Autor Wątek: "Tajemnica"  (Przeczytany 1024 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Mc

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 203
  • Reputacja: -2
  • Płeć: Mężczyzna
  • Liczy się równowaga, reszta jest nieważna.
"Tajemnica"
« dnia: 25 Lipiec 2008, 21:08:25 »
Jest to mój 100 chciałem go uchonorować właśnie tą bajką. Mam nadzieje, że się wam spodoba. Czekam na BARDZO DOBRÂĄ i WYCZERPUJÂĄCO krytykę. Zbytnio nie wiedziałem jaki dać tytuł dlatego ma taki jak I rozdział.
"Tajemnica"
Rozdział I
"TAJEMNICA"
Młody chłopak Eris, syn myśliwego tego dnia wkraczał w pełnoletniość. Ojciec postanowił wyciągnąć z tej okazji jubilata na polowanie, jednakże nie na takie jak kiedyś, czyli tego typu co strzelanie do niegroźnych ścierwojadów, wilków, polnych bestii czy kretoszczurów. Te polowanie było wyjątkowe na potężniejsze potwory takie jak wargi i cieniostwóry. Chłopak był bardzo szczęśliwy, ponieważ całe życie chciał iść w ślady ojca i być potężnym myśliwym. Sam Gan, bo tak miał na imię ojciec młodzieńca,  był sławny na całej wyspie Khorinis ze swojego męstwa, siły i potęgi. Tego dnia ojciec z chłopcem wyruszyli do lasu na północ od Khorinis. Eris od ojca dostał piękny łuk, który był podobno okalany magiczną aurą. Myśliwi zabili parę ścierwojadów i kretoszczurów, a oprócz tego kilkanaście wargów i 4 cieniostwory. W pewnej chwili, nie postrzeżenie, doszli do końca lasu niedaleko był stary kamienny krąg i schody prowadzące gdzieś na górę. Gan się zatrzymał i przemówił do syna.
Gan: Erisie, poczekaj tu, ja zaraz wrócę.
Eris: Dobrze, ojcze.
Stary myśliwy się oddalił i poszedł w stronę schodów. Po chwili zniknął z oczu, młodzieńca, wchodząc na górę. Minęło pół godziny Eris zaczął się denerwować i w końcu ruszył szukać ojca. Wszedł na górę znalazł się w lasku, w którym gołym okiem było widać aurę magiczną. Młody myśliwy rozejrzał się po lasku i ujrzał Kamienny pół-krąg, gdzie jego ojciec rozmawiał z jakimś... MAGIEM, ubranym w ciężką szatę ognia... chłopak nie mógł uwierzyć w to co widzi. Po chwili dało się słyszeć ich kłótnie:
Gan: Nigdy tego nie zrobisz!
Mag: Chcesz się przekonać nędzarzu!?
Gan: Nie masz takiej mocy ZDRAJCO!!!
Mag: Mam więcej mocy niż ci się wydaje!
Gan: Nigdy nie zostaniesz...(wtedy mag wyczarował i trzymał w dłoni kulę ognia) CO!? Warzysz się przeciwstawić...? (Mag miótł kulę w Myśliwego, Gan padając na ziemie odwrócił się do syna krzycząc) ERISIE DOWIESZ SIÊ WSZYSTKIEGO, KIEDY BÊDZIESZ GOTÓW, A TERAZ UCIEKAJ.
Mag: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!
Eris: MORDERCO ZEMSZCZE SIÊ!
Eris zbiegł ze schodów mag pobiegł za nim. Chłopak schował się w jaskini nie opodal. Morderca zniknął mu z oczu, z zawiedzioną miną, podczas swojej teleportacji. Chłopiec wrócił do ojca, który martwy leżał w pół-kręgu. Po dłuższej chwili słychać było czyjeś głosy, byli to strażnicy z miasta. Chłopak powiedział im co się stało, strażnicy wysłuchali go i zaprowadzili do miasta, po drodze chowając zmarłego. Eris był zdołowany zginął mu ojciec, a matki nawet nie znał, nie miał już tutaj nikogo. Złożył zeznania Wolfgar'owi, strażnik obiecał się tym zająć. Naprawdę nikt mu nie wierzył, ale wypuścili młodzieńca do domu. Młody myśliwy nie mógł spać, widział przed sobą mordę mordercy coraz bardziej nienawidząc Innosa i jego sługi.  Przez całą noc przestał czcić każdego z bogów i ich nienawidzić. Rankiem do jego drzwi zapukała straż łapiąc go bez żadnego uprzedzenia i wpychając do lochów. Zdezorientowany chłopak, nie wiedząc co się dzieje zawołał strażnika:
Eris: Strażniku.
Strażnik: Czego!?
Eris: Za co ja tu jestem.
Strażnik: Za to co zrobiłeś, a niby za co?
Eris: JA NIC NIE ZROBIÂŁEM!
Wtedy przyszedł Wolfgar.
Wolfgar: Erisie, synu Gana. Zostałeś oskarżony o zabójstwo ojca w "Słonecznym Kręgu", świętym miejscu, za ten czyn trawisz za barierę.
Eris: Ale...
Wolfgar: ÂŻadnych "ale" twój czyn widział jeden z arcymagów, który nawet próbował cię złapać i przyprowadzić do koszar.
Eris: To ten mag kłamie, a zresztą to na pewno ten morderca, kim jest ten mag.
Wolfgar: BLU¬NISZ WYBRAÑCY INNOSA NIE K£AMI¡, I CO CIÊ OBCHODZI KTÓRY TO MAG I TAK CI NIGDY NIE WYJAWIÊ JEGO IMIENIA.
Eris: Ale...
Wolfgar: ZAMILCZ!!!!
Eris (przez zęby): Zemszczę się.
Chłopak siedział tydzień w zamknięciu, aż przyszedł dzień wrzucenia go za barierę... Razem z nim prowadzeni byli dwaj inni więźniowie... Kiedy karawana z towarami i więźniami doszła do przełęczy tuż nad krawędź bariery.
Wolfgar: Przerzućcie towary na platformę i wrzucajcie już więźniów odbiorcy i ruda czeka.
Sędzia: Więźniowie ustawcie się w rządku.
Trójka więźniów, każdy prowadzony przez 2 strażników ustawili się w rządku.
Sędzia: Jora jesteś oskarżony...
Jora nic nie mówił i zniknął za barierą.
Sędzia: Wilku jesteś oskarżony...
Wilk zaczął się miotać przed wrzuceniem za barierę, ale nic niw wskórał...
Sędzia: Erisie jesteś oskar...
Eris (dziwnym głosem): KIEDYÂŚ BARIERA OPADNIE, ALE PRZEDTEM DOWIESZ SIÊ KIM BYÂŁ MÓJ MORDERCA...
Wolfgar: Co on bredzi...!?
Sędzia: Nie wiem.
Eris: Co... co się dzieje...
Sędzia (ze złością): Nic już... Wrzućcie go za bar... CO CZEMU ON MA NA SOBIE TEN ÂŁUK!?
Wolfgar: Jeden z arcymagów kazał go wrzucić za barierę tak ubranym, jak wtedy kiedy zabił ojca a miał ten łuk na sobie, więc niech go ma jak tak kazał mag ... (Wolfgar chciał tu powiedzieć imię maga, ale zrezygnował po spojrzeniu na chłopaka) Wrzućcie go.
Eris został popchnięty, usłyszał nagły szum i znalazł się za barierą.

Rozdział II
"Kolonia Karna"
Eris wpadł do jeziorka, płynąc zauważył dwa nie ruszające się ciała Wilka i Jory oraz paru ludzi stojących na brzegu. Kiedy dopłynął do brzegu jeden z ludzi ubrany w strój podobny do zbroi strażników z Khorinis złapał go za fraki i zacisnął pięść. Kiedy nagle za mężczyzny było słychać męski głos, znajomy dla Erisa.
Głos: BULLIT zostaw go, bo zakończy się twój żywot.
Strażnik puścił chłopaka, który padł na ziemię.
Bullit: D..D..Di..Diego!? Już... ja... go... przepraszam.
Eris słysząc imię Diego podniósł głowę zobaczył człowieka ubranego w czerwoną zbroję, która wogle nie przypominała z wyglądu pozostałe zbroje. Diego zaczął chować właśnie łuk, którym zapewne groził strażnikowi. Strażnicy wybierali się do odprawy dóbr, które przybyły razem z Wilkiem, Joro i naszym bohaterem.
Eris: Diego? Czy ty nie jesteś przypadkiem tym Diegiem, o którym myślę.
Diego: Eris... to niemożliwe...
