Autor Wątek: Przyjaciele ( całość)  (Przeczytany 2020 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Mućka

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 13
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Przyjaciele ( całość)
« dnia: 30 Czerwiec 2008, 10:19:58 »
Na wstępie chciałem podziękować Airyx'owi za podanie parę wskazówek. Wiem że beznadziejnie napisałem ale cieszę się z tego powodu że dokończyłem do opowiadanie do końca :]
 

Dzień ten nie różnił się od innych w koloni karnej. Było słonecznie i wiał lekki wiatr. Wzniesieniu na miejscu wymian stało trzech ludzi
-   Jesteście pewni tego to jest ostatnia chwila wolności?
Powiedział to człowiek o jasnej karnacji z falowanymi długimi włosami. Ubrany był w luźne     brązowe spodnie materiałowe dosyć długi pas do którego była przyczepiona torba. Posiadał lekką zbroję koloru brązowego pozwalającą na swobodne ruchy rękami co dla assasyna  było jak najbardziej wskazane. Na plecach były przyczepione dwa miecze specjalnie dopasowane do ręki Jakuba. Pod pasem trzymał sztylet.
-     Jesteśmy to winni naszemu mistrzowi. Trenował nas od dziecka a teraz gdy już nie ma go między nami kto oprócz nas może się zająć jego synem?
Odpowiedział mu krótko obcięty potężnie zbudowany Dawid władający wielkim dwuręcznym mieczem. Miał na sobie ciężką zbroje wykutą przez samego Harada. Naramienniki miał specjalnie nakładane żeby nie można było ich przebić nawet najsilniejszym cieciem miecza. Na torsie były przymocowane do siebie Metalowe płytki. Posiadał długie niebieskie spodnie z nagolennikami pod którymi zawsze trzyma sztylety.
-     Tak ochrona Pawła jest najważniejsza nas nic nie trzyma w tym przeklętym Khorinis a nasz mistrz sam przed śmiercią prosił nas żebyśmy zaopiekowali się jego synem.
Dodał Jakub
-     A ty Piotrek co o tym myślisz??
-   No właśnie powiedz coś a nie tylko stoisz i się wpatrujesz w to jezioro!!
-   Najważniejsza jest zemsta....
Odpowiedział Piotr. Miał długie czarne włosy. Nie nosił zbroi tylko materiałowy czarny strój który dostał w prezęcie od swojej Joanny. Był to strój jaki nosili na kontynęcie podróżnicy z dalekich krain. Jedną stronę nakładano na drugą i zaciskało się to pasem. Posiadał kaptur. Jedyną obroną dla niego jest miecz jednoręczny, na ostrzu wyryty był napis Joanna. Jakub przyjacielsko położył rękę na jego ramieniu.
-   Wiemy że morderca Joanny jest gdzieś tam ale pamiętaj co mówił nasz mistrz. Nie dajmy się ponieść emocjom. Idziemy tam by spełnić ostatnią wolę Mistrza a nie po to żeby dokonać zemsty.
Piotr ruchem ręki odłożył rękę przyjaciela i podszedł do urwiska.
-   Masz rację...
Odwrócił się i spojrzał na swoich towarzyszy.
-   To co skaczemy??
Nastrój trojki znacznie się poprawił a tą sytuacje wykorzystał Dawid
-    Tak a co boisz się ??
-   Ha ha no dawaj!!
-   To żegnajcie noce spędzone pod martwą harpią.
Dawid podbiegł do urwiska i skoczył prosto do jeziora.
-   No to co idziemy??
Zapytał Jakub.
-   Pewnie!
Piotr przeszedł przez barierę a za nim wskoczył Jakub. Poczuł jak przelatuje przez falę energii. Wiedział że nie ma już odwrotu ale poczucie obowiązku spełnienia ostatniej woli człowieka który trenował go całe życie jest większe od  jego własnego zdania. Jakub znalazł się w wodzie





-   O kurde widziałeś to?
Zapytał łysy strażnik do drugiego. Stali na małej bramie w przejściu z Placu wymian do Starego obozu. Mieli na sobie zbroje strażników najgorszej kategori.
-   Na Innosa co za durnie z własnej woli sami wkraczają do najgorszego miejsca na ziemi?
Odpowiedział drugi
-   Hej a może to ludzie od króla?
-   Możliwe!! Zamykaj bramę ja pobiegnę do Starego Obozu i zawiadomię ich o tym.
-   Taa.... a co ze mną?? Hej!! Gdzie ty? Uciekł...
Strażnik kołowrotem zamkną bramę przygotował kuszę którą kupił od jednego złodzieja w Starym obozie i ze zdenerwowaniem czekał na rozwój zdarzeń

-   Dobra jesteśmy w barierze teraz wystarczy po cichu znaleźć Pawła i zobaczyć czy się tu mu dobrze wiedzie.
Dawid wyją buta i wylał z niego wodę
-   Przydało by się osuszyć jestem cały mokry.
Z Całej trójki Piotr miał najbardziej przemoczony strój.
-   Przydałoby się rozpalić ognisko i poczekać aż się osuszą nasze ciuchy a potem dopiero wybrać się w głąb tego więzienia.
Jakub wyszedł z wody i poprawił sobie grzywkę.
-   W sumie dobry pomysł niech Piotr przygotuje jakiś magiczny zwój którym zapalimy nasz ogień a ja poszukam jakiegoś drewna.
Dawid wytarł chustą swój wielki miecz i poszedł w głąb drogi. Piotr zdjął z siebie mokre ubranie i na samych spodniach poszedł zobaczyć co jest na wielkiej windzie którą dostarcza się magiczną rudę do Króla. Wielki plac był całkowicie pusty Piotr zbliżył się do ściany ale nagle poczuł jak gorące żar bariery był coraz większy. Odwrócił się  i ruszył do Jakuba który właśnie wycierał swój ekwipunek.
Dawid szedł małą dróżka z dwóch stron były ściany.
-   Ciekawe ukształtowanie terenu to byłoby dobre miejsce na zasadzkę.
Za zakrętem ujrzał cos co go bardzo zdziwiło. Była tam zamknięta drewniana brama.
-   O!! znalazłem drewno.
Podszedł bliżej i nikogo nie zauważył. Wspiął się po drabinie i rozejrzał się dookoła. Nikogo nie było. Na tą okazję właśnie czekał strażnik. Dawid chciał kołowrotem otwierać brame i wtedy poczuł że ktoś przyłożył mu kuszę do tylu głowy.
-   Kim jesteś??
Wykrzyknął strażnik. Z czoła leciał mu pot. Był cały przerażony.
-   Przybyliśmy tu żeby odszukać przyjaciela.
-   Walnięte świry. Nikt nie chce tu trafić a wy sami tu weszliście!!!
-   Ty robaku tego nie zrozumiesz bo jesteś za głupi na to...
Dawid szybko zgiął głowę a przerażony strażnik wystrzelił. Bełt trafił w drzewo. Dawid szybko się odwrócił i uderzył kolanem w bok strażnika. Ten przykucną z bólu a kusza wypadła mu z ręki. Strażnik sięgnął po miecz. Dawid szybko uchylił się od ciosu przeciwnika i wyciągnął swój wielki miecz za pleców. Szybkim blokiem obronił się przed atakiem wroga i zamachną się z całej siły. Strażnik nie miał tyle siły by mieczem zblokować ten silny cios i mimo bloku uderzenie wywaliło go z Bramy. Dawid przełożył sobie miecz w pozycję dobijająca i zeskoczył z bramy na leżącego strażnika. Miecz przebił zbroję i wbił się w ziemię. Strażnik leżał martwy. Dawid zaparł się butem o jego ciało i wyciągną miecz. Otworzył bramę i nie zobaczył nic godnego uwagi. Ciało schował w krzaki a bełty które miał strażnik w kieszeni wziął na opał.


-    Cos długo ci to zajęło. Co ty bełty?
Jakub popatrzył ze zdziwieniem na Dawida.
-    No co też się nadadzą.
Dawid ułożył je a Piotr magiczną kulą ognia zapalił pociski. Był już zmrok Ubrania były już suche ale trójce nie chciało się ruszać na poszukiwanie przyjaciela. Jakub i Dawid już spali. Tylko Piotr nie spał myślał o Joannie. O wszystkich wspólnie spędzonych chwilach. O tym jak została zamordowana i o zemście którą chcę dokonać. Codziennie od tamtego dnia trenował tylko po to żeby zabić osobą przez którą jego życie nie miało sęsu. Przyjaciołom mówił że wszystko dobrze ale nawet oni wiedzieli że jest źle. Codziennie wyobraża sobie tą chwilę w której zabije Bulita. Będzie cierpiał. Pomyślał sobie. Przyglądał się dopalającemu ogniowi dopóki nie oślepiły go pierwsze promienie słoneczne. Dawid i Jakub wstali.  Przeszli przez znaną już przez Dawida bramę i ruszyli przed siebie. Stanęli przed zawalonym wejściem do kopalni.
-   No ciekawe
Wymamrotał Dawid. Piotr stał na uboczu a Jakub oglądał przywalonego głazami szkieleta z wbitym w czaszkę kilofem.
-   Ten tu ciekawie skończył.
Dawid spojrzał na Jakuba z uśmiechem.
-   Hej chłopaki. Patrzcie na Doline.
Jakub i Dawid zwrócili głowę ku majestatycznie ukształtowanej dolinie. W środku Doliny był wielki zamek. Jedna z wież zamka była przewalona. Sama budowla była otoczona drewnianym murem a w środku było widać domy mieszkalne. Za miastem była góra na której był widać ruinę starej budowli.
-   Pewnie tam jest Paweł
-   Chyba że są inne miasta w tym więzieniu.
Odpowiedział Dawidowi Jakub.
-   Tam pewnie jest on....
Wymamrotał pod nosem Piotr. ÂŚcieżka prowadziła w dół. Za Skałą  był kolejny zakręt za którym widok na dolinę jest większy. Za tego zakrętu wyłonił się krótko ścięty czarnowłosy mężczyzna w czerwono czarnej zbroi i z dużym łukiem na plecach. Dawid już prawą ręką trzymał swój wielki miecz. Mężczyzna wolnym krokiem podszedł do nich.
-   Kim jesteś.?!
-   Nazywam się Diego.



-   Kto??
-   Diego!
-   Jakoś cię nie kojarzę.
-   Kurde Dawid przestań już!
Wtrącił podenerwowany Piotr.
-   Oj Dobra ,dobra już nie przeszkadzam
Dawid spojrzał na Piotra.
-   Co cię do nas sprowadza?
Zapytał Jakub
-   Wczoraj Przybiegł do Starego obozu strażnik który pilnował bramy którą przekroczyliście. Podobno z własnej woli weszliście do Koloni. Nie mogłem w to uwierzyć dopóki was nie zobaczyłem na własne oczy.
-   Szukamy przyjaciela imieniem Paweł znasz go?
-   Paweł hmmm.... tak kojarzę gościa. Siedział parę dni w Obozie , ale potem jakoś nie widziałem go.
Jakub spojrzał na resztę z uradowaną miną. A Dawid wtrącił
-   To wasze miasto nazywacie stary obóz. Czyli jest jeszcze inne miasto?
-    Tak  jest jeszcze Nowy obóz w którym mieszkają magowie wody. Magowie wody mają wielki plan ucieczki ale nie wiem jaki. Bronią go tak zwani najemnicy pod dowództwem Byłego generała armi królewskiej Lee. A swoją drogą widzieliście łysego strażnika który został tu.
Jakub i Piotr spojrzeli na Dawida który był trochę zmieszany
-   Skąd miałeś te bełty??
Zapytał Piotr.
-   eeee no wiecie zaatakował mnie.. i... samo tak wyszło......
-   Aha
Odpowiedział Diego
-   No cóż pójdę zapolować nad tą kopalnią są świetne tereny łowieckie.
-   To szerokiej drogi...
Diego poszedł w swoją stronę a Piotr oznajmił reszcie która już chciała iść w kierunku Nowego obozu
-   Czekajcie....
Powiedział Piotr.
-   A co chcesz jeszcze wiedzieć zapewne Paweł jest w tym Nowym obozie.
-   Dobrze będzie jeżeli jeden z nas pójdzie popytać się o Pawła w tym obozie może dowiem się czegoś ciekawego.
-   Jesteś pewien że nie chcesz iść z nami?
-   Tak...
-   To w sumie dobry pomysł. Jakby Pawła nie było w Nowym obozie to zanim my wrócimy minie trochę czasu a ty już tam będziesz i dowiesz się nowych informacji przez ten czas
Trójka zeszła ścieżką w Doline. Szli lasem aż zauważyli dwóch myśliwych w zbroi ze skór.
-   Porozmawiamy z nimi a ty Piotr idź już do Starego obozu.
Oznajmił Jakub a Dawid mu przytaknął. Przyjaciele uścisnęli się na przegnanie i Piotr ruszył dalej drogą. Dwóch myśliwych stało pod drzewem. Wyglądali jakby mieli przerwę. Jeden mówił coś do drugiego a ten urozmaicał sobie słuchanie popijając piwo.
-   Witajcie.
Jakub odezwał się pierwszy.  Myśliwi odwrócili się i ze zdziwieniem popatrzeli na dziwne zbroje przybyszów.
-   Cześć jestem Drax.
Odezwał się myśliwy z piwem.
-   Szukamy drogi do Nowego obozu
-   A co chcecie w nim robić?
-   Szukamy przyjaciela.
-   Aaa rozumiem jesteście nowi. W sumie wyglądacie na silnych. Niedługo wyruszamy z upolowaną zdobyczą do Nowego obozu i możecie się wybrać z nami.
-   Ej ale wy nic nie upolowaliście.
Wtrącił Dawid
-   Taa właśnie mieliśmy iść ale wy nam przeszkodziliście.
Rozmowa trwała jeszcze długo i pod wieczór myśliwy razem z dwójką nowych znajomych ruszyli w głąb lasu na polowanie.



