Autor Wątek: Bright Broth [humorystyczne]  (Przeczytany 2581 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Boba Fett

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1566
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wolność jest nieśmiertelna
Bright Broth [humorystyczne]
« dnia: 19 Kwiecień 2009, 17:32:21 »
Moje opko gdzieś wsiąkło, dlatego jestem zmuszony jeszcze raz je tutaj umieścić. Zasady takie same - w komentach podajecie także, kto ma odpaść. ;) Miłęj lektury.


________________________________________________________

Reklama w Polsacie

Czy widziałeś już Big Brothera? Dwa światy? Bar? Pewnie tak, ale teraz nadchodzi czas największego reality show, jaki wyemitujemy na naszym kanale, a zarazem w całej Polsce! Dziesiątki odcinków, które będą zapierały dech w piersiach o każdej porze! Tysiące kamer w postaci czterech moderatorów! Trzy ugrupowania złożone po czterech ambitnych członków gotowych zabić dla głównej nagrody, a także postacie niezależne! A to wszystko pod bacznym okiem Bystrego Bulionu zwanego także IsetoRem! Bright Broth już od … na ekranie Twojego telewizora! Zapraszamy!



- Witamy w naszym reality show zatytułowanym Bright Broth – powiedział z uśmiechem prezenter w stronę kamer. Rozsiadł się wygodnie na skórzanym fotelu i zaczął mówić dalej. – Zastanawialiście się, dlaczego dawno nie było programu pokroju Big Brother? Powód jest jeden: nastał nasz czas, dzięki któremu Wasze życie się odmieni. Poznacie dwanaście interesujących osób, które w znoju codziennego  życia będą Was zabawiać i zadziwiać. Ponadto w domu Bystrego Bulionu pojawią się postacie gościnne, będące kolejną dawką emocji dla widzów. – Prezenter odchrząknął i założył nogę na nogę. – Oczywiście w egzystencję naszych bohaterów Wy również będziecie mieć pewną ingerencję, a mianowicie to Wy zadecydujecie, kto pod koniec każdego odcinka ma opuścić nasz program i więcej nie zawracać dupy Bystremu Bulionowi. Mało Wam? Jesteśmy nawet skłonni wysłuchać Waszych propozycji co do naszego programu, być może rozpatrzymy Wasze pomysły i wcielimy je w życie.
Prezenter wyciągnął chusteczkę z kieszeni i otarł spocone czoło. Rozejrzał się i ponownie przemówił w stronę kamery.
- Może teraz wyjaśnię zasady naszego programu. Otóż dwunastu uczestników mieszka w domostwie, które jest podzielone na trzy odgrodzone sektory. W każdym sektorze są po cztery osoby, w tym po jednej osobie gościnnej, której uczestnicy muszą spróbować pomóc. Za każdą udzieloną pomoc i wykonane zadania członkowie zdobywają punkty. Osoba, która zdobędzie ich najwięcej wygra i otrzyma… Co? No, to chyba oczywiste: nagrodę niespodziankę. – Prezenter uśmiechnął się jeszcze raz. – Ale żeby uczestnicy nie spoczęli na laurach i nie obrośli tłuszczem Wy, nasi drodzy widzowie, będziecie ich motywować. To Wy wybierzecie co odcinek osobę, która według Was zasłużyła na bana w domu Bystrego Bulionu. Uczynicie to wysyłając listy z Waszymi głosami oraz pełne… Pełne czego? No, to chyba oczywiste: pełne niespodzianek. Grupie, która utraci członka, zostaną zablokowane drzwi do kuchni – W tej chwili prezenter zdobył się na krótki śmiech, jednakże było widać, że jest już lekko podenerwowany. – Tylko dzięki Wam i Waszym głosom jesteśmy w stanie prowadzić ten program, a bez Waszej pomocy żaden z uczestników nie będzie w stanie wygrać głównej nagrody. Dlatego postarajcie się i… nie przerzucajcie racji żywnościowych przez mury, bo spuścimy wygłodniałe owczarki. – Prezenter wstał i wytarł czoło chusteczką. – No i to by było chyba na tyle. ÂŻyczę Wam wielu emocjonujących godzin, a uczestnikom szczęścia. W końcu… Bystry Bulion patrzy!








Dzień 1

Kamera nr 1 – widok na sektor pierwszy zwany Omaha. Nazwa kamery: Kyras.

