Autor Wątek: Historia Kirga [opowiadanie]  (Przeczytany 2031 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Kirgo32

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 312
  • Reputacja: 3
  • Płeć: Mężczyzna
  • "Nawet piekło ma swoich bohaterów."
Historia Kirga [opowiadanie]
« dnia: 02 Sierpień 2008, 10:33:23 »
Jest to moje pierwsze opowiadanie napisane z własnej woli, więc nie wiem czy komuś się ono spodoba. Proszę o ocenianie.

HISTORIA KIRGA.


     Nieopodal Vengardu – stolicy królestwa stała mała, drewniana, zniszczona chatka. Na cegłach i deskach, z których została zrobiona widać było upływ lat i niszczące siły żywiołów. Mieszkała w niej biedna, ale szczęśliwa rodzina. Melerad – żywiciel rodziny był bardzo silnym i dobrze zbudowanym mężczyzną, pracującym, jako kopacz w pobliskiej kopalni rudy.  Jego zarobki ledwie starczały na utrzymanie domu. ÂŻona Melerada – Celina zajmowała się głównie domem, ale od czasu do czasu obywatele miasta przynosili jej ubrania do załatania dziury, lub chcieli, aby uszyła im nowe odzienie. Mieszkał tam także piętnastoletni Kirgo, który odkąd tylko pamiętał chciał zostać kowalem.
     Chatę otaczały głównie piękne, wiecznie zielone łąki, na których codziennie pasiono owce i krowy. Było to także wymarzone miejsce do polowań na Jelenie i Bizony. Blisko miasta znajdowały się także pola uprawne należące do króla.
     Kirgo wychowywał się w tej pięknej okolicy, aż skończył osiemnaście lat. Tydzień po swoich urodzinach postanowił udać się do miasta w celu nauczenia się sztuki kowalskiej. Zabrał ze sobą 500 złotych monet, które zbierał cały rok. Idąc ścieżką trafił do Vengardu, w którym był ostatni raz pół roku temu. Zauważył, że od tego czasu w mieście nic się nie zmieniło. Szedł główną ulicą, aż natrafił na kowala wykuwającego zwykły stalowy miecz w swojej kuźni. Postanowił z nim porozmawiać.
Kirgo: - Witaj kowalu.
Kowal: - Witaj.
Kirgo: - Dobrze znasz się na swoim fachu?
Kowal: - Nie wiem czy dobrze, ale potrafię wykuć miecz średniej klasy i znam się trochę na jubilerstwie.
Kirgo: - Ile policzysz sobie za nauczenie mnie tego, co wiesz?
Kowal: - hmm… jak dla Ciebie 150 sztuk złota i nauczę Cię wykuć dobry miecz.
Kirgo: - Zgoda!
     Chłopak w ciągu 2 tygodni nauczył się wykuwać przeciętne stalowe miecze. Po kolejnym tygodniu umiał już stworzyć średniej klasy stalowy miecz nadający się do sprzedaży. Gdy kowal zobaczył, że Kirgo umie to, co on, oznajmił mu, że niczego go już nie nauczy.
     Niestety nastolatkowi wcale nie sprawiało przyjemności wykuwanie oręża i zobaczył też, że nie jest to raczej opłacalne zajęcie. Powiedział sobie jednak, że na razie musi iść poszukać zbroi dla siebie, a potem być może znajdzie sobie nową pracę. Poszedł do znanego mu już kupca – Agorasa, a gdy zobaczył na wystawie ceny każdej ze zbroi to zauważył, że nie stać go na żadną z nich. Postanowił jednak spytać się kupca czy aby nie ma zbroi dla niego.
Kirgo: - Cześć.
Agoras: - Witaj Kirgo!
Kirgo: - Nie masz przypadkiem jakiejś zbroi nadającej się dla mnie?
Agoras: - No wiesz…to zależy od tego ile jesteś gotów zapłacić za pancerz…
Kirgo: - Niestety mam tylko 350 sztuk złota.
Agoras: - No to raczej nie starczy na żaden pancerz, nawet na najgorszy…Wiesz co…Mam dla Ciebie propozycję!
Kirgo: -Jaką?
Agoras: - Dam Ci najlepszy pancerz, jaki mam. Ochroni Cię on przed lekkimi uderzeniami z średniej jakości broni, a jeśli dopisze Ci szczęście to nie przebije Cię nawet strzała wystrzelona z daleka!
Kirgo: - Dostanę go za darmo?!
Agoras: - No właśnie nie. Musisz przynieść mi pewien klejnot należący do alchemika Kevina.
Kirgo: - Jak mam go zdobyć?
Agoras: - Wątpię żeby Kevin Ci go po prostu dał. Chyba będziesz musiał go ukraść.
Kirgo: - Nie lubię kraść, ale dla takiej zbroi zrobiłbym chyba wszystko. Jak on wygląda?
Agoras: - Jest niebieskiego koloru, okrągły, wielkości orzecha włoskiego. Na pewno poznasz.
Kirgo: - Dobra, zrobię to, ale pod warunkiem, że zbroję dostanę teraz.
Agoras: - Dam Ci teraz pancerz, ale idź już! Bardzo potrzebuję ten kamień!
     Kirgo ubrany w nową zbroję poszedł do domu Kevina. Wszedł. Zauważył, że obywatel smacznie śpi w sąsiednim pokoju. Podszedł do małej szkatułki na klejnoty należącej do alchemika. Była otwarta. Złodziej otworzył ją i na pierwszy rzut oka zauważył mały niebieski kamień, od którego biło jasno – niebieskie światło. Już miał wziąć go do ręki i uciekać, gdy nagle właściciel mieszkania krzyknął żeby się nie ruszał. Kirgo nie wiedział co robić. Uciekać czy uciszyć tego gościa?! Postanowił, że ucieknie. Natychmiast wybiegł sprintem przez drzwi wyjściowe z niebieskim kamieniem w dłoni. Biegł przez chwilę tak szybko jak tylko mógł. Oglądnął się za siebie i zobaczył kilku strażników biegnących za nim. Przyspieszył. Uciekając poczuł straszne zmęczenie. Czuł, że zwalnia, ale uciekał dalej. Nagle chcąc przeskoczyć płot oddzielający ogród piekarza od uliczki upadł na ziemię i już po kilku sekundach poczuł jak chwytają go strażnicy i odbierają mu skradziony przedmiot. Zaprowadzili go przed oblicze Lorda Andre, który zajmował się złodziejami i mordercami. Lord zaczął rozmowę.
Andre: - Dlaczego ukradłeś ten kamień?!
Kirgo: - Nie mam Ci nic do powiedzenia!
Andre: - Lepiej mów, jeżeli nie chcesz znaleźć się w kolonii Karnej!
Kirgo: - Odpieprz się ode mnie! Nic Ci nie powiem!
Andre: Jak chcesz…Jutro zostaniesz wysłany do górniczej Doliny, gdzie będziesz pracować, jako kopacz rudy…oczywiście za darmo.
     Kirgo wiele razy słyszał już o Górniczej Dolinie zwanej kolonią Karną, ale nigdy jej nie widział na własne oczy, zresztą nigdy nie chciał jej zobaczyć. Wiedział, że skazańcy pracują tam bez wytchnienia od rana do nocy w kopalniach albo przy zbiorach ryżu. Słyszał także o niebezpieczeństwach czyhających na każdego, kto oddalił się trochę od obozu. Nie chciał tam iść, ale wiedział, że gdy go przyłapano na złodziejstwie, to nieważne, co by powiedział, i tak by tam trafił. Wiedział też, że stamtąd nie ucieknie, ponieważ Kolonię Górniczą otacza magiczna bariera, przez którą można wejść, ale nie można wyjść. Był pewien, że zostanie tam na zawsze.