W Starym obozie nic się nie działo. dwóch strażników ze znudzeniem pilnowało bramy.
-   Ale nudy.
Pomyślał jeden. Nagle przez most przeszła zakapturzona postać w czarnym stroju nie podobnym do żadnego produkowanego w Koloni. Postać szła powoli.
-   hej a to kto?
-   Nie wiem ale wydaje mi się że to jeden z tych naćpanych fanatyków z Bagna.
-   Nie to niemożliwe oni nie noszą takich szat.
Postać zbliżyła się do bramy. Chciała przejść ale jeden z strażników zagrodził mu drogę
-   Czego tutaj szukasz
-   Przyszedłem przejąć kontrole w Starym obozie.
Drugi strażnik parsknął śmiechem.
-   hej facet jest zabawny. Lubię zabawnych facetów. Możesz wejść
Piotr przeszedł przez bramę i ujrzał całe osiedle drewnianych domów. Pełno ludzi kręciło się po obozie. ÂŚcieżka prowadziła wprost do zamku. Przy następnej bramie stał w Grubej zbroi czarnoskóry człowiek. Stał pewnie wypinając pierś do przodu. Spoglądał na wszystkie strony drewnianego osiedla jakby tylko czekał na atak. Sam zamek robił wielkie wrażenie. Piotr ruszył do bramy ale zatrzymał go ten czarny mężczyzna.
-   Niewolono ci wejść do zamku. Tylko ludzie Gomeza mają tam wstęp.
-   Szukam człowieka imieniem Bulit.
-   Tak znam go to strażnik mieszkający w zamku a co chcesz od niego?
Na twarzy Piotra pojawił się uśmiech.
-   To mój stary znajomy i mam do niego sprawę.
-   Nawet jakbyś znał Gomeza to i tak cię nie wpuszczę.
-   A za odpowiednią sumkę mógłbym wejść na chwilę.
-   Za odpowiednią sumkę....
-   ile dokładnie?
-   ÂŻebyś mógł przejść moi chłopcy musieli by być zajęci liczeniem bryłek. Oczywiście bryłek rudy musi być tyle żeby liczenie ich strażnikom zajęło cały czas twojego pobytu w zamku.
-   Streszczaj się.... Ile dokładnie?
-   1000 bryłek rudy.
-   Da się zorganizować
Piotr poszedł ścieżką w lewą stronę od bramy głównego zamku.  Zdjął kaptur i przyspieszył kroku. Cały czas myślał o swojej zemście i o tym jak zdobyć te 1000 bryłek rudy. Myślenie przerwał mu jakiś obdarty człowiek.
-   Hej kolego jesteś tu nowy? To tak jak ja! Przyłączę się do ciebie jeśli chcesz
-   Spadaj.....
-   O widzę że jesteś nie w sosie. Lepiej będzie jak pójdę z tobą
Chłopak miał dłuższe jasne włosy i także jasne wąsy. Piotr nie zwrócił na niego uwagi a ten cały czas szedł za nim i cały czas coś mówił. Piotr zdenerwowany tym. Odwrócił się
-   Słucha...
Chłopak przerwał mu
-   Za co tu trafiłeś ? też za bardzo lubisz zwierzęta?
-   Jeszcze chwi...
-   Jakby co to będziesz mógł spać u mnie. W moim domu jest pełno miejsca.
-   Zaraz cię je....
-   Te głupki z Nowego obozu ciągle mi dokuczają. Teraz jak będą wiedzieli że mam takiego przyjaciela to nikt mnie ruszy ruszy.
-   Kurde!!
Piotr podniósł lewą nogę i wykonał kopnięcie z lewej strony na tego uporczywego durnia. On przewrócił się a głową uderzył w garnek kucharzą który coś gotował i zemdlał. Kucharz spojrzał na to wydarzenie jakby nie było to nic nowego i zagadał do Piotra
-   Nie ciebie pierwszego on denerwuje.
-   No co ty nie powiesz?
-   Masz poczęstuj się
Kucharz podał mu miskę z nie zachęcająco wyglądającą zupą
-   Wiem że nie wygląda to wspaniale ale ludziom to smakuje. A swoją drogą ciekawy masz strój.
-   Wiem... potrzebuje szybko zarobić 1000 bryłek rudy
-   Hahah dobry żart.
Piotr wziął łyk zupy. Pomimo wyglądu była dosyć smaczna. Spojrzał na kucharza
-   Czy ja wyglądam żebym żartował?
-   No nie. Jeżeli chcesz zarobić to idź i walcz na arenie to chyba najszybszy sposób żeby zarobić.
-   Dziękuje za rade...
Piotr ruszył dalej w swoja stronę. Po chwili ujrzał małą arenę i różnorodnych wojowników trenujących koło jej wejścia. Sama arena była Otoczonym murem okręgiem. Na murze było miejsce w której ludzie bezpiecznie oglądali walki. Treningom przyglądał się łysy mężczyzna w zbroi podobnej do zbroi Diego. Piotr podszedł do niego
-   To ty zajmujesz się walkami na arenie?
-   Tak jestem Scaty i zajmuję się walkami.
-   Ile dostane Bryłek rudy za wygrane walki?
-   Hmmm... to zależy od tego ile będzie zakładów. jeżeli ludzie założą się że twój przeciwnik wygra dostajesz 1/3 sumy. Kolejna części jest dla ludzi którzy obstawiali a reszta jest dla mnie.
-   Chcę walczyć na arenie....
-   Tak myślałem że to powiesz. Pomyślmy twoim pierwszym przeciwnikiem będzie.... Kilgor! To ten czarnoskóry mężczyzna  siedzący przy ogniu. Jest świetnym szermierzem. A teraz idź wypocząć do mojej chaty.
Scaty wskazał ją ruchem ręki a Piotr odwrócił się i wszedł do chaty
-   Walczysz wieczorem prześpij się do tego czasu obudzę cię na walkę
-   Jasne.....
Scaty wyszedł z domu a Piotr położył się na łóżku i zasnął.




-   Daleko jeszcze
Spytał Dawid niosąc na sobie martwego ścierwojada
-   Ten ścierwojad śmierdzi, jestem głodny i już mnie nogi bolą
kontynuował.
-   Zaraz  wyjdziemy z Lasu a po tym już tylko godzinka drogi
Odpowiedział mu jeden z Myśliwych. Podróż przez las była przyjemna. Wiał lekki chłodny wiatr. Z drzew dał się słychać śpiew ptaków. Dawid i Jakub wyszli z jaskini przez którą prowadziła ścieżka i stanęli na skraj  lasu. Z lewej strony widać było Wodospad. Koło niego kręciło się kilka topielców. Dalej droga prowadziła pod górkę. Jakub już nie mógł znieść marudzenia Dawida. Przeszli przez most i skręcili w lewo. Ich oczom pokazały się pierwsze fortyfikacje. Przy bramie stało dwóch strażników. Zbroje mieli takie same jak Drax i jego kolega. Jeden z uśmiechem palił bagienne ziele.
-   Dzięki za pomoc my pójdziemy do naszej chatki nad jeziorem.
 Drax wskazał ruchem ręki na starą rozwalającą się chatę. Myśliwi wzięli od Dawida i Jakuba zdobycz i ruszyli w swoim kierunku. Dwójka przyjaciół przekroczyła bramę. ÂŻaden ze strażników nie przejął się tym że przez bramę przeszło dwóch okutych w zbroje wojowników. Ujrzeli tamę koło niej magazyn którego wejścia pilnował grubawy łysy człowiek z miną osoby która uważa się za szefa tego miejsca. Wokoło magazynów jest wielkie pole ryżowe. Pracownicy pola na pierwszy rzut oka wyglądali na zastraszanych. Wzrok Dawida przyciągnął ,,strach na wróble” będący kawałkiem szmaty na patyku i ludzkiej czaszki robiącą za głowę.
-   Naprawdę zaczyna mi się tu podobać.
Pomyślał Dawid i podbiegł do Jakuba. Przechodzili koło magazynu i pewien szkodnik ich zaczepił.
-   Hej jesteście tu nowi i pewnie chcielibyście poznać nowych ludzi-
-   Właściwie to szukamy przyjaciela-
-   No to dobrze trafiliście roznosząc wodę pracownikom na pewno zdobędziecie wiele nowych przyjaciół
Dawid parsknął śmiechem a Jakub mu odpowiedział
-   Mamy roznosić wodę?? Chyba masz źle w głowie. Choć Dawid spadamy stąd.
-   Nie tak prędko ja was nie proszę ja wam każe!
Szkodnik wyciągną swoją broń. Jakub zrobił to samo. Lewą ręką zblokował cios a druga od razu wysunęła się na pchnięcie ale szkodnik odskoczył na czas. ÂŁysy strażnik magazynu wyciągnął broń i biegł pomóc swojemu znajomemu. Dawid spojrzał się na niego i tylko złapał za rękojeść swojego miecza a ten schował broń i się odwrócił. Powiedział
-   Nic nie widziałem. Nic nie słyszałem.
Kolejne dwa ciosy z maczugi szkodnika były niecelne. Następny atak nadchodził z góry. Jakub zblokował go nożycowym blokiem. Miecze w tym bloku przekręcił i mocno wbił w ziemię razem z maczugą. Bezbronny szkodnik sięgnął po topór jednego z gapiów. Jakub wyjął za pasa sztylet. Szkodnik zaatakował z góry. Jakub szybko zrobił obrót w lewo i z przykucniętej pozycji wbił sztylet w lewy bok przeciwnika. Ten upadł zwijając się z bólu. Jakub schował swój sztylet, miecze wyjął z ziemi a maczugę przeciwnika wrzucił na dach budynku. Szli ścieżką dalej. Wtedy Dawid powiedział.
-   Przyszliśmy tu odnaleźć przyjaciela a co chwile bijemy się z jakimś motłochem który ledwo wie jak użyć swojej broni.
Jakub nic nie odpowiedział. ścieżka prowadziła pod górę. Za zakrętem była kolejna fortyfikacja. Na straży tej bramy skali dwóch opancerzonych w niebieskie zbroje dokładaną skórami wyglądali na bardziej silnych niż ci których spotkali wcześniej. Jeden z nich miał dłuższe włosy zawiązane na gumce do włosów. Drugi był krótko obcięty. Jakub i Dawid podeszli do nich i ten z dłuższymi włosami powiedział.
-   Chcecie przejść przez tę bramę?
-   Nie
Odpowiedział Dawid.
-   Naprawdę dobry żart....
Odpowiedział mu sarkazmem najemnik. Po minie było widać że nie wyglądał na zadowolonego.
-   Muszę was ostrzec że w Nowym obozie nie ma cieni ani świątynnych strażników którzy wyciągną was z kłopotów. Każdy musi radzić sobie sam.
-   Dziękujemy za radę. Choć Dawid.
Najemnik przeszył wzrokiem Dawida który przechodził przez bramę. Ich oczom pokazała się wielka grota. W niej było osiedle mieszkalne. Domy wykute w skałach. Na środku obozu była dziura w której magowie wody składowali rude. Jakub i Dawid zauważyli że mieszkańcy miasta są podzieleni na dwie grupy. Mieszkańcy lewej części groty posiadali skórzane zbroje podobne do tych który mieli myśliwi i ten człowiek którego pobił Jakub. Z prawej strony mieszkali ludzie w niebieskich zbrojach.
-   Ja popytam ludzi z prawej strony a ty Dawid idź do prawej części miasta.
-   Spoko