Mężczyzna rozejrzał się po pomieszczeniu. Nie był do końca pewny, czy chce uczestniczyć w całych tych jasełkach. Jedyne co kazało mu poczekać na dalszy obrót spraw to była jego przeszłość. Gdyby nie wujaszek Gulczas teraz pewnie siedziałby przed komputerem jak idiota męcząc oczy, które z czasem przeszłyby w stan gnicia. Tradycji musiało stać się zadość, Gulczas pragnął, by jego bratanek dopiął swego i nadał nowe trendy dla tego nudnego kraju.
- Arthasie – rozległ się głos z głośnika na ścianie. – Rozgość się, za chwilę pojawi się pozostała czwórka uczestników twojej grupy.
Arthas domyślił się, że musiał to być głos Bystrego Bulionu, który już od pierwszych chwil z napięciem obserwował, kto co robi. W tym wypadku musiał się uwziąć na Arthasa, ponieważ był pierwszy gościem w jego domostwie. Arthas podszedł w stronę bujanego fotela i skoczył na niego z radością. Może jednak Gulczas wiedział co dla mnie dobre, mówił sobie w duchu uradowany, ciągle rozpędzając fotel.
- W przedpokoju widziałem fotoradar, radzę zwolnić, bo trafisz do „Uwaga Pirat” – ostrzegł nowoprzybyły.
Zgorszony Arthas poleciał po hamulcach i zszedł z fotela.
- Wybacz, Bystry Bulion kazał mi się rozgościć, więc co sobie będę żałował…
- Pamiętaj, że ja cię nie będę pchał, gdy skończysz na wózku inwalidzkim – uśmiechnął się gość.
- Z kim mam przyjemność?
- Wołają na mnie Moon.
- Ja za to nazywam się Arhtas… Miło mi.
Wnet w pokoju pojawiły się kolejne trzy osoby: dwóch facetów i kobieta. Jak się można było spodziewać, ta była już kokietowana przez pozostałą dwójkę.
- No, to jest nas pięcioro… - westchnął Moon.
- Ciebie chyba znam – rzekł jeden z mężczyzn wskazując na Arthasa palcem. – Czy to nie ty byłeś uwikłany w tę aferę z Hillary Clinton?
- Nie przypominam sobie… - zaprzeczył Arthas.
- Tak, to byłeś ty… Tylko jakiś starszy się wydawałeś w telewizji… - zamyślił się gość, drugi mu natychmiast przytaknął. – To jak? Bill nieźle cię przedupcył za to? – Mrugnął do niego i podał rękę.
- To nie byłem ja… - zaczerwienił się Arthas dopiero teraz rozumiejąc, że stał się ofiarą burzliwej przeszłości swojego wujka.
- Jestem Serail, a to Dragosani – wskazał na swojego kolegę. – Tamta dama to Marysia, będzie nam towarzyszyć i dzielić się swoimi problemami.
Moon pojawił się niezauważenie w salonie tak nagle, jak zniknął.
- Panowie – rzekł zmartwiony. – Bystry Bulion ciął chyba koszty, bo dał nam tylko cztery łóżka. – Spojrzał na Arthasa i po chwili oświadczył – Przybyłeś tu pierwszy, więc czyń honory dla tego domu. Znajdź dobry kąt, my Ci może zmajstrujemy jakiś szałas…








Kamera nr 2 – widok na sektor drugi zwany Vietcong. Nazwa kamery: momo.


Pucybuch był zły. Pucybuch myślał, że ten murowany szałas będzie ciekawszy w środku, bo na zewnątrz sprawiał wrażenie jednej wielkiej sraczki przyoblekanej sporą ilością paciorków i innego badziewa z Czarnego Lądu. Pucybuch wiedział, po co tu jest. Pucybuch chciałby się stąd jak najszybciej wydostać, ale dostał jasne rozkazy – trwać na posterunku tak długo, aż któryś z idiotów wreszcie wpadnie na genialny pomysł i pomoże mu w jego trwodze. Pucybuch, jakby nie patrzeć, w ogóle by się tu nie znalazł, gdyby nie ten zafajdany wódz wioski. Pucybuch domyślił się, że żona wodza koniecznie chciała dostać to, co zaoferowali jej mężowi, Twardemu Bykowi za to, że rozkaże szamanowi Pucybuchowi tutaj przyjść i kręcić się w kółko wokół jakichś spoconych bladych twarzy po to, by mogli wreszcie użyć swoich główek i zaspokoić gawiedź.
Pucybuch przycisnął mocniej do uda swoją księgę zaklęć i spojrzał na wejście, przez które przetoczyło się radosne stadko rozbestwionych ludziów.
- Co jest do k… - spytał pierwszy z brzegu widząc małego człowieka z dziwną maską na twarzy i sporym tomem przy prawym boku.
- Kozłowsky, dawaj go na stół, wybadamy teren – zaproponował kolejny przejęty przybysz.
Mężczyzna zwany Kozłowskym podniósł rękę i kazał stanąć pozostałym, którzy ciągle podążali za nim – niczym za przywódcą rewolucji.
- Miałem sen – zaczął Kozłowsky. – Piękny sen. A w tym śnie… - Zrobił specjalną pauzę w swoim monologu, a wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali tego, co zaraz usłyszą… prócz jednego.
- Pogo! – krzyknął Grison wyrywając się do przodu i wymachując łapami jak gówniarze w lunaparku.
Kolejny z nich, Mantos, doskoczył szybko do wieży stereo i wrzucił do niej płytę przeszmuglowaną do domu IsentoRa.
- Macarena! – wrzasnął Dante, ostatni z przybyłej czwórki.
Wokół zabrzmiały znajome rytmy i słowa piosenki:

Darle a tu cuerpo a le gria a Macarena

- Montos, leć do kuchni – powiedział przejęty Grison grzebiąc w szufladach. – Zobacz co Bulion funduje dzisiaj na wyżerkę.
- Co tak stoisz jak widły w gównie, Kozłowsky? – spytał Dante wypychając sobie kieszenie darmowymi długopisami, które spostrzegł na jednej z kolorowych półek. – Poruszaj tyłeczkiem jak na bolszewika przystało.
- Wystarczy, że mój pies dostaje rozwolnienia, jak ta piosenka leci w radiu – odparł Kozłowsky.
- Gorylson! – krzyknął Mantos wracając do salonu. – Kuchnie nam zabarykadowali! Jak się tam dostaniemy?
- Oj, niejeden dobry podkop myśmy w Wietnamie zrobili – westchnął Grison. – Spokojna głowa, jeszcze dzisiaj wieczorem dobierzemy się do spiżarki.
Pucybuch nie był w stanie słuchać dalej – stał wryty po tym, co zobaczył w przeciągu minuty. Pucybuch teraz już nie wiedział co tu robi. Pucybuch obawiał się, że nie będzie już miał nigdy okazji zrewanżować się Twardemu Bykowi wpuszczając do jego tipi wioskową, trędowatą purchawę. Pucybuch uznał, że doznał urazu psychicznego.



Kamera nr 4 – widok na pokój Bystrego Bulionu zwany Izbą igraszek. Nazwa kamery: Boba Fett.


IsentoR siedział w ciemnym pokoju nachylony nad jednym z monitorów i pukał z delikatnością palcem w jego ekran.
- Ty, ty, ty – powiedział czule. Osobą na ekranie, w którą wymierzał swojego tłustego palucha była mieszkańcem sektora drugiego. Był to Kozłow. – Wiem, że coś kombinujesz, oj ty, ty, ty. A wam – spojrzał na resztę zalatanej ferajny, która obmacywała co tylko się dało – zrobię tu jeszcze macarenę, oj, zrobię.
Wnet odwrócił wzrok od monitora sektora drugiego i spojrzał na ekran, na którym kręciło się troje ludzi. Sektor trzeci.




Kamera nr 3 – widok na sektor trzeci zwany Chlewikiem. Nazwa kamery: Robben.


- Gdzie, do jasnej cholery, jest pozostała dwójka? – dziwił się zdenerwowany Crisis. – Powinni już tu dawno przybyć.
Nadal brakowało ostatniego mieszkańca i gościa specjalnego. W chwili obecnej Crisis wraz z Devristusem siedzieli na pufach, za to trzeci z nich, Vender, niespokojnie kręcił się wokół świeczki w kształcie żółwika umieszczonej na ziemi.
- Uważaj na tę świeczkę – poradził Devristus, który bardziej zainteresowany był krążeniem Vendera niż zmartwieniami Crisisa.
- A to niby czemu? – spytał zaciekawiony Vender, który zaczął się przyglądać żółwikowi.
- Myślę, że to zmyśla pułapka. A nuż wybuchnie i urwie ci nogę…
Vender czym prędzej odsunął się od podejrzanej świeczki i zaczął napastować stojącą na szafce rzeźbę dwóch splecionych ze sobą murzynów.
- To mi raczej łapy nie urwie – zażenował się Vender.
- Pewnie nie – przytaknął Devristus. – Ale twoje dzieci mogą się nagle urodzić czarne.
Vender odskoczył i spojrzał przerażony na siedzących współlokatorów.
- Czy tu wszystko będzie zagrażało mojemu życiu?
- A czegoś ty się spodziewał? Burdelu? Człowieku, toż to survival: butelka wody na dzień, Playboy na jednego, winiak na pięciu i brak przepychaczki do kibla…
Vender osunął się na podłogę i złapał się za serce.
Crisis palnął się w czoło i zamierzał już coś powiedzieć, gdy z głośnika rozległ się głos.
- Mieszkańcy sektora Chlewik. W chwili obecnej będziecie mieszkać tylko we trójkę, gdyż czwarty mieszkaniec nie zdołał jeszcze przybyć do posesji.
Devristus i Crisis spojrzeli na siebie zdziwieni. Po chwili IsentoR znów przemówił, tym razem do wszystkich sektorów na raz.
- Mieszkańcy domu Bystrego Bulionu. Dzisiaj wasz pierwszy dzień w moich progach. ÂŻeby nie owijać w bawełnę: kuchnie będą zablokowane do czasu pierwszych eliminacji. Sektorowi, który pierwszy straci mieszkańca w eliminacjach, nie zostanie otworzona kuchnia, a także nie otrzymają szcześciopaku papieru toaletowego, jednakże zostaną obdarowani prezentem specjalnym. Poza tym proszę się rozgościć… Ale z umiarem, sektorze drugi.





Jak potoczą się dalsze losy mieszkańców domu Bystrego Bulionu? Kto zdobędzie pierwsze punkty? A kto już teraz według widzów zasłużył, by opuścić dom IsentoRa? Czy Vender rozpozna wujka Włodka we Włodku? Czy Pucybuch wreszcie zaaklimatyzuje się w nowym towarzystwie? Czy Marysia pozna tajemniczą przeszłość Arthasa? To, a nawet jeszcze więcej w kolejnym odcinku Bright Broth!





Jeżeli chcesz wziąć udział w głosowaniu i wytypować osobę, która według Ciebie powinna odejść z domu Bystrego Bulionu, wyślij do nas odpowiednio wypchaną wiadomość. W swoim liście możesz także uwzględnić jakieś propozycje odnośnie naszego programu.
W razie wszelkich pytań prosimy dzwonić pod numer 48 572 111 573 lub wysłać smsa na numer 7666.
« Ostatnia zmiana: 19 Kwiecień 2009, 18:04:33 wysłana przez Boba Fett »

Offline Serail

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 2637
  • Reputacja: -231
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wyczesana opowieść, wodzu
Odp: Bright Broth [humorystyczne]
« Odpowiedź #1 dnia: 20 Kwiecień 2009, 17:06:28 »
Moon musi wylecieć i nie ma bata...

Forum Tawerny Gothic

Odp: Bright Broth [humorystyczne]
« Odpowiedź #1 dnia: 20 Kwiecień 2009, 17:06:28 »

Offline Isentor

  • Wielki Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 32202
  • Reputacja: 27957
  • Płeć: Mężczyzna
  • Zbyt pokręcony, by żyć. l zbyt rzadki, by umrzeć.
    • Karta postaci

Odp: Bright Broth [humorystyczne]
« Odpowiedź #2 dnia: 20 Kwiecień 2009, 17:10:17 »
Nie ma takiego chuja we wsi jakiego bóg by nie stworzył, dlatego powiadam ci iż czarodziejka musi wylecieć. Tak zostało przepowiedziane, zapisane i odczytane. Amen

Offline Mantos

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 2628
  • Reputacja: 294
  • Płeć: Mężczyzna
  • de Freszmejker
    • Karta postaci

Odp: Bright Broth [humorystyczne]
« Odpowiedź #3 dnia: 20 Kwiecień 2009, 17:15:11 »
Leave MooN alone! Albo nie, wyjebać go!

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Odp: Bright Broth [humorystyczne]
« Odpowiedź #4 dnia: 20 Kwiecień 2009, 19:04:23 »
Ja chcę żeby odpadł Isentor, bo puka we mnie palcem.

A jeżeli nie on, to niechże także będzie Món.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Bright Broth [humorystyczne]
« Odpowiedź #4 dnia: 20 Kwiecień 2009, 19:04:23 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything