To co tu daje nie jest kontynuacją, sam nie wiem co to będzie... zabrałem się za pisanie książki a to... to może będzie fragment jej.
-"...Dziś mija 55 lat od wydarzeń nazwanych Pierwszym Kontaktem. Drugiego czerwca 2400 roku fregata badawcza Republiki nawiązała w układzie Gdyang kontakt z Lamparthiańskim patrolowcem, główne uroczystości państwowe rozpoczną się o 15:00 Czasu Uniwersalnego Ziemskiego. Pozostałe wiadomości: W wyniku długotrwałych testów broni na planecie Urtima w układzie Flex planeta ta wypadła ze swojej orbity i zbliża się do swojego najmniejszego księżyca. Naukowcy uspokajają - planetę da się przywrócić na orbitę słońca nr LP-0957 nim dojdzie do zderzenia. Zgraja bandytów z planety Baahri ukradła biżuterię z miasta Neserit. Zbiedzy uciekli osobowym statkiem kosmicznym typu Toyota KS - 100 i prawdopodobnie uciekają w rejon asteroid Zi. Wśród złodziei widziano człowieka, Valkirianina, Wuruga i miejscowego tubylcę.
Wartość skradzionej biżuterii wycenia się na Baahri na 2 mld win (bardzo dużo), ale w tzw. sektorze ziemskim zaledwie na 50 euro. Sport: Zakończył się właśnie 17 Tour du Soleil. Zwyciężył Lamparthianin wynikiem 6.5 ziemskiej godziny, popra..."
-E, czemu wyłączyłeś?
-Bo sport mnie nie interesuje, a po za tym za kilka minut będziemy na orbicie Ziemi, wiesz jak ja lubię użerać się z kontrolerami Republiki. Przylatujesz nie na ich teren a robią ci taki skan że...
-Zauważ że orbita należy do nich, takie jest prawo w znanej mi galaktyce.
-Tak, ale zauważ że tylko Ziemia jest podzielona na państwa, no i wasza Grikia. Dokończymy rozmowę w Warszawie, zapnij pasy wychodzimy z hiperprzestrzeni.
Statkiem lekko szarpnęło, a niebieski widok okna hiperprzestrzennego zastąpiła czerń wszechświata. No i oczywiście Ziemia wraz z jej stacjami kosmicznymi, stoczniami i statkami dostarczającymi towary z najróżniejszych zakątków Drogi Mlecznej. Ziemia może i przeżywała "Złoty Wiek", jednak nadal była podzielona jak w XXI wieku, dawne potęgi jak USA czy Rosja przestały istnieć, ich miejsce zajęły nowe. Jedynie państwa dawnej Unii Europejskiej, Ameryki Południowej i Azji były w stanie stworzyć coś takiego jak dzisiejsza Republika. Ten niemalże sielankowy widok przerwał głos kontrolera.
-...Wyłączcie silniki i opuśćcie osłony. Powtarzam, tu Stacja Kontrolna Republiki do statku o numerze U-9029WWX294, wyłączcie silniki i opuśćcie osłony.
-Tu U-9029WWX294 "Kosmiczny ÂŁoś", to statek dyplomatyczny. Mam na pokładzie Lamparthiańskiego dyplomatę i...
-Proszę podać cel wizyty oraz zawartość ładowni, wraz z przedmiotami do oclenia.
-Nie ma mowy, obowiązuje nas immunitet dyplomatyczny.
-Statek figuruje jako własność Czerwonych Słońc. Co..
-Nic nie oznacza-przerwał Mściwoj, dowódca "kosmicznego ÂŁosia".- Misja naszego klienta jest ściśle tajna, przez was będziemy spóźnieni, sprawdźcie rejestry Unii.
-Rzeczywiście, wszystko się zgadza macie pozwolenie.
Statek powoli oddalił się od ogromnej stacji typu "Torus" obejmującej niemal całą orbitę.
-Szybko Ci poszło szefie.
-Wiem, odłącz systemy od Reaktora Czerwonej Materii.
-Odłączone, połączyć z Warszawą?
-Nie, jesteśmy zajebiście spóźnieni i...
-Co to znaczy?
-Co?
-No to słowo, zajebiście.
-Powiedzmy że bardzo...
-A, dziwny jest twój język zwłaszcza bez Uniwersalnego Tłumacza... Dobra, powiadomiłem Warszawę że lądujemy, nasz pasażer Oufgung powiadomiony o spóźnieniu.
-Dobrze. Gondole silników schowane, podkręć kompensatory na 89 nie lubię jak rzuca.
-Jest 89. Wejście w atmosferę za 3 minuty, kąt podejścia... Prawidłowy. Wchodzimy.
-Utrata łączności za...3...2...1...Teraz.
Statkiem lekko rzucało, włączone osłony sprawiały że pojazd praktycznie bez oporu przechodził przez kolejne warstwy atmosfery. Dwanaście minut później statek był na wysokości przelotowej.
-Tu Warszawski Port Kosmiczny, witamy w Polsce. Lądujcie w Doku Dyplomatycznym nr.15.
Warszawa lat pięćdziesiątych XXV wieku była olbrzymią kwitnącą metropolią, dość specyficzne budownictwo w postaci ogromnych, wysokich nawet na 3 kilometry wieżowców sprawiało że wokół miasta rósł ogromny las, można by śmiało powiedzieć że przypominało Corrusant z kultowego filmu "Gwiezdne Wojny", dosłownie jak i w przenośni. "Kosmiczny ÂŁoś" w końcu wylądował, na płycie lotniska czekała eskorta w postaci kilku polskich żołnierzy. Mściwoj i Ghurk odpięli pasy, wygładzili mundury wizytowe po czym przeszli do pomieszczenia dla pasażerów. Mściwoj otworzył właz ładowni. W drzwiach pojawił się młody żołnierz w randze pułkownika, jak wynikało z naszywki na ramieniu.
-Komandorze, kapitanie. Panie Ambasadorze.
-Pułkowniku.
-W imieniu rządu Republiki witamy na Ziemi, sir.
-Starczy tych honorów, za...- Komandor Mściwoj spojrzał na zegarek-...dziesięć minut zaczyna się spotkanie, bardzo ważne jak mniemam, a ja jako reprezentant Unii Systemów wolę się nie spóźnić.
-Rozumiem sir. Proszę tędy.
Grupa przeszła do podstawionego pojazdu i ruszyła do hotelu znajdującego się kilometr niżej.
W hotelu „Lamparthi”, zgodnie z zapowiedziami pojawiają się: minister spraw zagranicznych Korei Północnej Wan Si Mon, minister spraw zagranicznych Korei Południowej Kim In San, najwyższy ambasador Lamparthi Oufgang i, jako moderator negocjacji, wysoki przedstawiciel Republiki Edmund Nowak. Posiedzenie przedstawicieli tzw. Gorącej Czwórki ma się odbyć w Sali konferencyjnej nr 13, gdzie, specjalnie na zamówienie, ustawiono stół w kształcie deltoidu. Panowie właśnie wchodzą do Sali. Edmund Nowak siada przy wierzchołku dużego trójkąta – to on będzie moderował posiedzenie całej trójki (i dlatego jest w najbardziej wyróżnionym miejscu, skąd widzi resztę obradujących), w której szczególne znaczenie ma Oufgang siedzący z tego powodu naprzeciw niego. Ma on za zadanie pogodzić siedzących naprzeciw siebie i po jego bokach reprezentantów dwóch państw koreańskich. O godz. 8.15 wysoki przedstawiciel Republiki rozpoczyna posiedzenie:
- Witam Szanownych Panów. Nazywam się Edmund Nowak. Jako przedstawiciel Republiki
będę moderował dzisiejsze spotkanie. Pragnę wyrazić swoje zadowolenie, że się tu
zebraliśmy i mam nadzieję, że dojdziemy do konstruktywnych wniosków i podejmiemy
zdecydowane działania w celu szerzenia pokoju na Ziemi i współpracy z resztą Galaktyki.
