Autor Wątek: Opowieści z Graviouru Prolog i Wstęp  (Przeczytany 1515 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Darth Yoda

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mordo Ty moja!
Opowieści z Graviouru Prolog i Wstęp
« dnia: 16 Wrzesień 2008, 18:24:58 »
Zapraszam do czytania mojego kolejnego dzieła.
Opowieści z Graviouru

Opowieści z Graviouru
Prolog
Rok 1560,Dawno, dawno temu w krainie Graviour na wyspie Korth żyła wysoko rozwinięta kultura orków. Mieszkała ona w wielkim mieście zwany Rohanem. Było to piękne, potężne miasto. Przed siedzibą króla była wielka aleja z mnóstwem posągów byłych władców Rohanu. W około posągów rosły piękne kwiaty. Wiele ogrodów było wokoło murów, orkowi mieszkańcy mieszkali w pokoju pod panowaniem orka Kena. Zasłużył się tym że stworzył potężną armie zwaną „Diabelnym pomiotem” i zniszczył jedną z największych królestw ludzi. Owa wojna trwała długo bo aż 5 lat zaciętej walki, co prawda ludzie nie odeszli z tych ziem. Chowali się w różnych jaskiniach, jedli ohydne mięso chrząszczy, oraz to co znaleźli na brudnej ziemi. Ken po długich latach swego panowania pokonał również innych wrogów, takich jak choćby elfy, krasnoludy a niektóre rasy jak minotaury, taureny, wiwerny a nawet smoki i cyklopy podporządkował sobie. Zielono-skórzy żyli w zgodzie i dostatku aż do roku 1569…

