Autor Wątek: Potomek [opowiadanie]  (Przeczytany 2191 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Crisis.

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 210
  • Reputacja: 0
  • mUa
Potomek [opowiadanie]
« dnia: 08 Marzec 2009, 21:51:36 »
Chciałbym powiedzieć, że jest to moje pierwsze dzieło "na serio" więc liczę na wyrozumiałość. :P Pisząc tę część porzuciłem pomysł z tworzeniem rozdziałów i piszę jednym ciągiem. Mogą być błędy interpunkcyjne czy logiczne, ale ortograficznych nie powinno być. :P Fabuła na początku może nie powalać, ale chciałem przedstawić zarys świata, w którym dzieje się opowiadanie.

Miłej lektury. :P



Weandru, świat niegdyś pełen chaosu, wojen oraz wszechobecnego zła i niesprawiedliwości. Ciężko było wtedy żyć spokojnie. Każda istota bała się o życie, o to, że wychodząc z domu zostanie zabita. Zginąć można było nawet we własnym domu, w łóżku. Kontynent był na skraju upadku. Wszystko za sprawą istot zwanych Jeribosami w Pierwszej Mowie. Ludzie nazywali ich po prostu Bezimiennymi. Były to potwory, potrafiły one przybrać postać każdego pochłoniętego żywego organizmu. Sytuacja była fatalna. Jednak każde wielkie wydarzenie ma swoich bohaterów. Epoka ta, zwana także erą ciemności, „Uanne Gannoe”, miała swojego herosa. Jeden z władców ludzi, Werton, dzierżąc ÂŚwięty Miecz Xenii poprowadził zjednoczone wojska wszystkich ras i zabił wszystkich Bezimiennych. Wielu zginęło, w tym Najwyższy Król, suzeren wszystkich istot, Yraun’de. Jego tron w Gwiezdnej Warowni, w „Starre Osandera”, przejął Werton. Wszystko ma jednak swój kres. ÂŻycie ludzkie jest kruche i niedługie. Największy spośród ludzi w końcu odszedł. Jego synowie nie mogąc się porozumieć, kto powinien przejąć władzę postanowili podzielić kontynent Weandru na wiele królestw. Tak powstało siedem narodów ludzkich. Najstarszy z synów, Kalanthe stworzył imperium Ferniru. Drugi potomek, Jaruga utworzył królestwo Geredonu. Pozostali dziedzice również tworzyli swoje państwa, jednak nie znaczyły one wiele, bowiem ich włości były małe, a ludzi było niewielu ze względu na mało żyzną glebę. Jeden z synów odważył się na czyn wielki i śpiewają o jego wędrówce wszyscy. Każde dziecko zna historię najmłodszego z synów Wertona, Torena, zwanego także „Starre Isiandre”, Gwiezdnym Podróżnikiem. Razem ze swoimi zwolennikami, a było ich bardzo wielu, wsiał na statki i popłynął na wschód, przez Ocean Bagonda. Nikt więcej o nim nie słyszał, powiada się, że żadna istota nie jest w stanie przeżyć takiej podróży. Nie tylko ludzie stworzyli własne narody, bowiem na świecie istniały także Elfy, Krasnoludy, Gnomy oraz wiele innych istot inteligentnych, których nazwy nie były znane. Każda z ras utworzyła po jednym wielkim państwie, jako, że byli oni zjednoczonymi ludami. ÂŻadne z utworzonych królestw nie odważyło się jednak zgarnąć dla siebie Starre Osandera, miasto to pozostało wolne przez wieki, zamieszkali tam Ci, którzy chcieli uciec od świata. Gwiezdna Warownia przez wieki stała się niedostępna, aktualnie nikt nie zna ścieżki do tego legendarnego miejsca.