Oddaję teraz głos Panu Oufgang z Królestwa Lamparthi.
Wszyscy nakładają tłumacze, gdyż język lamparthi jest nie do usłyszenia dla ludzi. Jest też generalnie niezrozumiały ze względu na jego specyfikę wynikającą z fizjologicznej budowy Lamparthi. Sam Oufgang korzysta z podobnego tłumacza podczas wypowiedzi Ludzi. W tym momencie Edmund Nowak zaczyna słyszeć w języku polskim, a Kim In San i Wan Si Mon w języku koreańskim:
- Witam serdecznie. Jak już wspomniał Pan Edmund Nowak, nazywam się Oufgang i jestem
wysokim przedstawicielem Lamparthi. Zebraliśmy się tutaj, aby osiągnąć porozumienie
w kwestii sporu na płw. Koreańskim i w następnej kolejności omówić warunki szkolenia
3. dywizji powietrzno – desantowej „Uyngh” Królewskiej Gwardii Lamparthi z jej nowym sprzętem wytworzonym na terenie Korei Południowej. Mogę Wam oświadczyć, że nie spocznę, dopóki nie osiągnę w tej kwestii kompromisu. Wg mojej wiedzy konflikt ten powstał po zakończeniu II wojny światowej w 1945r. Wówczas to płw. Koreański został podzielony wzdłuż 38. równoleżnika na strefy wpływów dwóch zwycięskich, lecz
lecz rywalizujących ze sobą ówczesnych mocarstw: USA i ZSRR. Oba już nie istnieją, lecz
utworzyły w Korei 2 państwa pod koniec lat. 40 XXw. Na północy Związek Radziecki
wpoił idee komunizmu, a na południu zagościła demokracja promowana przez Stany
Zjednoczone. W swojej historii po 1945r. stoczyliście jedną wojnę: w latach 1950 – 1953,
która w historiografii jest znana jako wojna koreańska. Przyniosła ona niewielką zmianę granicy. Taki stan trwa po dzień dziś. Czy to się zgadza?
- Tak. – odpowiadają wspólnie Koreańczycy i Polak.
- To dobrze. – odpowiada Oufgang – A zatem, Drodzy Panowie, zacznijmy od tego, żebyście
powiedzieli o planach waszych krajów, jego interesach, domniemanych strefach wpływów
itp. Proszę, niech zacznie Pan Wan Si Mon.
- Dziękuję serdecznie. A więc tak, Szanowni Panowie. Na początku chciałbym sprostować
parę rzeczy. Korea Północna, choć po II wojnie światowej była w strefie wpływów ZSRR,
to nie przejęła jej filozofii komunistycznej. Posiadamy swój własny ustrój – dżucze. Jego
podstawowym założeniem jest zapewnienie samowystarczalności naszemu państwu pod
każdym względem. To tyle, jeśli chodzi o wytłumaczenie naszego ustroju. Głównym celem
naszego państwa jest zjednoczenie Korei pod wodzą naszego ÂŚwiętego Wodza Kim Wung
Dana. W dalszej mierze chcemy zapewnić bezpieczeństwo dla półwyspu rozbudowując
system obrony wybrzeży i obrony przed atakami z kosmosu, a także chcemy dążyć do
ścisłej współpracy z Chinami. Byłby to jedyny kraj z którym mielibyśmy lądową granicę
i współpraca z nim zapewniłaby nam bezpieczeństwo od strony lądu. Oczywiście możliwość funkcjonowania Korei widzimy tylko w wypełnianiu filozofii dżucze i na tym chcemy zbudować ustrój nowej Korei.
- Serdecznie dziękuję Panu Ministrowi. – mówi najwyższy ambasador – A teraz Pan Kim In
San.
- Dziękuję panie Ambasadorze. A więc nasze plany również przewidują zjednoczenie
Koreańczyków i Korei w jednym państwie. Nie ukrywam jednak, że nie wyobrażam sobie,
by zjednoczona Korea nie była prawną dziedziczką Korei Południowej. Chcemy wraz
z zjednoczeniem dać Koreańczykom wolność i demokrację. W naszych planach zawarliśmy
również projekt nowej polityki bezpieczeństwa narodowego. Zadbalibyśmy oczywiście
o zabezpieczenia naszych wybrzeży i przestrzeni kosmicznej, ale nie widzimy w nich
głównego zagrożenia. Najbardziej obawiamy się Chin, które są nadal zakorzenione
w komunistycznej tradycji. Uważamy więc, że ważne będzie zawarcie ścisłej współpracy
z dziedzicami demokratycznych wartości w Chinach – Tajwanem i wspólnie zbudować
system obrony przeciw Chinom także w oparciu o ewentualną przyszłą granicę chińsko –
- koreańską otwierającą od lądu drogę na nasze terytorium.
- Również dziękuję. – odpowiada Oufgang – Myślę, że wiem już w czym tkwi problem.
Proszę się nie urazić, ale Ziemia nie ma jeszcze tak długiej tradycji w ewolucji ustrojów, jak
niektóre inne planety. Myślę jednak, że jeśli zgodzicie się na moją propozycję,
wprowadzicie Ziemię w nowy etap rozwoju ustrojowego: federacji ustrojowo – politycznej.
A więc, proponuję, aby od 1 stycznia 2456r. powstała Federacja Koreańska. W jej skład
weszłyby dwa państwa federacyjne odpowiadające obecnej Korei Północnej i Korei
Południowej. Federacja miałaby w stanie początkowym swojego przywódcę i parlament, zaś
władze regionalne rozpoczynałyby w swoim obecnym stanie. Przywódcą federacji byliby,
zmieniający się co 2 lata, przywódcy na przemian obu Korei. Będzie obowiązywała jedna
nadzasada (zasada niemożliwa do zmienienia), którą będzie właśnie kadencyjność władz
federacji i fakt, że kolejna kadencja zaczyna się od stanu początkowego. W przeciągu
kadencji zaś będzie obowiązywała zasada: „Kto rządzi, tego ustrój”. Przywódca pierwszej
kadencji zostanie wybrany w drodze losowania. Ze strony mojego rządu zaś popłynie
zapewnienie, że w ramach treningu naszych oddziałów, będziemy pilnować porządku na
granicy chińsko – koreańskiej. Co Panowie o tym sądzą? Proszę, Pan Kim In San.
- Dziękuję i nie wiem, co powiedzieć. Ten pomysł jest genialny. Mój rząd zgadza się na to.
- Potwierdzam to zdanie i wyrażam zgodę także w imieniu rządu Korei Północnej – dodaje
Wan Si Mon.
- A więc z mojej strony to wszystko. Jestem gotowy do przystąpienia do pracy nad dokładną
treścią porozumienia. – oświadcza Oufgang – Oddaję już teraz głos Panu Nowakowi.
- Dziękuję bardzo. Zatem zakańczam tę część negocjacji i jednocześnie dziękuję za miłą
i owocną współpracę. W kwestii dopracowania szczegółów umówią się Państwo we
własnym zakresie. Dziękuję jeszcze raz i życzę powodzenia. Do widzenia.
- Dziękujemy. Do widzenia. – odpowiada pozostała trójka. Wszyscy też podają sobie ręce i po
kolei opuszczają pomieszczenie. Do Sali teatralnej wchodzą Oufgang i ministrowie państw koreańskich. Bankiet odbywa się przy trójkątnym stole. Na stole znajdują się potrawy wschodnioazjatyckie, jak np. sushi oraz specjalna galareta lamparthi potrzebna im do utrzymania materii. Wszyscy jedzą rozmawiając ze sobą:
- A więc nasze wojska rozpoczną szkolenie 1 stycznia – pyta Oufgang.
- Tak. Dokładnie tak. – odpowiada minister spraw zagranicznych Korei Płn. – Wasze wojska odbędą służbę w składzie III batalionu straży granicznej na granicy z Chinami. Będą podlegać doświadczonemu dowódcy, jakim jest gen. Dum Bing Sung.
- Co będzie się działo na tym szkoleniu?
- Najpierw Wasi żołnierze poćwiczą na naszych symulatorach. Zobaczą nową broń i nauczą się nią posługiwać. Zapoznamy ich też z naszymi doświadczeniami w dziedzinie taktyki. Postaramy się ich czegoś nauczyć. Wasza planeta ma słabo rozwiniętą powierzchnię, głównie niziny. Musicie nauczyć się walczyć na innych terenach.
- Rozumiem. Muszę przyznać, że to ciekawe doświadczenie. Poproszę zresztą pilotów, aby przelecieli nad tym terenem abym mógł go zobaczyć.
W tym momencie minister uśmiecha się tak, jakby osiągnął długo oczekiwany cel:
- Zgoda. To jest moim zdaniem bardzo dobry pomysł.
W tym czasie wstał nagle południowokoreański minister i przemówił:
- Szanowni Panowie. Jesteśmy świadkami przełomowej chwili. Dzięki naszym wysiłkom możemy doprowadzić w końcu do zjednoczenia płw. Koreańskiego. To wielka chwila, gdyż rozdzielanie narodu pomiędzy państwa to barbarzyństwo. Koreańczycy byli jednością przez wieki i dzięki nam mogą być ponownie. Chciałbym z tej okazji wznieść toast za nas tu zgromadzonych, za efekt naszej pracy i za tych wszystkich, którzy na nim skorzystają. Zdrowie!
- Zdrowie – odpowiadają wszyscy.
Tak przez następne godziny bankiet trwa. Przedstawiciele Korei są tak szczęśliwi, że nie panują nad ilością spożytego alkoholu. Wkrótce zaczęli się „dziwnie” zachowywać. Jedynie Oufgang, którego organizm rozkłada się pod wpływem alkoholu zachowuje trzeźwy umysł. Bankiet kończy się o 17.00. Po nim Oufgang zostaje szybko odwieziony na lotnisko, gdyż musi już wracać do ojczyzny (Koreańczycy w wyniku bankietu nie są w stanie). O 18.00 Oufgang, Mściwoj, oraz dwaj piloci, jeden Valkirianin o imieniu Zuuubin, a drugi człowiek – Francuz o imieniu Jean Pierre d’ Artagne zaczynają startować z warszawskiego lotniska. Na prośbę Oufganga Zuuubin, zanim wyleci z orbity Ziemi, leci nad granicę chińsko – północnokoreańską. Po godzinie. Jest nad granicami koreańskimi.
- Proszę się rozglądnąć, Panie Oufgang – mówi Zuuubin. – To jest Korea Płn. Zaraz Pan zobaczy Phenian i koreańskie góry. Tu jest bardzo…
Nagle wszyscy słyszą huk i z dala kłębiący się dym. Na monitorach samolotu pojawiają się sygnały alarmowe, że w stronę samolotu lecą rakiety.
- Halo! – próbuje się z kontaktować z wieżą w Phenianie pilot valkiriański. - Tu lot nr 19856. To lot dyplomatyczny. Atakujecie samolot z dyplomatą Lamparthi. Mamy pozwolenie. Phenian tu 19856 atakujecie statek dyplomatyczny...
-Kurwa! Przygotować się na uderzenie!
Nikt, nawet SI nie zdołałaby w pełni podnieść osłon na trzy sekundy nim dwie rakiety trafiły w silniki pojazdu, trafiony przechylił się na lewą stronę szybko opadając w dół.
