Autor Wątek: "Eldran"  (Przeczytany 1472 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Sv3n

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 6
  • Reputacja: 2
"Eldran"
« dnia: 07 Grudzień 2008, 19:52:39 »
Siema,

Po pierwsze, dlatego, ze jest to moj pierwszy post, chcialbym wszystkich uzytkownikow tego forum serdecznie przywitac :). Gothica lubie, poznalem wszystkie dotychczasowe czesci, wchodzilem tu juz dawniej, ale jako gosc. Zarejestrowalem sie chyba glownie dla tego tematu. Jestem czystym amatorem, z polskim u mnie bywa różnie. Wpadłem na pomysł jakiegoś tam świata i chciałbym stworzyć kilku rozdziałowe opowiadanie. Ponieważ tu juz bywalem, i widzialem, ze Tworczosc Wlasna, jest stosunkowo odwiedzanym dzialem, postanowilem wlasnie tutaj sprobowac swoich sil w pisaniu. Bede zamieszczał kolejne rozdziały po jednym, jestem w trakcie prac nad pierwszym. Mam nadzieje, ze komus uprzyjemnie dzien swoim opowiadaniem. Robie to dla przyjemnosci, na krytyke jestem jak najbardziej otwarty, a na pochwaly jeszcze bardziej :D. Kiedy już zakończę całe opowiadanie, poprawie trochę błędy, może troche poszerze niektóre rozdziały. Na razie zamieszczam króciutki prolog, z którego dużo się pewnie nie dowiecie, a na pierwszy rozdział mam nadzieję, że nie będziecie długo czekać. Mam nadzieję, że nie rozczarujecie się moim opowiadaniem. Miłego czytania!

„Prolog”

Tego wieczoru, w karczmie „Pod  Czerwonym Smokiem” nie było dużo ludzi. Właściwie było tylko dwóch. Przy jednym ze stolików siedział karczmarz wraz ze starym bywalcem, miejscowym kowalem. Prowadzona przez nich rozmowa dotyczyła mężczyzny, który niedawno zawitał do gospody.
- Mówię ci, to JEST Eldran! – mówił Harith, karczmarz.
- A ja ci mówię, że Eldrani istnieją tylko w starych opowieściach równie starych bardów.
- Też tak myślałem, dopóki go nie zobaczyłem. Kiedy ze mną rozmawiał, wiesz co zobaczyłem na jego szyi? Wytatuowaną czarną różę w ogniu. Przecież to symbol Eldranów!
- Myślisz, że nikt nie zna opowieści o nich? Każdy jakąś słyszał, a tatuaż sobie zrobić nietrudno – nie ustępował kowal.
- A to, że płaci z nadwyżką, rzadko go widuję i nosi na plecach dwa miecze, to też mało?
- Jesteś naiwny jak…
Rozmowę przerwał wysoki, ciemnowłosy mężczyzna o piwnych oczach. Był ubrany w brudną i zakurzoną skórzaną kurtkę i podarte spodnie. Na jego plecach zawieszone były dwa długie ostrza. Mężczyzna oderwał od pasa gruby mieszek, wypełniony po brzegi złotymi monetami i podał karczmarzowi.
- Dziękuje, gospodarzu, oto twoja zapłata. Na mnie już czas – rzekł, po czym wyszedł.
Harith wraz z kowalem przez dłuższą chwilę milczeli. Pierwszy odezwał się jednak kuźmistrz:
- Przecież jest środek nocy! ÂŻaden normalny człowiek nie podróżuje nocą, sam. W każdym razie na pewno nie uczciwy człowiek.
- A nie mówiłem? To Eldran – powiedział z satysfakcją karczmarz.

Podkreślam, że zamieśćiłem tutaj jedynie króciutki prolog, nie do końca wyjaśnioną kwestię, kim jest Eldran oczywiście wyjaśnię w I rozdziale. Oceniać w prologu, póki co raczej nie ma co. Możecie mi natomiast wytknąć błędy, jeśli będą jakieś razące postaram się je poprawić :P.
« Ostatnia zmiana: 07 Grudzień 2008, 19:56:56 wysłana przez Sv3n »

Offline Sv3n

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 6
  • Reputacja: 2
Odp: "Eldran"
« Odpowiedź #1 dnia: 08 Grudzień 2008, 10:28:31 »
Oto i I rozdział zatytułowany "Solenizant"


„Solenizant”