Dawid przeszedł Na rożnie był smażony ścierwojad. Przy nim stał czarnoskóry wojownik w niebieskiej koło jednej z chat. Właściciel dobijał deski do niej.
-   Cześć jestem Dawid
-   Spadaj
Dawid poszedł dalej. Miał zamiar pobić go ale nie zrobił tego bo wiedział że nie powinien zwracać na siebie uwagi. Dalej doszedł do ogniska. zbroi. Posiadał ogromny miecz. Dawid zbliżył się do niego
-   Witam nazywam się Dawid.
-   Cześć jeszcze nigdy cię tu nie widziałem więc jesteś pewnie nowy. Nazywam się Gorn i jestem najemnikiem w służbie magów wody.
-   Szukam przyjaciela może słyszałeś o Pawle
-   Hmmm.... nie znam nikogo z  takim imieniem. Chociaż może jest szkodnikiem.
-   Szkodnikiem?
-   W obozie mieszkają dwie grupy. Generał Lee jest dowódcą najemników którzy zajmują się obroną magów i pilnowaniem kopca rudy.
-   A ta druga grupa
-   To same złodziejaszki kradnące wszystko co popadnie to głównie przez nich mamy na pieńku ze Starym obozem. Ich Hersztem jest Lares.
-   Acha rozejrzę się tutaj może dowiem się czegoś więcej o moim przyjacielu.
-   Powodzenia w poszukiwaniach.

Jakub spotkał grupkę szkodników przy ognisku. Podszedł do niej
-   Witajcie
-   Czego tutaj szukasz?
Zapytał jeden z nich.
-   Szukam Pawła znacie go?
-   No pewnie że znamy Pawła! To jeden z nas ale dokładnie nie wiem gdzie jest teraz. A co chcesz od niego?
-   To mój dawny znajomy
Jakub uradował się tą nowiną.
-   A kto może wiedzieć gdzie aktualnie przebywa?
-   Pewnie Lares albo ten mag wody chodzący wokoło kopca rudy
-   Dzięki a gdzie znajdę tego Laresa?
-   Zawróć się i koło chaty jednego ze świrów z sekty skręć w prawo chatkę Laresa rozpoznasz po Straży
Jakub zawrócił. Przeszedł koło paru chat aż zobaczył tego ,,świra” palącego bagienne ziele. Miał na sobie ciekawy materiałowy strój. Skręcił w prawo jak mówił jeden ze szkodników i zauważył dwóch strażników. Pewnym krokiem chciał przejść koło nich ale został zatrzymany.
-   A ty gdzie się wybierasz?
-   Do Laresa
-   Ale Lares nie będzie chciał spotykać kogoś tak dziwnie ubrany jak ty
-   To już mój problem
Strażnik przeszył go spojrzeniem.
-    W takim razie właź
Odsuną się i Jakub Spokojnie wszedł do chaty


Dawid przechodził przez kolejną grupę najemników. Nikt za bardzo nie zwracał na niego uwagi. W końcu wypatrzył ubranego w niebieską szatę maga wody. Jego wyraz twarzy wyglądał jakby sam mag się zdziwił obecnością takiego gościa. Dawid pomyślał że on może mieć jakieś informacje na temat Pawła. Podszedł do niego. Mag wyglądał jakby się tego spodziewał.
-   Witaj szanowny kapłanie Adanossa.
-   Witaj ,witaj co cię do mnie sprowadza.
-   Razem z przyjacielem szukamy Pawła.
-   Hmmm... Wiem kto to jest Paweł sam wysłałem go na misje jednakże długo już nie wraca.
-   Gdzie go wysłałeś?
-   Nie tak prędko. Zapewne masz przyjaciela tak samo potężnego jak i ty. Wykonacie dla mnie jedno zlecenie a powiem wam gdzie jest Paweł.
-   Kurde staruszku my za bardzo nie mamy czasu!!
Dawid chcąc zastraszyć maga sięgną po miecz. Jednakże gdy tylko go chwycił poczuł że całe ciało mu zdrętwiało. Nie mógł wykonać do końca swego zamierzonego ruchu.
-   Jak widzisz siła magi a twojego oręża jest znacznie wyższa. Wykonacie dla mnie to zadanie a wtedy powiem wam wszystko  co wiem na temat Pawła.
Dawid westchnął
-   Ech.... Co mamy dla ciebie zrobić?
-   No już lepiej. A więc w na terenie orków jest pewna wielka wieża. W niej mieszka pewien nekromanta o imieniu Xardas. Xardas posiada zbiór magicznych ksiąg które są nam potrzebne. A dokładnie chromanimy.
-   I co to wszystko?
-   Tak
-   Zrobimy to z zamkniętymi oczami,
-   Właśnie chodzi o to że na terenie orków jest pełno patroli tych prymitywnych besti a sama wieża jest pilnowana przez magiczne sługi.
-   O będzie ciekawie! To idę po znajomego i od razu wyruszymy.
Dawid odwrócił się i chciał wybiec ale mag go zatrzymał
-   A wiesz gdzie dokładnie masz iść?
-   No do tej wieży na terenie orków
-   A może chciałbyś mapę?
-   O jak jest to chętnie.
Mag spojrzał na niego jak na jakiegoś idiotę i powiedział
-   A teraz idź z stąd
-   Spoko spoko będziemy za parę godzin.
Dawid wziął mapę. Schował ją w zbroi i pobiegł na poszukiwanie Jakuba. Mag złowrogo się uśmiechną do niego i wszedł do jednej z chat. Była tam. Mroczna postać ubrana tylko w spodnie. Kolor skóry był mroczny jak sama noc. Długie ciemne włosy zakrywało jego jedne oko. Drugie za to było demonicznie czerwone. Wokoło mrocznej besti spowijał się mrok. Całe wnętrze domku było ciemnie. Tylko światło dobiegające ze drzwi rozjaśniało mroczne pomieszczenie. Mag ukłonił się do ciemnego człowieka i powiedział
-   Oni nie będą już nam przeszkadzać
Postać odpowiedziała równie demonicznym głosem
-   Dobrze... Gdzie jest teraz mój przedmiot poszukiwań?
-   Panie wiemy ze aktualnie przebywa w Starym obozie. Chcę się na kimś  zemścić za zabicie ukochanej osoby.
-   Dobrze... Zemsta tylko powiększy mu siłę.
-   Panie wykonałem zadanie czy teraz mogę zdjąć tę szatę.
-   Spisałeś się dobrze a teraz czeka cię nagroda
-   Panie?
Mroczna postać wyciągnęła rękę do swojego sługi. Sługa dokładnie ją obejrzał i nic nie zobaczył. Z ręki nagle wystrzelił fioletowo biały promień który całkowicie rozwalił głowę swojego sługi. Ciało leżało na ziemi. Mroczna postać znikła i w pokoju pojawiła się znowu jasność.


-   I co dowiedziałeś się czegoś??
-   Nie gadałem z dowódcą tych całych bandytach w skórzanych zbrojach.
Na twarzy Dawida pojawił się uśmiech zwycięstwa. Dawid uwielbiał być lepszy od innych.
-   I co ci powiedział?
-   ÂŻe od kiedy dołączył do obozu zniknął gdzieś bez śladu. A ty co tak się cieszysz???
-   Bo wiem więcej od ciebie
-   No co ty??
-   A no tak pewien z tych dziwacznych magów kazał nam przynieść jakiś chromanim i powie nam wszystko o Pawle.
-   O ja pierdzielę znowu mnie w coś wrobiłeś
Jakub spojrzał na Dawida z znudzonym wzrokiem .Ręce mu opadły.
-   No co poszukamy książkę wybijemy parę orków i będzie super.
-   Cały ty..
-   Nie marudź tylko chodź
Dawid pobiegł w stronę wyjścia a Jakub z niechęcią za nim

Nienawidzę Silasa. Pomyślał Gorn. Właśnie wychodził z Karczmy na jeziorze
-   Jak można mieć tak wielkie ceny głupiej ryżówki?!
Powiedział sam do siebie .Zirytowany zrobił jeszcze parę kroków.
-   Normalnie!
Odpowiedział mu z uśmieszkiem jeden z goryli Silasa pilnujących by nikt niepowołany nie wszedł do środka to znaczy że każdy kto wygląda na biedaka nie ma prawa wejść. Gorn odwrócił głowę w jego stronę. Miał zamiar usunąć z twarzy ten głupkowaty uśmiech ale wiedział że jakby zrobił coś chłopcom właściciela karczmy to nigdy więcej by Gornowi nic nie sprzedał. A w obozie szkodniki kręcą jeszcze bimber ale Gornowi nigdy nie wpadł ten trunek do smaku. Ruszył w stronę wielkiej jaskini mieszkalnej. Miał ochotę na kawałek soczystego udka z smażonego ścierwojada. Wydeptaną ścieżką kroczyło dwóch ludzi. W jednym z nich Gorn rozpoznał nowopoznanego Dawida.  Ciekawy powodu wyjścia z osiedla mieszkalnego dwóch ludzi podszedł do nich.
-   Cześć Dawid
-   O witaj Gorn.
-   Gdzie idziecie??
-   A razem z moim przyjacielem... A właśnie to jest Jakub. Jakub, Gorn, Gorn, Jakub
Jakub podał dłoń Gornowi.
-   Miło mi cię poznać Gorn.
-   Wzajemnie. To gdzie w końcu się wybieracie.
-   A jak już mówiłem szukamy naszego przyjaciela Pawła który został tu wrzucony parę tygodni temu.
-   Tak pamięta...
-   A wiec jeden z magów ognia powiedział że jak wykonamy dla niego zadanie to powie nam gdzie on jest.
-   A więc c.....
Nagle z bariery wydał się donośny grzmot
-   A więc co musicie zrobić?
-   A nic trudnego wejść na ziemie orków iść zgodnie z mapą to jakiegoś maga na odludziu.
-    Hej panowie a może mógłbym się wybrać z wami.
-   Ni.....
-   No jasne Gorn że możesz się ruszyć z nami weź co potrzebujesz i idziemy
Jakub nie był zbytnio przekonany do Gorna. Nie maił zamiaru brać Gorna ze sobą bo sami z Dawidem są świetnymi wojownikami.
-   Hehe mi wystarczy mój miecz nie potrzeba mi nic innego.
-   To idziemy.
Robiło się coraz ciemniej Dawid i Jakub razem z swoim nowym znajomym ruszyli w stronę bramy wyjściowej.


Piotr spał na łóżku. Znowu śnił o Joannie. Każdej nocy o niej śnił. Podczas snu podszedł do niego Scaty.
-   Eeeee wstawaj śpiochu. Twój czas nadszedł.
Piotr przebudził się. Usiadł na łóżku i rozejrzał się po chacie. Scaty zaprowadził go pod wejście na arenę. Odwrócił się do Piotra i dał mu parę wskazówek.
-   Pamiętaj żadnej magi....
-   Jasne
Piotr pewnym krokiem ruszył w kierunku przeciwnika stojącego na środku areny Kilgora. Jego czerwona zbroja była mocna i trudna do przecięcia ale nie broniła ramion i na tym  postanowił skupić swoje ataki Piotr. Podszedł na środek areny na odległość metra do Przeciwnika. Arena miała miejsce dla widzów głównie kopaczy i cieni. Dosyć wiele ludzi przybyło obejrzeć tą walkę.
-   Niech wygra najlepszy.
-   Niech wygra....
Powtórzył z szyderczym uśmiechem Piotr. Kilgor wyciągnął miecz. Piotr mimo że chwycił za klingę później niż jego przeciwnik wyjął i  ustawił  prostopadle do jego prawego uda swoje ostrze. Piotr rozpoczął walkę przeciągnął ostrzem z prawej strony do lewej strony swoją ręką zasłonił twarz. Kilgor po odsunięciu się od ciosu chciał  wyprowadzić kontrę ale Piotr był szybszy. Było słychać dopingującą publiczność.  Kolejny cios z obrotu przejechał Kilgorowi ostrzem po lekko obciętej fryzurze. Kilgor ledwo uchylił się by znowu ratować się blokiem od szybkich cięć. Cięcie z lewej strony, pchnięcie w stronę klatki piersiowej z wysuniętą i zgiętą prawą nogą. Następnie wyskok na tej nodze w stronę i kolejne cięcie w locie. Kilgor nie miał już sił na kontynuowanie walki która dopiero trwała około 2 minut. Piotr po skoku znalazł się w krótkiej odległości od przeciwnika. Wykorzystał to lewą ręką zadając mu silny cios w brzuch. Kilgor był tak zmęczony że nie zdążył uniknąć ciosu. Wypluł krew z buzi. Piotr lewą ręką wbitą w brzuch przeciwnika podniósł go. wisiał bezczynnie do czasu gdy Piotr nie schował za pas miecza i prawą dłonią z całej siły uderzył go w twarz. Kilgor z ręki wypadł na podłogę. Miecz wypadł mu z ręki, nie miał siły by dalej walczyć. Publiczność wiwatowała zwycięzcy. Dla Piotra ta walka się nie skończyła podszedł do leżącego przeciwnika. Miał wielką chęć wyciągnąć miecz i zatopić go w ciele Kilgora. Ręka powoli zbliżała się do rękojeści miecza. Nagle czyjaś ręka złapała go za prawe ramię. ÂŻądza krwi jakby ustała. Piotr spojrzał na rękę Scaty’ego.
-   Brawo świetna walka publiczność jest zadowolona.
-   Ile wygrałem???....
-   Chodź do mnie do chatki to się rozliczymy.
Piotr ruszył za Scatym. Przy wejściu minęli kilku cieni biegnących pomóc Kilgorowi.



-   50 Bryłek chyba cię powaliło ! Ja potrzebuje 1000!
-   Nie moja wina że kopacze nie mają pieniędzy żeby mieć na jedzenie a dopiero co żeby obstawiać walki.
-   Trzeba było mi szybciej powiedzieć że nie płacicie tak mało!
W Piotrze buzowała złość. Miał chęć dostać się siłą do zamku. Wziął swoją nagrodę wsypał wszystko w worek i przerzucił go przez ramię. Wyszedł z domu Scaty’ego bez słowa pożegnania. Słońce powoli zachodziło. Piotr ruszał ścieżką dalej. W krótkim czasie trafił na kawałek osiedla przysłonięte wielkim dachem. Po środku było ognisko. Jeden z kopaczy grał na lutni. Jedna z postaci wyróżniała się od innych. Posiadała brązową zbroję identyczną do zbroi Jakuba.
-   Jakub?
Pomyślał Piotr. Postać ta miała takie same długie falowane włosy i cały czas przyglądała się Piotrowi. Nagle przez całą kolonie przeszedł donośny grzmot. Piotr podszedł do Jakuba a ten nie dając mu dojść do słowa powiedział
-   Chodź za mną!
-   Co? Ej czekaj a gdzie Dawid? Czekaj..
Jakub podbiegł do pobliskiej chatki i zniknął w jej wnętrzu. Piotr wszedł za nim. W środku panował mrok. Piotrek rozejrzał się po wnętrzu i nikogo nie zauważył. Wszedł w głąb mroku. Nagle jakaś mroczna maź oplątała się po jego lewej ręce i przyczepiła się do ściany. Piotr z całej siły próbował oderwać się od ściany ale nic to nie dało. Drugą ręką sięgną po miecz ale zanim złapał za nie kolejna maź go złapała i w ten sam sposób przywarła do ściany. W drzwiach stali dwóch okutych w ciężkie czerwone zbroje strażników plecami do wnętrza. W mroku pojawiły się czerwone demoniczne oczy.
-   Jak to możliwe że ktoś taki jak ty dał się nabrać na tak łatwą sztuczkę?
-   Kim jesteś czego ode mnie chcesz!
W głosie Piotra nie było ani trochę słychać strachu.
-   Nie posiadam imienia ale ludzie którzy wezwali mnie na ten świat mówią na mnie Tyrohaz.
Piotr wiedział kim jest Tyrohaz. Doskonale pamiętał jak podczas nauki magi u mistrza czytał o najróżniejszych demonach. Tyrohaz był demonem mroku który został wezwani parę stuleci temu przez wyznawców Beliara. Miał on poprowadzić armię zła na świat ludzi ale Innos uwięził go w ludzkim ciele i odebrał mu połowę jego demonicznej mocy.
-   Widzę po twoich oczach że słyszałeś o mnie.
-   Czego ode mnie chcesz.
-   Chcę tego samego co ty chcesz.
Zdziwiło to Piotra
-   to znaczy ??
-   Mordu
-   Ja nie jestem mordercą!
-   A jednak cały czas myślisz o zemście na pewnym człowieku. Cały czas wyobrażasz sobie zemstę. Myślisz tylko o niej.
-   I co cię to obchodzi?
Demon zbliżył się
-   Wydaje mi się że ty nie do końca znasz swoje powołanie. Wiesz mój drogi Piotrze ty i ja mamy ze sobą więcej wspólnego niż myślisz.
Piotr spojrzał na demona ze zdziwieniem.
-   Czy kiedykolwiek zadałeś sobie pytanie czemu masz takie odróżniające się imię od wszystkich? Czy kiedykolwiek myślałeś nad tym czemu ten wasz mistrz wybrał ciebie do treningu?
-   O czy ty mówisz!
-   Wiesz co twoja głupota mnie zadziwia... Opowiem ci pewną historię. Beliar i Innos ciągle walcząc ze sobą stworzyli swoich posłańców ,,Wybrańców” żeby pilnowali swoich ziemskich podopiecznych.  Jeżeli wybraniec zginął tego samego dnia pojawiał się nowy. Ta walka trwa już pięćset lat. I teraz nowym wybrańcem jesteś ty! Beliar stworzył cię być siał zniszczenie wśród wyznawców Innosa. Jednakże Adanos miał dosyć niszczenia tego ,,Pięknego” miejsca i poprosił waszego mistrza o to by ukrył wszystkich wybrańców i nigdy nie wyjawiał wam waszego przeznaczenia. Beliar stworzył wtedy mnie bym cię znalazł. Szukałem cię całe dwa lata. Podczas poszukiwań syn twojego mistrza ukradł mi moją broń, moją Zemstę. Dzięki temu udało mi się ciebie odnaleźć.
-   Nie wieżę ci!!!!!!!!
-   Nie musisz to co zaraz zrobię przypomni ci o swoim przeznaczeniu.
-   Co zamierzasz zrobić.
Na demonicznej skórze pojawił się złowieszczy uśmiech.
-    Powiedzieć ci prawdę.
-   Jaką prawdę?
-   Wiesz kto zabił twoją ukochaną? To nie był człowiek którego zwą Bulit, Kiedy Innos zobaczył jaki byłeś szczęśliwy stworzył klona Bulita i zabił ją.
-   Jak! On!...
-   Kiedy cię znalazłem od razu miałem zamiar poinformować Beliara ale kiedy to zrobiłem Innos dowiedział się o tym. Twoja zemsta nie będzie na jednym człowieku ale na Innosie.
Piotr miał w Głowię tamtą chwilę kiedy Joanna umarła na jego ramionach, Kiedy patrzył zabójcy w oczy kiedy on go powalił.
-   Zrobię wszystko byle by tylko pomścić ją!....
-   To dobrze bo masz dużo do zrobienia.
-   Co mam zrobić?...
Oczy piotra gwałtownie przyjęły kolor czerwony. Taki sam jakie miał  Demon.
-   Gratulacje właśnie podpisałeś pakt z Beliarem. A więc po pierwsze musisz wejść do Lochu w tym zamku i odebrać od syna twojego byłego mistrza mój topór.
Piotr wyrwał się z mrocznej mazi i bez słowa przebił się przez dwóch strażników. Ruszył w stronę bramy.

Thorus stał jak zawsze przy bramie. Było już dosyć ciemno więc postanowił iść do swojej komnaty i porządnie się wyspać lecz coś go zatrzymał na chwilę. Zauważył że do bramy zbliża się ten sam człowiek który chciał już dzisiaj wejsć. Piotr podszedł do niego.
-   A więc masz już te tysiąc bryłek?
Zapytał się strażnik. Piotr szybkim ruchem wyjął jeden ze swoich zwoi i w Thorusa uderzyła potężna fala energii wyrzucająca go prosto na chatę Diega. Dwóch strażników stojących niedaleko wyciągnęli miecze. Pierwszy atakował od góry ale Piotr złapał go za nadgarstek i wyciągnął miecz. Cios drugiego strażnika szybko odbił i przejechał mu ostrzem po twarzy. Potem wbił miecz w ciało pierwszego strażnika. Po obozie rozległ się krzyk.
-   ALARM!!!!!!!!!
Piotr wszedł na dziedziniec. kilkanaście strażników wybiegło w jego stronę. Wszyscy gotowi do walki. Piotr zmiótł pierwszą czwórkę wielką kulą ognia. Wyciągnął miecz. Uchylił się od pierwszego ciosu potem od jeszcze jednego i wtedy zadał śmiertelne cięcie dwóm strażnikom. ÂŁokciem złamał nos kolejnemu i następnymi cięciami powalił kolejną dwójkę. Tyrohaz zamkną bramę zamkową żeby żaden ze strażników nie mógł się dostać do środka. Przyglądał się jak Piotr morduje ludzi w środku. Cięcie z góry potem z boku następnie odparowanie ciosu innego przeciwnika i. Piotrowi nie chciało się walczyć. W głowie miał cały czas obraz zemsty. Jednak coś w środku mówiło mu żeby wybił wszystkich. Odwrócił się miecz wbijając w kolejnego przeciwnika. Strażników zostało już bardzo mało jednakże do walki przyłączyli się magowie ognia. Piotrowi trudno było unikać potężnym zaklęciom magów i do tego walczyć. Odskoczył od kolejnej ognistej strzały, stanął przy ścianie,  wyciągnął zwój ognistej burzy i rzucił czar na pobliskich strażników. Piotr stanął na kracie. Pod nim było więzienie. Odsunął się od bełty wystrzelonego z jednej z wież i użył czaru Pieści wiatru by rozwalić kratę. Wpadł do środka. Tyrohaz pojawił się przy nim.
-   Mogłeś pozabijać jeszcze parę osób w imię Beliara.
-   nie mam czasu na walkę z ludźmi którzy nie potrafią walczyć. Gdzie znajdę Pawła?
-   Tam,
Demon wskazał mu drzwi
-   Pośpiesz się nie mamy zbyt wiele czasu zaraz będą tu strażnicy.
-   To ich zajmij.
-   A zajmę...
Demon uśmiechnął się złowrogo. Piotr podszedł do drzwi, otworzył je i spotkał tam Pawła siedzącego na ziemi. Na plecach miał wielki błyszczący topór. Miał swoją zieloną zbroję przekładaną ze skór troli i cieniostworów. Lekko obcięty blondyn nie był zaskoczony widokiem starego przyjaciela. Piotr zbliżył się. Paweł wiedział po co tu przyszedł. Widział to w demonicznych oczach swojego towarzysza.
-   Zabijesz mnie dla zemsty?
-   Zabije każdego kto stanie mi na drodze.
-   Nie widzieliśmy się dwa miesiące a ty cały czas tylko to samo.
-   Oddaj topór!!
-   Dobrze wiesz że tego nie zrobię, Innos mi świadkiem odbierzesz mi go po śmierci.
-   Skoro sobie tego życzysz...
Paweł wyciągnął swój dosyć długi sztylet. 


-   To pokaż tą mapę.
Dawid wyjął mapę. Gorn i Jakub spojrzeli na nią
-   Hej przecież tam wysłali Hadira, Frada, Buy’a, Werima ...
-   I co się z nimi stało?
Przeszkodził Gornowi Jakub.
-   ÂŻaden nie wrócił
-   To my będziemy Pierwsi.
Dawid się uśmiechnął i wskazał drogę po klifie. Ruszyli, Idąc ścieżką widać było światla ze starego obozu. Szcieżka prowadziła przez klif do małej polanki na której znajdował się kamienny krąg. Koło kręgu kręciło się parę szkieletów które nie stanowiły problemy. Gorzej było z oddziałem orków stojącym za małą polanką.
-   To co atakujemy?
-   Pewnie Gorn to dla nas żaden problem. Na trzy ruszymy. Raz... Ej Dawid czekaj!!!
Dawid wybiegł z wrzaskiem na bandę orków. Wyciągnął swój wielki miecz i biegł. Za nim byli Jakub i Gorn. Dawid w biegu wbił swój miecz w czaszkę jednego z orków. Wyciągnął go i z obrotu przeciął brzuchy zielonoskórych. Jakub wyskoczył od leżącego na ziemi pniu drzewa i Wskoczył na jednego z orków. Wbił mu dwa miecze i kiedy jego ciało przewracało się od uderzenia on wybił się, przeturlał się do kolejnego i miecz wbił mu pod klatkę piersiową. Wyciągnął je i dwoma mieczami zblokował topór przeciwnika. Gorn swoim mieczem powalił już dwóch orków kolejny biegnąc miał zamiar zatopić swój topór w ramieniu czarnoskurego wojownika ale ten zblokował mieczem ten cios. Odrzucił wroga i pozbawił go głowy. Po paru minutach patrol nie istniał. Jakub podszedł do Dawida.
-   Czy ty wiesz co to znaczy na trzy !!!!!!!!!!
-   Ej no już ciemno jest a ty masz zamiar liczyć do trzech a poza tym przecież ich pokonaliśmy.
-   Dobra idziemy!!
Wtrącił Gorn. Dalej ścieżka prowadziła przez kolejną polanę na której także byli orkowie.
Było na tyle ciemno że udało się im uniknąć starcia z wrogiem. Niepostrzeżenie przeszli przez las omijając wrogów. Doszli do podnóża góry na której była stara kamienna twierdza.
-   Z stąd widać już tą wieżę tego nekromanty jak nie zwolnimy tępa przed świtem wrócimy już z tą księgą.
-   To teraz w dół.
Dawid szedł ostatni nadal nie był zadowolony z tego że ominęli parę orkowych patroli. W małej dolince naprzeciwko przełęczy która prowadziła do wieży pod drzewem siedział mężczyzna. Jego czarny płaszcz zakrywał jego cały ubiór i twarz. Zobaczył grupkę ludzi schodzących w dół ścieżką, wstał i zagrodził im drogę poczym powiedział złowrogim głosem.
-   Czekałem tu na was.
-   To miło ale musimy iść dalej.
Odpowiedział mu Dawid
-   Przykro mi wybrańcze ale muszę cię rozczarować tutaj kończy się wasza podroż ponieważ mój pan kazał mi was zabić.
-   Nie ty pierwszy. Gorn idź do wieży spotkamy się tam .
-   A nie mogę powalczyć z wami.
-   Gorn!!! Idź tam my sobie z nim poradzimy a ty przez ten czas weź księgę.
-   Dobra....
Gorn z niechęcią pobiegł w stronę wieży. Postać zdjęła płaszcz. To nie był człowiek jak przypuszczali. Wyglądał jak pół człowiek, pół demon. Spodnie i mała przepaska na biodrach to jedyny ubiór tejże postaci. Miecz pod przepaską. Cera ciemna, Włosy czerwone tak samo jak oczy. Dawid nie miał ochoty na żadną rozmowę z nim wyciągnął za pleców swój miecz i zaatakował. Demon uchylił się.
-   Idioci przebyli taki kawał na marne...
Kolejny raz się uchylił.
-   Kiedy wy uganiacie się za jakąś bezwartościową książką...
Przykucnął by uchylić się od kolejnego ciosu.
-   Mój pan właśnie niszczy ten świat z wybrańcem Beliara....
Kolejne uchylenie.
-   którym jest wasz przyjaciel Piotr.
-   Dosyć tego!!
Jakub nie wytrzymał i wyciągnął swoje miecze. Demon także wyją broń. Dawid z wyskoku wykonał cięcie przecinające lecz demon odskoczył. Dawid skończył swój atak w przykucnięci i wtedy od niego odbił się Jakub. Nożycowym cięciem zbliżył się na krótką odległość od swojego wroga. Lewą ręką odbijał ciosy demona a prawą próbował zadać jakiekolwiek obrażenia. Wtedy Dawid zaatakował z lewej strony. Demon odskoczył i kopnął go. Dawid kopnięty odsunął się. Miecz Jakuba przesunął się po włosach Demona. Demon pełen podziwu do swoich wrogów powiedział.
-   Nieźle jak na ludzi.
Wtedy poczuł jak ostrze zatapia mu się w brzuchu. Spojrzał w dół, to był sztylet Jakuba. Kiedy Demon tracił czas na rozmowę on rzucił w niego swoim nożem. Demon wykrzyknął z bólu i wyjął sztylet z brzuchu. Wtedy Dawid stał już z tyłu demona. Miecz Dawida leciał prosto w szyję przeciwnika ale ten zdążył przykucnąć, odwrócił się złapał go za rękę blokując jego ruchy. Podniósł miecz, i wtedy ten skrzyżował się z nim miecz Jakuba. Drugim mieczem miał zamiar przebić wnętrzności wroga ale ten był szybszy. Odskoczył cały czas trzymając rękę Dawida i ciągnąć go do siebie. Nie zauważył jednak że Dawid przełożył swój wielki dwuręczny miecz do drugiej ręki i mógł swobodnie zadać cios. Demon odskoczył od ciosu na bezpieczną odległość od dwóch przeciwników. Był ranny i zmęczony. Nie odpowiadało mu to że to właśnie oni przeważali w tej walce z tego co się dowiedział od Tyrohaza oni mieli być słabi a spotkał dwóch wojowników doskonale współpracujących ze sobą i do tego świetnie walczących. W tej walce nie miał szans ale przypomniał sobie że miał tylko opóźnić ich marsz a nie zabić. Postanowił uciec
-   Dziękuje za tą walkę!
Uśmiechnął się szyderczo i zniknął w ciemnościach nocy. Dawid i Jakub podeszli do miejsca w którym ostatni raz widzieli swojego przeciwnika. Także byli zmęczeni po całym dniu marszu i ciężkiej walce.
-   I to się nazywa walka.
Dawid próbował rozluźnić atmosferę jednak po twarzy Jakuba wywnioskował że to mu się nie udało. Cały czas zastanawiał się nad tym co powiedział im demon.
-   O co chodziło mu z tym wybrańcami i z Piotrem.
-   Nie wiem ale przeczuwam że dzieje się tu coś podejrzanego.
Dawid powiedział to całkiem poważnie wiedział że coś złego się tu dzieje. Schował swoją bron i ruszyli ścieżką oświetloną jedynie blaskiem księżyca. Dotarli do przełęczy, po drodze napotkali stertę kamieni za zakrętem były sterty kamieni czerwonych jakby wulkanicznych i brył lodowych. Wyglądały jakby się ze sobą zderzyły. Wreszcie stali przed wieżą. Przy wejściu stał Gorn z siwym magiem odzianym w fioletowy strój nekromanty.
-   Nie uwierzycie co właśnie powiedział mi Xardas.
Powiedział Gorn. Nekromanta podszedł bliżej do dwójki wojowników.
-   Nie mam wątpliwości co do tego że wy jesteście wybrańcami bogów. Nawet stad czuje energię którą macie w środku.
Dawid przysunął się do Jakuba i powiedział mu na ucho
-   O czym ten stary dziad gada?
Xardas spojrzał swoimi białymi oczami na Dawida.
-   Za to co właśnie powiedziałeś mogę zamienić cię w chrząszcza i wysłać ścierwojadom na pożarcie ale nie zrobię tego bo twoja rola jeszcze się komuś przyda na tym świecie.
-   Jaka rola?
-   Ty jesteś wybrańcem Innosa to twoim przeznaczeniem jest walka z demonami i samym wybrańcem Beliara.
Dawid spojrzał na Xardasa jakby zobaczył owcę mordującą paladyna. Nie dowierzał cały czas w to co usłyszał
-   Ja wybrańcem Innosa?
-   Tak właśnie ty będziesz walczył z wybrańcem Beliara.
Xardas przesunął wzrok na Jakuba. Ten spojrzał na niego z przerażeniem.
-   Ty wybrańcze Adanosa będziesz pilnował równowagi.
-   Czekaj chwilę czemu dopiero teraz dowiadujemy się o tym że jesteśmy jakimiś wybrańcami. Myślałem że takie rzeczy wie się od urodzenia.
-   Masz rację że powinniście wiedzieć tylko że Adanos zainterweniował i ukradł ze świętych świątyń boskie dzieci. Zostawił je u człowieka który się wami zajął. Zostawił też u niego swojego przedstawiciela czyli ciebie.
-   Chyba nie chcesz powiedzieć że Piotr jest wybrańcem Beliara.
-   Tak on jest wybrańcem Beliara i wyczuwam że w Starym obozie jest wiele demonów. Zapewne czegoś tam szukają. Wybraniec Beliara tez tam powinien też tam być.
-   Chwila moment ja nie będę walczył z moim najlepszym kumplem.
-   Będziesz walczył bo takie jest twoje przeznaczenie.
Dawid z niedowierzaniem podszedł pod ścianę oparł się o nią i postanowił wszystko sobie w głowie poukładać. Gorn podszedł do niego i zaczął go pocieszać. Nekromanta zabrał wybrańca Adanosa na stronę.
-   Pierwszy raz zdarza się taki przypadek że Wybrańcy Beliara i Innosa są przyjaciółmi. Jednakże postaraj się nie wtrącać się im w walkę bo nie powstrzymasz ich od tego. Zajmijmy się teraz twoją kwestią. W pobliżu tego Piotra będą kręcić się mroczne pomioty, czarne postacie znające się na magi. Musisz się pozbyć ich ,,Pana”.
-   Czemu?
-   Ponieważ one niszczą to co Adanos stworzył. Pozbądź się go i ulotnij na bezpieczną odległość.
-   Postaram się
Jakub nie rozumiał połowy rzeczy którą powiedział mu Xardas. Cały czas myślał nad tym co właśnie teraz czuje Dawid. Walka na śmierć i życie ze swoim najlepszym przyjacielem.
-   Idźcie do Starego obozu i znajdźcie ich.
Nekromanta teleportował się z tego miejsca. Jakub podszedł do Dawida
-   Przykro mi z tego powodu
Powiedział Gorn.
-   Dawid wiem że to będzie dla nas trudne ale nie możemy pozwolić by Piotr kogokolwiek zabijał w imię Beliara. Musisz to zrobić
-   Czemu właśnie ja!!!.... Czemu to nie może być ktoś inny!! Przybyliśmy tu po Pawła a teraz będziemy się zabijać!!!!
Dawidowi leciały łzy z oczu. Wytarł je o rękaw.
-   Skoro Bogowie tego pragną będę walczył jednak mam nadzieje że wybacza mi to po śmierci.
-   Chodźmy do Starego obozu niedługo będzie świtać.
Trzech towarzyszy ruszyli drogą powrotną. Nikt już nie myślał o księdze którą mieli dostarczyć jakiemuś magowi wody który właśnie leży w jednej z chat bez głowy.