Strażnicy znikli za zakrętem. Diego podał rękę Chłopakowi. Dwaj dopiero zrzuceni skazańcy dalej leżeli nie przytomni.
Eris (śmiejąc się szczerze): Wuju, a jednak to prawda, że tu trafiłeś.
Diego: Mniejsza z tym. Ale zaraz za co ty tu trafiłeś dziecko? I jakim cudem masz na sobie łuk ojca?
Eris: Ja... ja zostałem oskarżony za zabójstwo ojca...
Diego (z niedowierzeniem): ÂŻE CO!!!!!! ??
Eris: Ale to nie tak jak myślisz, daj mi wytłumaczyć...
Chłopak opowiedział wujowi co się wydarzyło i dlaczego ma na sobie łuk ojca. W ten sposób doszli pod sam stary obóz:
Diego: No, no a więc to tak było... smutna historia, ale teraz jesteś w Koloni Karnej i musisz o tym zapomnieć, bo stąd nie ma wyjścia, więc powiem ci co nieco o tym o co ty be... Są 3 obozy... (Diego opowiedział o obozach)... no to chyba na tyle jeśli zostaniesz w tym obozie pomogę ci zostać kimś. Możesz zamieszkać na razie w tamtej chacie (pokazał na chatę po lewej stronie od wejścia, drugie drzwi od bramy do zamku). A jak chcesz zostać cieniem pogadaj z wpływowymi ludźmi z Thorusem sam sobie pogadam.
Eris: Dobrze.
Minoł prawie tydzień chłopak przyłączył się do cieni i był już po rozmowie z Gomezem, o dziwo, który go polubił. Eris zajmował się różnymi rzeczami, a w wolnym czasie polował. Pewnego dnia chodząc po placu zamkowym w SO zagadał do niego Arcymag.
Corristo: Chłopcze...
Eris: TY DO MNIE MÓWISZ!?
Corristo: Tak chłopcze mam dla ciebie zadanie...
Eris: Odwal się ode mnie! Mam gdzieś twoje zadanie i w ogóle ciebie, pozostałych magów ognia oraz innych. Precz mi z oczu.
Corristo: TO NIE MO¯LIWE TO TY JESTE¦ PEWNIE TYM WYBRAÑCEM, KTÓRY UWA¯A SIÊ ZA WOLNEGO OD WSZELKICH BOGÓW, ALE...
Eris: Spieprzaj dziadu...
Chłopak odszedł. Niedługo po tym wydarzeniu wezwał go do siebie Gomez.
Gomez: Witaj!
Eris: Słucham, panie.
Gomez: Kruk mi opowiedział o twojej odwadze i przeciwstawieniu się Corristo.
Eris: Mam powody, żeby nie na widzieć magów.
Gomez: Tak, oczywiście, nie obchodzi mnie czemu ich nie na widzisz. Ale chcę ci dać propozycje, taką żebyś został strażnikiem dzięki temu dostaniesz wolną rękę i będziesz robił co chcesz w Kolonii.
Eris: Jaki jest w tym haczyk?
Gomez (z uśmiechem): Hm... więc kiedyś cię wezwę i masz mi pomóc.
Eris: Dobrze, niech tak będzie.
Nowy strażnik wyszedł z budynku, w którym dopiero co rozmawiał z Gomezem. Eris idąc do Thorusa po pancerz strażnika, został zaczepiony przez jednego ze strażników.
Gorg: Cześć!!
Eris: Czy my się znamy.
Gorg: Nie, ale cię polubiłem, naprawdę cię polubiłem.
Eris: Mów czego chcesz.
Gorg: Nazywam się Gorg i słyszałem twoją rozmowę z Corristo a potem jego z innymi magami.
Eris: I co z tego?
Gorg: Słuchaj mam powody, żeby nie lubić magów, a widzę, że ty też masz.
Eris: Tak? Jak na to wpadłeś?
Gorg: Mniejsza z tym, magowie mówili, że jesteś jednym z jakiś tam wybrańców.
Eris: Ten stary dziad coś sobie ubzdurał.
Gorg: Możliwe.
Chłopak zabrał pancerz od Thorusa. W krótkim czasie zaprzyjaźnił się z Gorgiem, który miał kryjówkę w górach gdzieś niedaleko obozu bandytów, a trasą z Placu Wymian do SO. Jedno wejście jest niedaleko zawalone kopalni za drzewem po lewej stronie ścieżki trzeba wspiąć się na głaz. Gorg zaprowadził tam Erisa.
Eris: Co to jest?
Gorg: To jest mój obozik moja jaskinia i moja skrzynia z gorgiem. Siadaj opowiem coś ci o sobie więcej niż wiesz. Siedzę tutaj za to, że byłem najemnikiem orków. Dalej z nimi trzymam kontakt i od nich dostaje ten gorg, nie taki dobry, ale to szczegół. Pewnie już zauważyłeś skąd te przezwisko.
Eris: Tak.
Gorg: OK. No więc ja jak ty sprzeciwiłem się magom w kolonii, ale mniejsza z tym. Dostałem od Gomeza rozkaz robienia co chcę. Tak oto wybrałem pilnowanie placu wymian dobre rzeczy się dostaje i można domówić trochę więcej dla siebie. A teraz opowiem na jakiej zasadzie działa te śmieszne pilnowanie. Więc są 2 grupy w jednej jest Orry, Michael, Ruks i oni są na zmianę co dwa miesiące. Teraz zaczął Ruks. Druga grupa działa tak samo, ale w niej są teraz 2 osoby Ja i Misha był jeszcze niejaki Kiris, ale jak wracał do obozu wilki go zjadły. Więc możesz zając jego miejsce.
Eris: Hm... Dobry pomysł.
Chłopak stał na warcie przez 4 miesiące w roku, a wolnym czasie siedział w SO lub w kryjówce. Jednak kiedy był Gorg handlował z orkami. Mijały dni, miesiące, lata. Trochę zmieniały się miesiące stróżowania, aż pewnego dnia przyszedł na zmianę zamiast Gorga. Syn Gana pod koniec 2 miesiąca stojąc na warcie z Orrym zobaczył na przełęczy nowego więźnia, do którego nagle podbiegł mag... TEN MAG... nagle Eris, gdy to załapał, krzyknął z całych sił:
Eris: TO ON...
Strażnicy, którzy stali przy placu wymian odwrócili się ze zdziwieniem, nagle do Erisa przemówił Orry:
Orry: Co ci!?
Eris: To... to ten mag!!!
Orry: Ale to przecież arcymag Pyrokar.
Eris: Co? Skąd wiesz?
Orry: Bo byłem jednym z kurierów, ale to stara historia.
Eris (przez zęby): Niech go szlak.
Orry tego nie usłyszał. Niedługo po tym wydarzeniu Eris wrócił do SO dowiedział się tam o zawaleniu się kopalni i został wezwany do Gomeza. Kiedy Chłopak doszedł do stali tronowej było już tam parę osób tj. Blizn, Arto, Gomez, Kruk, Thorus i (Eris nie mógł uwierzyć własnym oczom) Gorg.
Gomez: Erisie dobrze, że jesteś.
Eris: O co chodzi?
Gomez: Przyszła chwila, w której cię potrzebuje.
Eris: Mnie?
Gomez: Siadaj. Mam już dosyć tych cholernych magów, przeciw stawili mi się. Kopalnia się zawaliła, a oni mi zabraniają zaatakować Wolną kopalnię, macie ich się pozbyć.
Thorus: ÂŻe co!? Mamy zabić magów.
Blizna: Nie złapać i zgwałcić.
Thorus: Aha, dobrze wiedzieć.
Gomez: Zamknijcie mordy. Macie wykonać rozkaz.
Arto: No to do dzieła.
Gomez: Każdy z was ma się zająć jednym z magów, jednego nie ma na zamku zajmiemy się nim potem, a teraz do dzieła.
Gomez odszedł, a zaczął przemawiać Blizna:
Blizna: No to tak Thorus zajmij się Torresem, Arto ty Dragonem, Gorg ty Damarkiem, Eris Ridriguesem, ja biorę na siebie Corristo.
Nagle pojawił się Gomez, krzycząc:
Gomez: STOP! Blizna ty zajmiesz się Ridriguesem, Eris Corristo, bo tylko on się jemu przeciwstawił, ty nie byłeś na tyle odważny.
Blizna: Tak jest.
Gomez: Do roboty chłopaki.
Arto, Blizna, Thorus, Gorg, Eris (na raz): Już się robi.
Po chwili wszyscy wyszli i udali się w kierunku magów, każdy do swojego.
Corristo: Co czynicie bluźniercy!?
Eris: Gińcie, mordercy!
Po chwili, gdy magowie leżeli martwi Blizna zwrócił się do Erisa:
Blizna: Co miało oznaczać "Gińcie mordercy"?
Eris (zamotany): Eee... no wiesz... Tak sobie zrymowałem do "co czynicie bluźniercy"
Blizna: yhy..
Nie długo po tym wydarzeniu Eris i Gorg udali się do swojej kryjówki odpoczywając po wykonanym zadaniu. Gorg po krótkim czasie zagadał Erisa:
Gorg: Czemu ty nienawidzisz tak magów?
Eris: Bo jeden z nich zabił mi ojca.
Gorg: No to pożądany powód.
Eris: No, a na domiar tego oskarżyli mnie o to.
Gorg: Nie gadaj i za to tu siedzisz?
Eris: No, a jak myślisz?
Gorg: Yyy... mniejsza z tym.
Eris: Ale szczerze nie obchodzi mnie, że tym magiem był Pyrokar wszyscy muszą zginąć czy mag ognia, czy wody, czy czarni magowie.
Gorg: Nieźle się na nich wkur*****, co?
Eris nie odpowiedział na te pytanie. Chłopaki siedząc w swojej kryjówce przez jeszcze parę dni nie odzywali się do siebie, aż pewnej nocy bariera opadła.

Rozdział III
"Wybraniec Magii"
Nagle, po tylu latach ta przeklęta bariera opadła. Eris i Gorg ze zdziwieniem i niedowierzeniem spojrzeli po sobie.
Eris: Zmywam się stąd.
Gorg: Czekaj to stawia nam nowe możliwości przyłączmy się do orków... jeden z szamanów mówił mi coś o tym, że jak opadnie bariera zajmą górniczą dolinę, następnie całą wyspę Khorinis.
Eris: Całą? Hm... to dobrze...
Przyjaciele udali się do obozu orków, raczej tego co z niego zostało. Orkowie opowiedzieli o wszystkim co się stało niedługo po tych wydarzeniach w Górniczej Dolinie pojawiły się smoki i wiele innych orków. Orkowie wybudowali palisadę, za którą założyli swój obóz. Gorg i Eris dołączyli do nielicznych najemników orków, którzy przybyli tu z orkami a obóz założyli w jakichś ruinach. Trochę tam siedzieli z wieści po za ruin dowiadywali się jedynie, że oblężenie trawa, smoki spaliły zewnętrzny pierścień zamku, poszukiwacze są już w akcji. Po jakimś czasie zaczęły pojawiać się złe wieści takie jak Hosh-Pak nie żyje, smoki również. Niedługo jednak okazała się rzecz dość ciekawa ktoś zdradził paladynów i otworzył bramę. Nagle, niestety pojawiły się posiłki. Generał orków w GD postanowił zaatakować zamek i w końcu przyszła kolej na najemników. Eris, Gorg i inni ruszyli w ramię, w ramie na zamek same wnętrza budynków odbili najemnicy. Erisowi i Gorgowi przypadła niestety sala tronowa. Podczas walki jeden z paladynów zranił Gorga. Eris słysząc jego skowyt wyrżnął bardzo szybko resztki paladynów. Eris wziął w ramiona Gorga.
Eris: Nie umieraj. Przyjacielu.
Gorg: Zemścij się za naszych...
Gorg wtedy wydał ostatnie tchnienie. Syn myśliwego pochował przyjaciela w ich kryjówce, gdzie było zawsze bezpiecznie. Nie długo po zdobyciu przez orków GD i śmierci Gorga. Orkowie zaatakowali główną część wyspy stawiając swoją palisadę niedaleko mostu w drodze od farmy Onara do miasta, druga obok mostu z której wyjście wychodziło prosto na, tenże most, trzecia natomiast pod łukiem w drodze do Słonecznego Kręgu. Farmerzy i najemnicy z farmy Onara poparli Orków. Magowie zawalili swój most w samym środku na odległość 10 m, a miasto było całe oblężone, szybko zostało zajęte z tak słabą obroną jaką miało. Jedynym punktem oporu Khorinis stał się klasztor magów. Jednak nie dało się przebyć mostu. Pewnego razu Eris znalazł skrzynię pełno run teleportacyjnych, było w niej około 20 run do Klasztoru magów ognia. Chłopak zaniósł runy hersztowi orków.
Eris: Panie, znalazłem te runy w pewnej skrzyni są to zapewne teleporty do Klasztoru magów ognia.
Herszt: Co? To wspaniale. Tylko przydały by się runy do powrotu.
Eris: Ależ są.
Chłopak wyrzucił z torby kilkanaście run teleportacyjnych do różnych miejsc na wyspie samemu sobie zostawiając każdego po egzemplarzu.
Herszt: To problem rozwiązany wybierz 20 najsilniejszych wojowników i załatwcie magów.
Eris: Tak jest.
Chłopak wybrał najlepszych najemników orków w tym starych znajomych z koloni. Powiedział i co i jak. Teleportacja była nagła magowie nie przygotowali się do obrony.
Wszyscy, którzy jednak byli w klasztorze stawili się do walki, ale Eris nie widział nigdzie Pyrokara. Nagle zobaczył go zbiegał ze schodów do piwnicy po prawej stronie od świątyni pobiegł za nim zabijając po drodze jednego z magów. Znalazł się w pomieszczeniu z jedną kolumną na środku. Mag przebiegł przez środkowe drzwi i skręcił w prawo , Eris pobiegł za nim. Pyrokar zbiegł znowu po schodach. Chłopak w końcu znalazł się w jakiejś bibliotece, gdzie czekał na niego arcymag ognia.
Pyrokar: Wiedziałem, że kiedyś się znowu spotkamy.
Eris: Zginiesz morderco.
Pyrokar: Nieee... to ty zginiesz i przejmę twoją moc.
Eris: Jaką, do cholery, moc?
Pyrokar (szyderczy śmiech): Pytasz jaka moc? hahaha... Twój ojciec był magiem, a raczej Arcymagiem Bogów.
Eris: ÂŻe co?
Pyrokar: Bogowie wybrali wasz ród na mistrzów magii dowiadujecie się o tym dopiero po śmierci poprzednika.
Eris: Ale ja...
Pyrokar: Tak ty o tym nie wiedziałeś bo zabiłem twego ojca i chciałem wchłonąć jego moc, ale byłeś za blisko i istniał już ten przeklęty amulet, który nosisz.
Eris: Ja nie nosze, żadnego amuletu.
Pyrokar: Chodzi mi o twój łuk.
Eris: A skąd wiedziałeś, że się jeszcze spotkamy?
Pyrokar: Twój ojciec przed wrzuceniem cię za bariery powiedział przez ciebie, że ona kiedyś opadnie.
Eris: To niby czemu potem się nie odzywał?
Pyrokar: Twoja nienawiść do magów to sprawiła hahaha...!!
Eris: Zabiję cię w imię ojca...
Pyrokar: Nie zrobisz tego.
Eris: Już zabiłem paru magów.
Pyrokar: I co z tego, ale jak mnie zabijesz przez złość do magów, którym jesteś, zniszczysz kogoś jeszcze.
Eris: A jeśli ty mnie zabijesz to przejmiesz mą moc?
Pyrokar: Tak!!
Eris: Mam to w d*** giń szmaciarzu, hm… albo czekaj zabije cię moją mocą skoro jestem taki potężny, zginiesz tak jak mój ojciec a nawet bardziej będziesz cierpiał!
Chłopak wyczarował kulę ognia.
Pyrokar: Nie rób tego prze...
Arcymag dostał kulą ognia.
Pyrokar: Teraz twoja złość do magów wywołała falę która zabija, każdego maga, który wpadanie w jej sidła, aż ty zginiesz, a pierwszym magiem jakiego spotka ta fala będziesz ty!!
Eris: Nigdy kłamco!
Pyrokar: ÂŻe... (mag wydał ostatnie tchnienie)
Eris (sam do siebie): To nie możliwe... nie wiem już...
Nagle pojawiły się małe czerwone światełka, które rozerwały duszę Arcymaga Bogów i zabiły go. Eris padł na ziemię martwy. To był kres WYBRAÑCÓW MAGII, którymi byli przodkowie naszego bohatera i on sam.

                                                                                                                                                                 by MC
« Ostatnia zmiana: 25 Lipiec 2008, 22:03:08 wysłana przez VvMcvV »

Forum Tawerny Gothic

"Tajemnica"
« dnia: 25 Lipiec 2008, 21:08:25 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top