Rikka zamknęła oczy po raz kolejny próbując wymazać z pamięci to, co działo się z nią na przestrzeni ostatnich kilku lat. Od kiedy przyszła na świat ciążyła na niej klątwa, którą odziedziczyła po ojcu. Wielokrotnie próbowała z nią walczyć, za każdym razem ponosiła jednak klęskę. Przez lata jej ciało i dusza były polem bitwy, na którym ścierały się ze sobą geny jej rodziców. Dawniej myślała, że tak już musi być, że do końca życia pozostanie plugawym mieszańcem. Nigdy nie chciała iść w ślady ojca potwora, więc przez lata kurczowo trzymała się swojej jaśniejszej strony. Niestety, i ten wysiłek miał pójść na marne. Pewnej wyjątkowo paskudnej Hemis, czując jak nagle zaczynają wzbierać w niej wampirze żądze, nastoletnia wówczas dziewczyna postanowiła uciec od świata i ukryć się w niedostępnych górach. Tam przez sześć długich lat starała się zabić te część swojej duszy, która z każdym dniem zdobywała nad jej ciałem coraz większą władze. Musiało minąć sporo czasu, nim zrozumiała wreszcie jak bardzo się dotychczas oszukiwała. Dzisiaj Rikka nie potrafi już powiedzieć, którego dnia pękła ostatnia bariera, a ona sama straciła zdolność patrzenia na słońca. Ze względu na to jak została poczęta, jej przemiana była długa i bardzo bolesna. Skończyła się jednak tak samo, jak w przypadku wszystkich innych dzieci nocy. Gdy młoda nieśmiertelna straciła wiarę na powrót do dawnego życia i na zawsze rozstała się ze swoim dawnym „ja”, powzięła decyzję o powrocie. Pewnej nocy zwyczajnie opuściła jaskinię będącą jej domem w tym ciężkim okresie i zeszła z gór. W tamtej chwili była już pogodzona ze swoim losem, teraz musiała jeszcze od nowa nauczyć się żyć wśród ludzi.
- Wybaw mnie, o potężny Rasherze, od wszystkich przeszłych błędów i złudzeń, napełnij mnie prawdą, wiedzą i zrozumieniem, uchowaj mnie silną w mojej wierze i usłudze, niech trwam w Tobie z Chwałą, Czcią i Sławą dawaną Ci po wsze czasy jako dziecko Twoje.
Powolnym krokiem zbliżyła się posągu Rashera i klękając ucałowała stopy Kościeja. Poczuła przy tym jakiś nagły zastrzyk wiary. Coś jakby przeczucie, że sprawy wreszcie weszły na dobre tory. Młoda wampirzyca wstała nieprędko. W jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, a ona sama nie chciała opuszczać miejsca, w którym czuła się tak spokojnie i bezpiecznie. Ostatecznie jednak podniosła się i krokiem, którego nie sposób było usłyszeć nawet w panującej tutaj ciszy, wycofała się z pomieszczenia. Dopiero stojąc w drzwiach odwróciła głowę od posągu i wyszła ze świątyni. Rozpoczęło się jej nowe, lepsze życie.