Domniemany Eldran po wyjściu z „Czerwonego Smoka” ostatni raz zerknął na szyld karczmy. Na szyldzie widniał mizernie wymalowany napis, a pod nim została namalowana łuskowata, czerwona głowa, która miała być prawdopodobnie tytułowym smokiem.
Po chwili mężczyzna wyszedł na główną ulicę. Zazwyczaj pełna straganów i przeróżnych kuglarzy, tętniąca życiem, teraz milczała grobową ciszą. ÂŻycie w Lindram, jak i w każdym innym miasteczku wymierało o tej porze. A przynajmniej w tym miejscu, bo z wszelakich karczm, szulerni czy zamtuzów dalej słychać było „życie”.
Mężczyzna po chwili skręcił w jedną z bocznych uliczek. Tutaj łatwo było o guza, ale nie dla takiego jak on. On umiał walczyć, co sygnalizowały ostrza na jego plecach, czy to, że z taką pewnością siebie zapuszczał się w te uliczki.
Nazywał się Orwen. Nie był kimś zwykłym. Był Eldranem. Kim byli Eldrani, wiedział każdy. Opowieści o nich krążyły z jednej karczmy do drugiej, przekazywane przez bardów czy też wszelakich włóczykijów. Byli najemnikami. Ale nie takimi jak inni. Byli najlepszym klanem najemników na świecie. Jeśli trzeba było wykonać zadanie niemożliwe – to było ono dla Eldrana. Nie było ich dużo, ale byli to jedynie najlepsi. By zostać jednym z nich, trzeba było przejść długą drogę. Pierwszym krokiem było na pewno znalezienie ich głównej siedziby, a nikt poza Eldranami nie wiedział, gdzie takowa się znajduje. Byli mistrzami walki, magii, kamuflażu czy rzemieślnictwa. Można ich rozpoznać jedynie po ich symbolu – czarnej róży w płomieniach. Członkowie klanu mieli ją wytatuowaną na szyi, ale czarną różę używali także do oznaczenia swych ofiar. Jeśli koło zamordowanego znajduje się czarna róża – mordercą był Eldran. Jeśli do pasa okradzionego zamiast mieszka przyczepiona jest czarna róża – złodziejem jest Eldran. 
Orwen miał do wykonania zlecenie. Z pozoru nietrudne, ale w praktyce wymagające pewnych wysiłków. „Długi”, czyli cel, nie był oficjalnie nikim ważnym, jednak nieoficjalnie był władcą Lindram. Był głową tutejszego przestępczego półświatka. ÂŁączyło się to z tym, że całe dnie spędzał w towarzystwie najgorszych zabijaków i zwierząt w tym mieście. Dzisiaj ten sukinsyn będzie organizował popijawę w karczmie o najgorszej reputacji w Lindram. z okazji jego urodzin. Orwen uważał, że łatwo będzie go w tłumie pchnąć sztyletem i szybko wmieszać się w tłum. Tym bardziej, że wszyscy będą na pewno pijani w trzy dupy.
Po kilkunastu minutach błąkania się po zaułkach, Eldran znalazł karczmę. Na szyldzie widniał napis „U ÂŁysego”. Przy drzwiach nie było żadnego bramkarza ani wykidajły. W końcu czego mógł się obawiać Długi. Każdy w Lindram się go bał.
Orwen wkroczył do karczmy, gdzie, jak się spodziewał, zastał wielki tłum ludzi.
„Dobrze, będzie łatwiej” – pomyślał.
Eldran od razu spostrzegł na środku karczmy wielki krąg. Najemnik dostał się do tłumu, a na środku zobaczył dwóch mężczyzn pijących na wyścigi. Jednym z nich był na pewno Długi, natomiast drugi pijaczyna był dla Orwena nieznany. Konkurs w piciu zakończył się już po kolejnej kolejce, a zwycięzcą został oczywiście Długi, który wrzasnął teraz na całą karczmę:
- Nikt mnie nie przepije! cholera, nikt! Która niunia chce pójść na górę z wielkim czempionem?! Gwarantuję dobrą, cholera zabawę! Hahahaha.
Już po chwili Długi wchodził po schodach na piętro z dwoma panienkami.
- Trzeba się tylko dostać jakoś na to cholerne piętro i zabić tego starego zboka – mruknął do siebie Orwen.
Po chwili, Eldran poczuł czyjąś dłoń na ramieniu, a kiedy odwrócił spostrzegł jakąś kobietę. Sądząc po wyglądzie i braku konkretnego ubrania, była to kolejna panienka.
- Hej, przystojniaku – powiedziała. – Może zatańczymy?
- Z przyjemnością. – odpowiedział, po czym mruknął do siebie. - Może tak dostanę się na piętro.
- A może miałbyś ochotę od razu przejść do konkretów? Wyluzować się, zapomnieć na chwilę o męczącej rodzinie, tam na piętrze? – uśmiechnęła się.
- Prowadź.
Kobieta poprowadziła Eldrana na piętro po czym wskazała na jeden z pokoi.
- Tu jest świetne, ogromne łóżko – powiedziała.
- Dobra, słuchaj. Masz tu prezent – powiedział, wręczając tuzin złotych monet. – Muszę popracować, a ty nigdy mnie nie znałaś. Jasne?
- Jak słońce, szefuniu – odpowiedziała z uśmiechem, po czym zniknęła w jednym pokoju.
Orwen rozglądnął się po korytarzu. Znajdowały się tu trzy pokoje, a w jednym z nich musiał być długi ze swoimi panienkami. Eldran stanął przed tym, z którego dobiegały „krzyki”. Kopniakiem, najemnik wyważył drzwi, po czym wszedł do pokoju. Obie panienki wybiegły z pokoju, a Eldran wyjął mały nóż do rzucania po czym celnie trafił rozkojarzonego Długiego między oczy. Ofiara osunęła się na łóżko i zastygła w bezruchu. Z przerażonym spojrzeniem, bez żadnych ubrań zasnęła wiecznym snem. Orwen położył obok niego czarną różę, po czym wybiegł na korytarz.
„Panienki uciekły, więc zaraz przybiegną tu strażnicy” – pomyślał.
Wrócił więc do pokoju z martwym Długim i otworzył okno. Stanął na parapecie i poszukał czegoś, na co mógłby skoczyć bez złamań i utraty przytomności. Dostrzegł worki śmieci, które razem tworzyły niemałą kupę. Najemnik zeskoczył na nie i znalazł się na tyłach karczmy. Eldran szybko ruszył bocznymi uliczkami kierując się do głównej ulicy.
Dostał się tam szybko, w przeciągu kilku minut. Pościgu bandytów ani widu, ani słychu  – pewnie przestraszyli się czarnej róży. Kupcy powoli otwierali swoje stragany na głównej ulicy, co sygnalizowało, że powoli nastawał świt.
„Brama do miasta będzie już pewnie otwarta” – pomyślał. „Czas wyruszyć do Sanktuarium.”

Forum Tawerny Gothic

Odp: "Eldran"
« Odpowiedź #1 dnia: 08 Grudzień 2008, 10:28:31 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top