Pewien młody ork o imieniu Topork wraz ze swym towarzyszem Graveyarnem postanowili zabić Kena i zaprowadzić chaos na wyspie Korth…
Opowieści z Graviouru
Wstęp
O północy dwóch orków rozmawiało przyciszonymi głosami przy kominku w starej lepiance w mieście orków Varrok . Na twarzy orka Toporka widać było wredny uśmiech a  na twarzy Graveyarna zatroskanie.
-Toporku myślisz że robimy właściwie?- zapytał Graveyarn z nutom niepewności w głosie.
-Oczywiście że robimy właściwie!Jak wogóle możesz w to wątpić?!
Graveyarn rzucił spojrzeniem Toporka i zapytał.
-A co się stanie z tymi orkami? Co z nimi?! Bez Kena nie mamy żadnych szans! Nie zapanujemy nad cyklopami ani smokami, na pewno nie zniszczymy ostatnich ludzi w dolinie bez pomocy Kena, jak ty to sobie wyobrażasz!- krzyknął nieco zdenerwowany lekkomyślnością swojego towarzysza Graveyarn.
Topork przeszył wzrokiem Graveyarna podniósł się z krzesła, kopnął je z całej siły na bok i wrzeszczał.
-Posłuchaj mnie szczeniaku! Widzę że krótko stąpasz po ziemi! Jesteś orkiem! Ciebie ma obchodzić tylko swoja własna dupa! Martw się o siebie! Oni niech tu zginą my będziemy daleko stąd na wyspie Itar, tam będziemy służyli wielkiemu bogu Beliarowi! Takie jest przeznaczenie orków! Nie możemy mieć zahamowań, Ken służy Adanosowi! To jest niepoprawna droga bracie. Skoro Ken tak wiernie służy Adanosowi to bez wątpienia Beliar nas pochwali za jego zabicie!
Na policzku Graveyarna zalśniła jak kropla czystej rosy najprawdziwsza łza.
-Co to jest?- zapytał towarzysza Topork.
Podszedł do Graveyarna i zobaczył łzę na policzku i ponownie zapytał.
-Co to jest do cholery?!- powtórzył jeszcze z większą wściekłością Topork.
-Eee… to jest…- zaczął Graveyarn.
-To jest łza.- powiedział z drżącym głosem Graveyarn.
-No właśnie! ÂŁza to oznaka słabości! Orkom nie wolną się mazać!- po tym wyjął topór i przyłożył to gardła Graveyarna.
-Masz wybór.- zaczął Topork.
-Zgiń jak pies od mojego topora zwanego „Niszczycielem” lub próbuj walczyć za to co dawno umarło!
-Ja… nie mogę… ja jestem coś winny Kenowi… Byłem sierotą, Ken przygarnął mnie, nauczył walczyć. Był, a właściwie jest dla mnie jak ojciec…- odpowiedział drżącym głosem Graveyarn.
-<szyderczy śmiech>! ÂŻałosne! Jesteś słaby! Zawsze sądziłem że jesteś idealną dla mnie prawą ręką, a tu co się okazuje! Bronisz Kena! Beliar da ci więcej niż Kenowi się śniło! Ken nie da ci nawet swego królestwa po śmierci! Da je swojemu synowi Tarrokowi. A Beliar jest wstanie ci dać wszystko! Wszystko o czym pomyślisz! Wiem, że jesteś dobrym wojownikiem, ale masz za dużo wątpliwości!- rzekł Topork.
-Eee… Masz racje Toporku. Ken się mną zaopiekował dla sławy! Jako że pomaga biednym! Zauważyłem u jakich tępych orków mieszkam. Orkowie z południa to co innego! Ci jak widzą ludzi od razu atakują, nie mają oporów przed zabijaniem i doszedłem do wniosku że wole być orkiem który ma wszystko, niż orkiem walczącym za jakieś nienormalne, chore ideały! Nie chce być mięsem armatnim lub podcieraczką dupy Kena!
-Dokładnie!- rzekł z zadowoleniem Ken.
-No to idziemy na łów!
-Masz rację. Dzisiaj skończą się rządy Kena i zacznie się era Toporka Gawlischa! Role jego prawej ręki będzie pełnił Graveyarn Yaxley!- wrzasnął Graveyarn.
-Wrrrrrrra!- ryknęli równocześnie orkowie.
Dwie godziny później orkowie stali niedaleko siedziby Kena, gdyż wiedzieli że Ken wychodzi o drugiej nad ranem na polowanie. Po wyjściu Kena ci ruszyli bardzo cichym krokiem za Kenem. Władca Orków zaczął walczyć z pół tuzinem wilków a Graveyarn z Toporkiem schowali się za krzakami
-Gińcie! Wasze mięso niedługo będzie na ucztowym stole!- krzyknął Ken.
Pierwszy cios wyprowadził wilk. Otworzył szybko pysk i skoczył z zębami na Kena, ten zrobił mały obrót i wilk wpadł w dziurę a dziurę przysypał kamień. Następnie Ken rzucił jednym ze swych toporów prosto w rozwarty pysk wilka. Drugi wyeliminowany. Cztery wilki natychmiast rzuciły się razem na Kena. Tym razem postanowił on użyć sztuki której nauczył się od szamanów. Zaczął się kręcić a wokół niego powstała ognista bariera która spaliła wilków którzy rzucili się na niego na popiół. Ken był zmęczony po zrobieniu tej sztuczki magicznej więc położył się na ziemi i postanowił odpocząć.
Z krzaków wyszli Graveyarn i Topork, wyciągnęli swoje topory i podeszli do Kena powoli obniżając topory w Kena.
-Nie! Nie róbcie tego! Pomyślcie o narodzie! Kto ich obroni jak nie ja?! Nie!!!!!!…
Wszystko to wydawało się krążyć w szybkim niesamowitym tempie. W chwili śmierci Kena z lasów wybiegły połączone siły ludzi, elfów i krasnoludów, a od wewnątrz zamek niszczyły wiwerny, minotaury, smoki i cyklopy.
Graveyarn i Topork puścili się biegiem w las widzieli odlatującego Czarnego Smoka podleciał do nich pozwolił wsiąść na swój kark i razem odlecieli w przestworza…
Graveyarn powiedział:
-Prawie nas zabili! I co się z nimi stanie niby skoro nie ma Kena?!
-Spokojnie, na pewno założą jakieś klany i nadal będą walczyć z orkami. Jestem tego pewny.
Wszystko nagle zaczęło się ściemniać ucichły odgłosy skrzydeł, reszta orków która przetrwała rzeź uciekła do lasu. Orkowie uciekali w różne strony postanowili założyć parę różnych obozów które będą miały walczyć z ludźmi. Największym i najpotężniejszym klanem jest Valhala. Dowódcą klanu został Ghornak, który był prawą ręką Kena. Ale to jeszcze nie je koniec. To dopiero początek…




Forum Tawerny Gothic

Opowieści z Graviouru Prolog i Wstęp
« dnia: 16 Wrzesień 2008, 18:24:58 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything