A wieśniacy na to:
- Chodzi o tutejszą karczmę, a raczej o to co z niej zostało. Dawniej była to dobra karcza, a przy okazji burdel. Słynęła z tego, że była tutaj wszystko dopięte na ostatni guzik. Karczma jest niedaleko. Ze 100, może 200 kroków od naszych farm. Zawsze pomagaliśmy sobie. My sprzedawaliśmy im sery, mleko, chleb, mięsiwa. A oni służyli nam pomocą oraz złotem. Karczma miała piwnice pełne wszelkiego rodzaju win. Niestety były za małe by pomieścić wystarczającą podróżnikom ilość trunków. Toteż zaczęto wykopy. Powiększono piwnice, ale... ostatniego dnia wykopów przebito się do jakiś sal. Nie wiem co to były za sale. Ale na wieść ich odkrycia przybywali dziwni ludzie. Typy z pod ciemnej gwiazdy. Ni magowie, nie demony. Oczy miały szarobiałe, niczym ślepe...