten proces jest żałosny. Do sejmu trafiają Ci sami posłowie po prostu raz z pozycji partii rządzącej, innym razem jako opozycja, jak im nie pójdzie w kampanii wyborczej to jako dodatkowe odpadki. Ten system został tak stworzony, by partie z zewnątrz nie mogły dopchać się do wyborów. Partie z sejmu co wybory dostarczają te same dane przy zgłoszeniach, nikt tego nie sprawdza. Nowe partie są zaś sprawdzane co do podpisu i urzędnik przypierdala się o niewyraźny podpis o nieczytelny pesel, wszystko, by tylko odrzucić tyle podpisów, by ich ilość nie osiągnęła minimalnego poziomu. To ma być demokracja? Najlepszy przykład demokracji mieliśmy w przypadku referendum ze zmianami w szkolnictwie. Zebrano 100 tys. podpisów. Tusk odrzucił referendum, bo za drogo. Zebrano 350 tys. podpisów. Tusk odrzucił referendum, bo za drogo. Zebrano ponad 500 tys. podpisów. Tusk odrzucił, bo za drogo po czym wyjebał 10 razy tyle kasy na premie dla siebie i urzędników. Pewnie za to jak dobrze wypełnia wole ludu, demokracja pełną, świńską mordą.