-Mayday mayday mayday, tu lot 19856 zostaliśmy ostrzelani przez północnokoreańskie rakiety, pozycja: 38 57’01.98N, 125 50’45.89E. Powtarzam...(...)...
Statek opadał coraz niżej, pilotom udało się wyrównać lot. Kilka sekund później pojazd ostro zarył rufą w ziemię, dzięki temu że zrobiony był z ultra lekkiego ale niezwykle wytrzymałego Urytu a kompensatory inercji jeszcze działały statek miał tylko parę wgnieceń i rozerwaną gondolę silnika. Załoga zaś, lekko poobijana ale żywa próbowała się pozbierać.
-Cholera, do ciężkiej ku...
-Ej, ej spokój Zuuubin. – Przerwał valkiraninowi Mściwoj, odpinając pasy bezpieczeństwa spojrzał przez przednią szybę. Widok nie był za ciekawy, rozbili się na polu a w oddali...- -Nie, powiedzcie mi że to co widzę to nie...
-Tak sir – wtrącił Pierre szukając w schowku na ścianie broni- to Pyongyang, łapcie.
Francuz rzucił komandorowi i valkirianinowi karabinek R&J MKI, ulubiona broń osobista każdego pilota, lekka a zarazem wytrzymała i nie zawodna jak antyczny choć nadal popularny , i oczywiście bardzo zmodyfikowany AK-74 (używany już praktycznie tylko w Azji, Afryce, i kontrolowanych przez rebeliantów częściach dawnych USA) magazynek na 26 adamantowo-uranowych pocisków, bez problemu poradziłyby sobie z lekkim transporterem piechoty czy śmigłowcem MADE IN NORTH KOREA...Gdy Francuz próbował naprawić radio, komandor zaczął się zastanawiać dlaczego ich pasażer od momentu awaryjnego lądowania milczy. Nie miał zielonego pojęcia o Lamparthiańskiej fizjologii, przyłożył dłoń do otworu gębowego galaretowatego obcego i nic, żadnych oznak oddychania. Chwycił leżący gdzieś na podłodze skaner medyczny, musiał wypaść z apteczki przy lądowaniu. Mściwoj przyłożył urządzenie do żółtego ciała Oufgunga, skaner zapikał i syntetyczny głos oznajmił:
-ZGON W WYNIKU ZATRUCIA ALKOHOLOWEGO, WCZESNY ROZPAD KOMĂRKOWY. PRAWDOPODOBIEĂSTWO ZATRUCIA ALKOHOLEM W POÂŻYWIENIU: 99.99%. ÂŚMIERĂ NASTÂĄPIÂŁA 10 MINUT TEMU.
-Jak to możliwe? Przecież on nic nie pił, a ta ich galareta...
-Wiem Zuuubin, musieli zatruć jego jedzenie...Pierre masz coś?
-Radio naprawione, tylko jeśli je włączę koreańce nas namierzą a wtedy...
-A łączność podprzestrzenna?
-Uhh...teoretycznie oni nie dadzą rady namierzyć sygnału, ale do tego muszę mieć sygnaturę celu...jedyne co możemy to prowadzić nasłuch, Wezuwiusz i Etna będą planowo za jakieś pół godziny.
Komandor nie odpowiedział, usiadł w fotelu wpatrując się w jeszcze działający radar jakby to coś miało dać. Wezuwiusz i Etna, dwa bliźniacze krążowniki Unii Systemów, miały zabrać komandora i Lamparthianina z powrotem na Lamparthi Prime. Nikt nawet nie podejrzewał że będą musiały przejść chrzest bojowy na zatłoczonej ziemskiej orbicie. Nikt też na Ziemi nie spodziewał się wybuchu wojny po zakończonych przecież sukcesem negocjacjach pokojowych... Ludzkość nie zmieni się nigdy.