Rodząca się w niziołku nadzieja, została rozdeptana niczym... niczym... coś mocno rozdeptanego, gdy bard zwieńczył opowieść.
Jak to, nie da się tam dostać?! Pomyślał, główkując jednocześnie, czy ma szansę by zgubić pościg. Uciekał od przeszło dwóch tygodni, a te łajzy nie dawały za wygraną. Nasz mały bohater wyglądał niczym siedem nieszczęść, potrąconych dodatkowo przez rozpędzonego muła. Los jednak miał się do niego w końcu uśmiechnąć, za sprawą gońca obwieszczającego radosną nowinę.
Egharod nie zastanawiał się ani chwili. Wahanie oznaczało stryczek, w najlepszym przypadku. Wzdrygnął się na myśl, co by zrobili z jego klejnotami, gdyby go dorwali. Zresztą, sam w życiu nie poczułby się do winy. Skąd mógł wiedzieć, że ta chętna dziewka jest córusią jakiegoś wyjątkowo nadopiekuńczego starucha? No właśnie. Dlatego też bezgłośnie wymknął się z karczmy, zapominając rzecz jasna o zostawieniu zapłaty za strawę, po czym ruszył biegiem w stronę portalu.
Wszystko się ułoży. Jesteś utalentowany, pewny siebie i oszałamiająco przystojny! Dasz radę! - pocieszał się pod nosem, by dodać sobie nieco odwagi. ÂŻałował, że nie zapytał barda, czy w tej krainie są smoki i dziewice, no ale wyboru i tak nie miał. Stanąwszy przed portalem, obejrzał się raz jeszcze za siebie, po czym zrobił krok w przód.
- Pocałujcie wy mnie wszyscy w moją owłosioną.... - Nie dokończył, pochłonięty przez wir magii.