Miały stulecia, a nawet tysiąclecia i Weandru żyło spokojnie. Jednak jak wiadomo, jednym z praw, które rządzi światem, jest to, że wszystko ma swój kres. W końcu władcy narodów zaczęli planować jak poszerzać swe włości, przyjęli nawet agresywną postawę wobec sąsiadów. ÂŚwiat stanął na skraju wojny. Królestwa ludzi stawiali żądania, a także rościli sobie prawa do ziem, które prawnie im się nie należały. Inne rasy odcięły się od ludzi, widząc to, na co się zanosi. Widzieli, że dawna chwała ludzkiej rasy przeminęła wraz z końcem epoki, która została nazwana erą spokoju, „Herande Gannoe”. Istniał także inny powód ich neutralności. Jak to się mawiało, Starsze Rasy wymierały. Co raz mniej Elfów czy Krasnoludów się rodziło, a długość życia zmniejszała się. Powód tego, czemu tak się dzieje pozostał nierozwiązany. Właśnie z tego powodu wszelkie istoty odmówiły pomocy królom ludzi. Ludzie zostali pozostawieni samym sobie. Niektórzy uważają, że to błąd, a inni są zdania, że postąpili bardzo dobrze. Neutralność ta jednak nic nie dała, po wielu latach względnego spokoju wybuchły pierwsze walki, wkrótce wybuchły wojny, powstały sojusze.

W ciężkiej sytuacji znalazło się jedno z najmniejszych ludzkich państw, królestwo Vengiru, które zostało założone, przez jak to się określa, piątego syna Wertona, Vergonda. Naród ten, mimo, że nie był w stanie wojny z żadnym z państw, ale leżał między dwoma największymi mocarstwami, Imperium Ferniru oraz Królestwem Geredonu, które były oddzielane właśnie Vengirem.
Jednym z większych miast Vengiru było Serden, jedno z największych miast po tej stronie Weandru. Było one znane między innemu z tego, że właśnie tam znajdował się największy targ na świecie, na którym można było dostać dosłownie wszystko, co nadawało się do handlu. Miasto samo w sobie nie było nadzwyczajne. Prawie każdy dom zrobiony w takim samym tradycyjnym stylu, piętrowe lub dwupiętrowe ceglane budynki z drewnianymi wykończeniami. Brukowane wielkie ulice służyły po to żeby wielkie wozy mogły dostać się na targ. Codziennie przechodziły przez nie tysiące ludzi oraz setki zwierząt, więc często można było wpaść w odchody konia czy innego stworzenia. W Serden rozwinięte były usługi noclegowe, na każdym kroku przechodziło się obok noclegowni. Najładniejszym miejscem w mieście był pałac, w którym mieszkał członek rodziny królewskiej i przy okazji zarządca miasta. Można powiedzieć, że Serden było wielką metropolią i to szybko rozwijającą się dzięki wielu gościom, którzy dziennie pozostawiali prawdziwą fortunę w mieście. Można z tego wywnioskować, że Serden było miastem handlowym, jednak posiadało ono drugą stronę. To właśnie w tutaj swą siedzibę mieli „Starre Gadaren”, Gwiezdni Rycerze. Mawiało się, że byli oni byli najlepszymi wojownikami na kontynencie.  Prowadzeni przez Wielkiego Mistrza Ushgara strzegli rodziny królewskiej i wypełniali najtrudniejsze rozkazy. Tylko najlepsi mogli się do nich dostać, wraz z dołączeniem do Starre Gadaren otrzymywało się tytuł szlachecki oraz wszelkie przywileje z tym związane.

Był środek dnia, jeden z księżyców Weandru, Cor był już ledwo widoczny na nieboskłonie. Słońce mocno grzało, a chmur praktycznie nie było. Nie było to zresztą dziwne o tej porze roku. Na ulicach panował zgiełk, codziennie tak było. Brukowaną ulicą szedł młody chłopak. Na oko szesnaście lat. Rozczochrane i brudne włosy średniej długości oraz zniszczona, bardzo blada cera charakteryzowały go. Jego ubranie było brudne i podarte, był to zwykły strój młodzieńczy, taki, w którym chodzili wszyscy młodzi, którzy pomagali rozładowywać wozy zagranicznych kupców. Zwykły chłopak pośród wielu, jednak jedno go wyróżniało, bardzo jasne niebieskie oczy. Taki kolor był bardzo rzadki, wręcz niespotykany.
W tym dniu w mieście panowało niezwykłe poruszenie, w końcu nieczęsto można zobaczyć na własne oczy samą księżniczkę, a właśnie dzisiaj miała ona przyjechać do Serden. Młody, niebieskooki chłopak biegł na główną ulicę miasta. Mijał bardzo podobne do siebie domy, które można było rozróżnić tylko rodzajami roślin na balkonach. W końcu zobaczył. Tłum. Tłum stojący przy wyjściu z drogi, którą się kierował, a ona prowadziła prosto na główną ulicę miasta. Dobiegając do muru z gapiów, młodzieniec nie wiedział, co ma począć. Chciał zobaczyć księżniczkę, ale przecież nie miał dość sił, żeby przebić się przez pięciu rosłych mężczyzn stojących przed nim.
- Chodź tutaj młodzieńcze. – powiedział miłym głosem, łysawy starszy pan, na twarzy, którego było widać ciężar lat. – Chodź tutaj młodzieńcze. – powtórzył starzec. – Chodź, przepuszczę Cię. – kiwnął głową ubrany w strój kupca mężczyzna. Chłopak kiwnął tylko głową i podszedł do staruszka, który od razu go przepuścił. Szesnastolatek zdążył w ostatniej chwili, właśnie przez bramę, którą było widać z miejsca, w którym stał nastolatek, przejechało wiele jeźdźców, a wśród nich młoda dziewczyna. Jechała na koniu w damskiej pozycji, nogi miała po jednej stronie. Widać było, że jest szlachcianką. Krystalicznie biała bogata suknia, naszyjnik z brylantami oraz nieprzeciętna uroda. Długie, szatynowe włosy, piękna naturalna cera oraz budzące podziw rysy twarzy. Jej oczu nie było widać. Nagle stojący i wpatrzony w księżniczkę szesnastolatek poczuł, że ktoś z tyłu go popchnął. Nie mając na nic wpływu młodzieniec runął do przodu. Pilnująca porządku straż od razu ruszyła w kierunku chłopaka. Nagle niebieskooki potknął się i upadł na ziemię pod jednego z koni. Księżniczka, która nie zdążyła na czas zatrzymać swojego wierzchowca jęknęła z przerażeniem na widok chłopaka, który dostał kopytem konia w głowę. Jedyne, co młodzieniec zauważył przed utratą przytomności, to piękne zielone oczy księżniczki.

Offline Mućka

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 13
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Potomek [opowiadanie]
« Odpowiedź #1 dnia: 13 Marzec 2009, 21:43:47 »
no zapowiada sie ciekawie ;] tylko że jeszcze niezbyt rozwinełeś fabułę. Jak dla mnie poszło ci o wiele lepie niż mi podczas swojego pierwszego opowiadania. Nie patrze na orty ani na interpunkcję bo sam ledwie się na tym znam. :] Jak narazie sam zastanawiam się o napisaniu opowiadania:P tylko że stanęłem na wymyśleniu imion..... Nieźle ogarnełeś nawet tą historię o kontynęcie
Jak narazie 4/5 czekam na rozwinięcie

Forum Tawerny Gothic

Odp: Potomek [opowiadanie]
« Odpowiedź #1 dnia: 13 Marzec 2009, 21:43:47 »

Belgarath

  • Gość
Odp: Potomek [opowiadanie]
« Odpowiedź #2 dnia: 22 Marzec 2009, 19:32:49 »
Widać, że to twoje pierwsze opowiadanie.... Jest parę błędów interpunkcyjnych, składniowych i parę literówek, no ale może się zdarzyć.....
Fabuła rzeczywiście nie jest rozbudowana, ale jako że to wstęp, zarys opowiadania to da się to zaakceptować.... Napisz dalsze części - jestem ciekawy co będzie dalej....
Szkoda, że tak krótko przedstawiłeś długą historię tego świata (kontynentu) - szczerze mówiąc liczyłem na więcej.

Ostatecznie ocena : 7

Forum Tawerny Gothic

Odp: Potomek [opowiadanie]
« Odpowiedź #2 dnia: 22 Marzec 2009, 19:32:49 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything