tą kasę co bym wydał na papierosy wolę przeznaczyć na nowy sprzęt do kompa albo gry oryginalne
I takie podejście mi się podoba.
Na wstępie chce powiedzieć, że nie czytałem wszystkiego co napisane wyżej bo po prostu mi się nie chciało.
Przejdźmy jednak do sedna. Nałogi... hmm.... 'tych poważnych' niet. Powiem może dlaczego nie biorę tego i owego.
Alkohol - hmm... nie smakuje mi. Po prostu. Wódki spróbowałem kiedyś przez przypadek w drinku taty (szklanki się pomieszały) i się zraziłem. Podobnie było z winem i whisky. Przez pomyłkę wziąłem, napiłem i wyplułem. Potem jeszcze głupi posmak w gardle i ustach miałem. Piwo. Jest dużo lepsze, ale zdecydowanie bardziej wolę zamiast kasy na piwo przeznaczyć ja na sok pomarańczowy (pycha) lub ewentualnie Coca-Colę/Pepsi.
Papierosy - nie próbowałem i nie mam zamiaru. Po pierwsze dlatego, że u mnie w domu nikt nie pali i wszyscy wyczuleni są na smród papierosów. Poza tym cała moja rodzina (babcie, dziadkowie, ciocie, wujkowie itd) palą i zawsze po wizycie u nich capie, że hoho. Wczoraj byli u mnie i też palili w kuchni (bo na balkonie zimno) to wejść nie szło. Podziękowałem na starcie.
Narkotyki - tata mi dość jasno wytłumaczył co i w jaki sposób mi zrobi, kiedy spróbuję. Wole nie próbować.
To te poważne używki. Nie myślcie sobie, że idealny jestem. Mam kilka pomniejszych nałogów.
Internet - nie komputer, tylko Internet. Nie wiem co w sobie ma, ale obecnie bez neta jak bez ręki. Jakoś taki nie swój się czuje gdy nie poczytam kilku stron. No i ta wyższość jak wszyscy rozmawiają o czymś co w Internecie było już jakiś czas wcześniej, a Ty możesz zabłysnąć wiedzą. Cudne uczucie.
Muzyka - może nie tyle co nałóg, ale uprzyjemnienie życia. Uspokaja tudzież pozwala się wyżyć. W każdej chwili gdzie idę/jadę sam wypełniam sobie czas muzyką. Podobnie jest jak buszuje po necie. Winamp włączony non stop. A jeszcze taka anegdota odnośnie wyżycia się. Kiedy cały chodzę zamulony czy coś takiego to ubieram słuchawki na uszy, wychodzę na dwór pobiegać jednocześnie drąc się przy Linkin Parku. Taak, pomaga. Dorwałem się do ich płyt jakiś miesiąc-dwa temu i dziwie się sam sobie, jak ja żyłem te 3-4 lata nie słuchając czegoś mocniejszego. Do tej pory słuchałem głównie Dance. Teraz słucham wszystkiego
A mi się na zwierzenia zebrało.
Teraz ostatni, najprzyjemniejszy 'nałóg'. Za pewne gro z Was zdziwi się jak 'nałogiem' może być... dziewczyna! Tak zakochałem się i w chwili obecnej to jest mój największy nałóg! Nie będę pisać szczegółów, ale to jest cudowne uczucie.
Uff... to, żem się rozpisał. Nie wiedzieć czemu, klawisze na klawiaturze zrobiły się trochę ciepłe.
P.S. Pierwszy post.