Aerandir szedł w milczeniu, rozmyślając o ewentualnym zabójcy, jednocześnie korzystał z daru jakim jest wampiryzm i nasłuchiwał każdego szmeru, przypatrywał się każdemu miejscu które wydawało się podejrzane. Wampir nie miał zamiaru dać się zaskoczyć wilkom czy innym czyhających na nieostrożnych wędrowców niebezpieczeństwach. Noc była piękna, ciemna można było przyjrzeć się każdej gwieździe rozsypanej po nieboskłonie, blask księżyca rzucał swoje promienie na skały, widok ten był dla wampira przepiękny, idealny dla niego rasy. Wędrowcy zmierzali ścieżką do farmy, Aerandir zerknął na towarzysza:
- Mam złe przeczucia co do tego co się tam stało, jeżeli to istota rozumna, to musi być nieźle poje... to znaczy szalona.