Autor Wątek: Miłość Poety  (Przeczytany 1701 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Metztli

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 938
  • Reputacja: 379
  • Płeć: Kobieta
  • Is it hot in here, or is it me?
Miłość Poety
« dnia: 10 Październik 2008, 15:07:54 »
Do napisania tego króciutkiego opowiadania zainspirowały mnie opowiadania Edgara Allana Poe`a.

   Poeta zakochał się. Odnalazł swą muzę, natchnienie. Anioł poezji zesłał mu ją w postaci kobiety. Sara była dziewicą piękną, delikatną niczym porcelanowa figurka. O białych dłoniach i płci mlecznobiałej. Oczy jej blade i błękitne jak niebo w gorący, letni dzień. Patrzyły na wszystko z dziecięcą wręcz ufnością, malowała się w nich prostoduszność i dobrotliwość. Włosy okalały swym białym jedwabiem drobną twarzyczkę. Kibić jej smukła, talia osy, nóżka drobna, cieniutka, delikatna i biała niczym pajęcza przędza. W jasnej sukni, z szeleszczącego jedwabiu wyglądała jak anioł.
Poeta patrzył, jak promienny blask, młodości i niewinności do niej bije. Patrząc na nią, na jego usta cisnęły się najpiękniejsze słowa, układające się w wiersze, których żaden ze śmiertelników zrozumieć nie mógł. Ludzie nie doceniają poezji, nie widzą jej, nie potrzebują, nie chcą. Ale Poeta wiedział, że Sara jest inna, ona tak pięknie się uśmiecha, gdy on deklamuje przed nią te słowa. Ona rozumie, pragnie, potrzebuje tego. Wygląda jak by się tym żywiła, jak by nie potrzebna jej była ziemska strawa, jak by jej ciało było nie fizyczne, jeno dusza karmiąca się poezją i pięknem.
I za to ją poeta pokochał – bo rozumiała. ÂŚlub nie był huczny, raczej skromny. W małym kościele na wsi. Drewnianym, otoczonym cicho szumiącymi wierzbami, które pokryte były zielenią, słodką i nasyconą. Dzień był ciepły i słoneczny, promienie słońca wpadały przez kolorowe witraże oświetlając białą pannę młodą.
   - Toż to anioł prawdziwy! – mówili ludzie, a Poeta patrzyła na swą lubą z zachwytem niedopisania. Patrzył i już wiedział słowa wiersza, który napisze i jej przeczyta, widział jak będzie się uśmiechała, słysząc o ich miłości…
Młodzi zamieszkali w dworku. Pięknym i cichym, otoczonym szumiącymi drzewami i ogrodem, w którym rosły białe róże. Sam dwór pomalowany był na biało i wyglądał niczym obłok, który spadł na ziemię. Poeta godzinami czytał swej żonie wiersze i obserwował ją, jej reakcje na poezję i cieszył się widząc na jej licach delikatny rumieniec. Więc pisał, wiersze, poematy, tomiki, które przeradzały się w księgi, księgi prawdziwej poezji. Patrzył na swą kobietę, i zapamiętywał każdy rys jej twarzy, każdy najdrobniejszy szczegół, jej perlisty śmiech, tak, że słyszał go w głowie, kiedy tylko zapragnął. Stworzył w swoim umyśle drugą Sarę. To z nią zamknął się w gabinecie i dla niej pisał, to widmo zaślepiło go. Nie dojrzał zmian, które zaszły w jego żonie. Cera jej zżółkła i nabrała woskowego połysku, policzki zapadły się, oczy straciły cały swój blask i stały się matowe i puste. Schudła tak, że widać było każdą jej kość, jak spała tylko miarowy oddech pokazywał, że jeszcze żyje…
Mąż od dawna nie deklamował jej wierszy, w domu nastała cisza, okropna i przejmująca. Biały dworek przeistoczył się w istny grobowiec. Sara utraciła swą nieziemską urodę i wyglądała jak umarły anioł…
I nadszedł dzień, kiedy żona poety zmarła. Zmarła we własnym łożu, w samotności… A on pisał wiersz o ich miłości. Nie przyszedł na pogrzeb, pogrążony w żałości, lecz pisał. Sara, piękna Sara, leżała umarła, w białej trumnie, otulona śnieżnym całunem, z białą różą na piersi. Zakopali trumnę w czarnej, brudnej ziemi. A nad nią powstał marmurowy grób okryty tysiącem białych róż…
Poeta stracił swą wenę, która odeszła wraz z Sarą, zakopana i toczona przez robactwo. Gabinet stał  pusty, a kartki z wierszami, tomy poezji i pióra do pisania okrywały się kurzem…
A poeta zakochał się. Odnalazł swą muzę, natchnienie. Anioł poezji zesłał mu ją w postaci kobiety. Dziewicy o białej skórze i oczach, tak błękitnych i głębokich jak ocean. Nazywała się Jasmin. Wyglądała jak figura z porcelany, z białego marmuru. Włosy, czarne jak oczy kruka, opasały jedwabiem jasną twarzyczkę o licach niczym płatki róż. Była to kobieta energiczna i wiecznie uśmiechnięta, pełna energii. Zaraziła tym Poetę, który znów zaczął pisać. Czytał swej kochance wiersze, ona słuchała, lecz nie pojmowała ich. Słuchała o miłości, lecz nie potrafiła docenić. Poeta wyczarował w swej głowie idealny obraz Jasmin, zamknął się w swym gabinecie i pisał… A lica jego ukochanej traciły różany kolor, oczy blask, a skóra stała się tak biała, że widać było sieć cieniutkich, niebieskich żyłek pod nią. Osamotniona Jasmin straciła cały swój blask. Lekarze nie byli w stanie jej pomóc, nie wiedzieli cóż to jest za choroba. Po cichu mówili, że umrze, jak Sara.
Pewnej nocy, księżycowej. Gdy Poeta pisał, a Jasmin leżała w łożu, zerwał się wiatr. Okno otworzyło się na oścież i kobieta zobaczyła widmo, w białych całunach, z róża we włosach.
   - Siostro ma… - jęknęła wyciągając wątłe ramiona, widmo wyciągnęło do niej białą dłoń, słychać było cichy szloch.
    - Cóż cię tu trzyma? – zapytała, a widmo stało, milczące. Jasmin wnet pojęła, co zabiło jej siostrę i co zabiją i ją. Wzięła świece i ruszyła ku gabinetowi. Poeta spał, oparty o stół, a w dłoni trzymał pióro. Przed nim leżał niedokończony wiersz. Kobieta drżącą ręką podpaliła biblioteczkę, na której stały tomiki poezji, lecz nie mogła pozwolić, aby Poeta umarł. Lecz gdy zobaczył, że cały jego duchowy dobytek ginie spowity przez demona płomieni, nie chciał odejść z pokoju. Ogień dotarł do stołu…. Im więcej kartek ze słowami trawił, tym lica Jasmin i Sary różowiały, oczy nabierały blasku a cera świeżości. Stały tak obie, trzymając się za ręce, patrząc jak umiera słowo. Odeszły… A Poeta został z tym, co stworzył i co teraz umierało…

Forum Tawerny Gothic

Miłość Poety
« dnia: 10 Październik 2008, 15:07:54 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything