Na prośbę postanowiłem zabrać się do oceny i tego "opowiadania". Ciężko mi stwierdzić, które dzieło jest starsze. Mimo to ten tekst, i ten, który oceniałem przed chwilą praktycznie niczym się od siebie nie różnią. Ten sam jeden wielki dialog, brak opisów przyrody, przeżyć wewnętrznych bohatera. Tak ogólnie, nie ma żadnych opisów. Walka to po prostu "ten zaatakował tego, a ten tamtego". I tutaj jak w poprzednim opowiadaniu pojawia się dziwny bezsens, co do ran. W poprzednim tekście było uderzenie toporem, a tu o ranie od sztyletu. Po krótkim zastanowieniu, stwierdzam, że chyba to cięcie toporzyskiem było bardziej prawdopodobne od tego pchnięcia. I tu nie jestem w stanie wyobrazić sobie, żeby ktoś normalnie chodził, i to jeszcze mówił(!!). A ten delikwent jeszcze opisuje, kto to zrobił.
Ortografia i interpunkcja: Tak jak i w tamtym tekście nie było błędów ortograficznych, tak i tutaj ich nie ma. Ale za to interpunkcja... Jakby ktoś wkleił jedno do drugiego. Te same beznadziejne błędy, żadnych przecinków. Zacząłem ich nawet szukać, ale skończyłem w połowie, znalazłszy jeden. To przechodzi wszelkie pojęcie.
Fabuła: Tak jak wcześniej. I tutaj nie wiadomo, o co chodzi, kto jest, kim. Teoretycznie naprowadzają czytelników imiona, ale tak naprawdę te postaci różnią się od pierwowzorów. W jednej chwili dzieje się jedna akcja, aby w tym samym momencie przeskoczyć do następnej. Ogółem, ciężko tutaj coś zrozumieć, a co dopiero wczuć.
Całość: Już na pierwszy rzut oka opowiadanie nie sprawia zbyt dobrego wrażenia. Jak już pisałem, jeden wielki dialog. Dodatkowo, podczas czytania ma się wrażenie, że na jednym, ogromnym wdechu. Próbowałem przeczytać tak kilka zdań. Niefajnie.
Podsumowując. I to opowiadanie, i "Nowy Obóz" są praktycznie identyczne. Tak też i ocena będzie taka sama: 2/10.