     Na następny dzień Kirgo prosto z celi trafił na statek, który jego i innych związanych przestępców przetransportował do górniczej Doliny. Gdy dopłynęli, przenieśli go do miejsca „zrzutu” więźniów, gdzie przeszedł przez magiczną barierę i po raz pierwszy i ostatni znalazł się w Kolonii Karnej. Okazało się, że wszystkie pogłoski na temat Górniczej Doliny okazały się prawdą. Pomyślał, że jest to strasznie ponure i brzydkie miejsce, gdzie na drzewach nie ma liści, a trawa prawie wcale nie rośnie.
     Gdy strażnicy odbierający więźniów mieli już zaprowadzić go do kopalni przyszedł człowiek ubrany w dziwny pancerz trochę podobny do tego, jaki noszą strażnicy i zakazał im prowadzić go do kopalni.
Diego: - Stać! Puśćcie go! Ja się nim zajmę.
Strażnik; - Dobra jak chcesz Diego.
     Po chwili zaczął rozmowę z Kirgiem.
Diego: - Witaj. Nazywam się Diego.
Kirgo: - Witaj. Dlaczego mnie uratowałeś?
Diego: - Potrzebujemy nowych ludzi w Starym Obozie. Pomyślałem, że się nadajesz.
Kirgo: - potrzebujecie, …ale, do czego?
Diego; - Do pilnowania porządku wewnątrz obozu. Zostaniesz Cieniem. Będziesz wykonywać zadania, które ja Ci zadam i inni ważniejsi od Ciebie Cienie i Strażnicy.
Kirgo: - Naprawdę?! I nie będę musiał pracować w kopalni?!
Diego: - Nie, nie będziesz musiał.
Kirgo: - Nawet nie wiesz jak się cieszę! Można powiedzieć, że uratowałeś mi życie!
Diego: - Dobra, spokojnie młody. Masz tu lekką zbroję Cienia i miecz. Powinno Ci wystarczyć jak na początek.
Kirgo: - Dzięki.
Diego: - Do Starego Obozu trafisz idąc cały czas prosto tą ścieżką.
Kirgo: - Dobrze, a masz dla mnie jakieś zadanie?
Diego: - Jak na razie nie. Patroluj ulice i pilnuj na nich porządku, jak chcesz wykonać jakieś zadanie to popytaj Strażników i Cieni. Spotkamy się w obozie.
Kirgo: - Na razie.
      Nowy członek gildii Cieni poszedł ścieżką jak kazał mu Diego. Po chwili drogi trafił do Starego obozu. Wszedł przez główną bramę i zaczął zwiedzać i rozmawiać ze wszystkimi napotkanymi ludźmi. Przechadzając się po zewnętrznym pierścieniu natknął się na arenę. Pomyślał, że warto przetestować nowy miecz, zbroję i swoje umiejętności. Ale wpierw powinien się poduczyć walki. Podszedł do człowieka, który wyglądał na szefa areny.
Kirgo: - Witam, szkolisz wojowników?
Scatty: - Pewnie. Widzę, że jesteś jednym z nas, dlatego szkolenie u mnie będziesz mieć za darmo. 
Kirgo: - To naucz mnie walczyć na poziomie mistrzowskim.
     Chłopak w ciągu pięciu dni nauczył się walczyć po mistrzowsku.
Kirgo: - Mogę walczyć na arenie?
Scatty: - Tak.
Kirgo: - To, z kim mogę walczyć?
Scatty: - Na początek pobij Mordraga. Wprawdzie nie jest jednym z nas, ale bić się umie.
Kirgo: - Dobrze.
 Po chwili walka była skończona. Kirgo zwyciężył. Wcześniej, nawet nie zdawał sobie sprawy ze swojej siły i umiejętności wojowniczych, jakie posiadał. Znów podszedł do Scattyiego.
Kirgo: - Wygrałem walkę bez najmniejszych kłopotów.
Scatty: - nie wiedziałem, że potrafisz tak się bić, ale z następnym przeciwnikiem nie pójdzie Ci tak łatwo. Będziesz walczyć ze Złym. To jeden z bardziej szanowanych Cieni w obozie.
Kirgo: - Dobrze, postaram się wygrać.
Tym razem walka nie trwała tak krótko, ale Kirgo ku zdumieniu Scattyiego znowu wygrał.
Scatty: - Naprawdę jesteś lepszy niż myślałem!
Kirgo: - Masz dla mnie jeszcze jakiegoś przeciwnika?
Scatty: - Tak, teraz czeka Cię starcie z tym świrem z sekty na bagnach. Moim zdaniem jest obłąkany, ale świetnie się bije i jest bardzo silny.
Kirgo: - Zobaczymy na co go stać.
Walka trwała dość długo. Gdyby nie spryt Kirga, to poległby.
Kirgo: - i znów wygrałem!
Scatty: - No…jestem pod wrażeniem! Został Ci jeszcze ostatni przeciwnik – Kharim. Jest mistrzem areny.
Kirgo: - Na pewno wygram.
Przeciwnik tym razem okazał się za mocny. Kirgo przegrał, chociaż sprawił wiele trudności Kharimowi.
     Dzięki tym starciom Cień bardzo polubił walki na arenie i zdał sobie sprawę, że prawdziwą przyjemność sprawia mu tylko walka. Kirgo po czasie awansował na Strażnika.  Zajmował się głównie powiększaniem swojej popularności na arenie. Za każdą wygraną dostawał dużo pieniędzy, dzięki czemu nigdy nie mógł skarżyć się na brak jedzenia, picia czy ekwipunku. Pewnego dnia dziwny człowiek, nieprzedstawiając się poprosił wojownika o walkę.
Bezimienny: - Witaj. Chcę z tobą walczyć.
Kirgo: - Chcesz ze mną walczyć…? A nie wolisz usiąść ze mną przy ognisku i napić się dobrego piwa?
Bezimienny: - Nie! Chcę z tobą walczyć! Teraz!
Kirgo: - Nie gorączkuj się tak, będziemy walczyć.
Bezimienny: - Więc chodźmy na arenę.
Przeciwnik okazał się za mocny dla Kirga. Pokonał go z łatwością, a po kilku minutach zwyciężył Kharima stając się przy tym mistrzem areny w obozie, ale Kirgo nie przejął się tym. Nigdy nie zależało mu na wygrywaniu walk, ale na przyjemności, którą odczuwał podczas każdej potyczki.
     Gdy upadła bariera otaczająca górniczą Dolinę, wszyscy mieszkańcy Kolonii Górniczej zaczęli uciekać. Kirgo pozostał w obozie spokojnie czekając na śmierć ze strony Ognistego Smoka, który niedługo po obaleniu bariery spalił Stary Obóz.
« Ostatnia zmiana: 02 Sierpień 2008, 10:34:07 wysłana przez Kirgo32 »

Offline Mati92

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 76
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwała Adanosowi!
Odp: Historia Kirga [opowiadanie]
« Odpowiedź #1 dnia: 07 Sierpień 2008, 22:07:07 »
PierwszeJak: już dałeś walki na arenie to czemu nie ma żadnych opisów walk tylko:po chwili leżał czy coś takiego?
+0
Drugie:Historia z alchemikiem była podobna jak w Gothic II
za to dwa punkty
+2
Trzecie: Fabuła była ciekawa dopóki się nie przeniosła do GD.
za to dwa punkty
Czwarte: Zamiast wprowadzenia dialogów z myślnikami i opisami ty wybrałeś łatwiznę i postanowiłeś zacząć od dwukropków za to zero punktów
Piąte:Zakończenie skrócone do minimum. Za to zero r punktów
Tematyka : 10
Fabuła : 2
Opisy : 2 Dobry temat szkoda że nie wykorzystany dobrze...
Ocena ogólna : 4/10

Forum Tawerny Gothic

Odp: Historia Kirga [opowiadanie]
« Odpowiedź #1 dnia: 07 Sierpień 2008, 22:07:07 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top