Wiem, że są już tematy poruszające ulubione filmy, ale o tym dziele chciabym pogadać już w osobnym temacie. Polskie kino ma takie dziwne przebłyski. Czasem znajdzie się pewien młody reżyser(Niewolski), który stworzy obraz jakże bardzo obrazujący tą chora rzeczywistość w jakiej się znajdujemy. Mam jednak nadzieje, że nigdy nie znajde się w rzeczywistości w jakiej są bohaterowie filmu. W areszcie albo jesteś frajer i parzysz herbate, "albo jest się gicior i grypsujesz". Obraz pokazuje wewnętrzną zmianę jaka zachodzi w głównym bohaterze - ÂŁukaszu(Arkadiusz Dretmer), po niesłusznym oskarżeniu. Jak bowiem ma czuć się wykształcony człowiek, który za to, że chodził po ulicy trafia do celi z "niewinnymi" ludźmi? Na pierwszy plan wysuwa się charyzmatyczny Kosior(Robert Jakus), który uczy ÂŁukasza praw panujących w więzieniu, ale to nie koniec indywidualistów w celi. Albert - człowiek w gustownym dresie i mocną gębą, który swoim kozackim zachowaniem śmieszy; wiecznie spokojny Dawid - wykształcony człowiek z mroczną przeszłością; Siwy - na pierwszy rzut oka typowy przedstawiciel polskiego dresiarstwa, który jednak szanuje ludzi, albo Roman - pomiatany przez innych za to, że popełnił zbrodnie nie uważaną przez współwięźniów za zbrodnie. W Symteri znajdziemy również mnóstwo humoru, aczkolwiek jest to humor czarny, bardziej męski. Obraz zaskakuje brutalnością, która zdaje się być jak najbardziej realna. Ze slangu więźniów czasem można niewiele zrozumieć. Rewelacyjny film, który chciałbym polecić każdemu lubującym się w czymś ambitniejszym. A co wy o nim sadzicie?