Mi się skojarzyła jeszcze jedna śmieszna sytuacja... Gdy pierwszy raz grałam w pełną wersję Gothica 1, Mordrag zaprowadził mnie do Nowego Obozu. Niestety nie był już tak miły, by z powrotem odprowadzić mnie do Starego Obozu . Najpierw połaziłam trochę po NO, zaliczyłam kilka questów, potem postanowiłam już wrócić, bo ściemniło się. W tym momencie dotarło do mnie, że nie znam drogi powrotnej . Najpierw skręciłam w prawo od bramy NO, idąc pod górę pogonił mnie bodajże zębacz i kilka innych miłych stworzonek. Gdy kapnęłam się, że to nie tam - wróciłam ponownie pod bramę. Poszłam sobie na lewo do mostu, przy którym maszerują kretoszczury... Po chwili znów zrozumiałam, że to nie tam. Nie zostało mi nic innego, jak iść przez drugi most. Minęłam ścierwojada i wilka, które oczywiście nie były do mnie mile nastawione... W końcu dotarłam do chatki Cavalorna (!)... i pomyliłam ścieżki . Idę sobie, spotykam stadko zębaczy... Dobra, udało się uciec. Idę dalej... a tu dwa orki . W tył zwrot... I nareszcie udałam się dobrą ścieżką. Gdy zobaczyłam palisadę Starego Obozu prawie popłakałam się ze szczęścia .
I tak oto Bezimienny dotarł do Starego Obozu, o czwartej nad ranem, po tragicznych przejściach i z prawie pustym paskiem życia... Ale jednak dotarł