Sztylet napotkał na swej drodze ostrze przeciwnika. Paweł i Piotr siłowali się, ten który przepchnie przeciwnika do ściany ma większe szanse na zwycięstwo. Jednak Paweł ustąpił dalej trzymając przyjaciela za nadgarstki pociągnął go ze sobą i szybko zadał cięcie swoim sztyletem. Piotr odsunął głowę i sztylet przeciął tylko powietrze. Wyrwał się z uścisku i odskoczył na bezpieczną pozycję.
-   Całe życie byliśmy jak bracia a teraz chcesz niszczyć wszystkich bo twoja żądza zemsty ci każe!
-   To była jedyna osoba dla której moje życie było coś warte.
-   Nieprawda dla nas twoje życie było ważne! Pamiętaj że zawsze zostali ci przyjaciele!
-   Ci przyjaciele nie pomogli mi  uratować Joanny !
Piotr zaczął biec w stronę przeciwnika. Wyskoczył i w powietrzu wyciągnął jeden ze swoich zwoi. Paweł ledwo unikał kul ognia wystrzelonych w jego stronę. Znalazł się w kącie. Nie miał wyboru, postanowił wyciągnąć swoje zwoje. Kula ognia już leciała w jego stroną ale coś zblokowało ją i zamieniło w dym. Piotr nie był pewien tego co się stało ponieważ nigdy nie widział żeby jego były mistrz uczył magi swojego syna. Lodowy pocisk leciał w jego stronę, wybraniec Beliara w ostatniej chwili odchylił się dzięki  czemu mroźny pocisk przeleciał lekko rysując mu skroń. Od razu po tym wystrzelił w stronę Pawła kolejną ognistą kulę ale ta także została zatrzymana przez mroźny podmuch.
-   Tej walki nie skończymy popisując się magią zabije cię w walce na oręż.
Piotr z złowrogim uśmiechem otarł krew z twarzy. Paweł już stał przy nim, Nogą podbił mu rękę z mieczem i wykonał cięcie z obrotu, znowu nie trafił. Oni znali każdy ze stylów walki które uczył ich syn Pawła i wiedzieli jak się przed nimi bronić. W tej walce wygra ten kto pokaże coś nowego i do tego będzie wystarczająco szybki. Paweł już w głowie miał taki plan. Piotr podbiegł do niego wykonując cięcia które ledwo co blokował jego przyjaciel. Napierał dalej przysuwając się do niego. Paweł to wykorzystał podczas kolejnego ciosu odsunął się, kiedy miecz Piotra po cięciu znalazł się dosyć nisko syn mistrza podniósł nogę i kopnął Piotra w głowę. Jednak Piotr po tym kopnięciu wyjął zwój z ognistym mieczem. W jego lewej ręce pojawił się piękny płonący miecz. Normalnym mieczem przejechał po jego nodze potem po ręce w której trzymał swój sztylet.  Piotr wyrzucił swój prawdziwy miecz i złapał Pawła za gardło. Podniósł i przywarł go do ściany.
-   Mogłeś oddać topór dobrowolnie!!
-   Przyjaźń jest najważniejsza.
Ognisty płomień wbił się w brzuch Pawła. Piotr puścił żyjącego jeszcze przeciwnika, wyrwał mu przyczepiony do pleców topór odwrócił się i podszedł w stronę drzwi. Nadepnął na coś. Okazało się że to był jego miecz. Podniósł go i zobaczył swoimi czerwonymi oczami że napis na jego mieczu pęknął. Schował go za pas, wziął także broń swojego umierającego przyjaciela. Wyszedł drzwiami zostawiając umierającego Pawła. Ten leżał na zimnej podłodze. Nie był zdziwiony tym że przegrał. Zawsze Piotr był lepszy od niego. Teraz miał nadzieje że Dawid albo Jakub tu są i go powstrzymają. Przed oczami miał już ciemność. Ostatkiem sił powiedział
-   Powodzenia.
Umarł.




-   Masz topór?
-   Tak mam..
Piotr podał demonowi topór. Ten wyrwał go z jego ręki przyglądając się w niego.
-   Nareszcie!! Dzięki niemu możemy zniszczyć świątynie Innosa i już nigdy nie ześle tutaj swego wybrańca.
-   Co robimy dalej?
-   Właśnie moi słudzy uwięzili wszystkich ocalałych mieszkańców zamku do więzień a my na górze rozpoczniemy planowanie ataku na wyznawców Innosa.
Demon i Piotr ruszyli w kierunku wyjścia. Nastał wschód, jedna z bram do Starego obozu była stworzona z przewalonej wieży. Nie było żadnych strażników pilnujących wejścia. Jakub, Dawid i Gorn szybko dostali się do środka. Ku ich zdziwieniu nie było żadnych ludzi w środku. Dotarli do bramy zamkowej
-   To co jesteście gotowi?
Zapytał Gorn. Jakub kiwnął głową a Dawid wcale się nie odezwał. Weszli do środka. W dziedzińcu stał Piotr a koło niego Demon. Wyglądali jakby już na nich czekali. Demon odezwał się do Piotra.
-   To jest dalsza część planu. Zabij wybrańca Innosa.
-   Załatwione.
Piotr widział twarze swoich byłych towarzyszy. Nie przejmował się tym że byli kiedyś przyjaciółmi. Teraz najważniejsza była tylko zemsta. Jakub i Dawid spojrzeli na siebie. Wybraniec Adannosa ruszył w kierunku demona. Na dachu jednego z budynków pojawił się nekromanta. Mimo tego że był sługą Beliara miał zamiar spokojnie się przyglądać całemu zdarzeniu. Dawid i mroczy Piotr przeszywali siebie wzrokiem. Miał zamiar spokojnie przyglądać się całej sytuacji. Nieczęsto wybrańcy bogów są przyjaciółmi. Zapowiadała się wielka bitwa.

Jakub przeszedł koło Piotra. Ten wydawał się skupiony tylko na swoim przeciwniku. Zwrócił uwagę na niego dopiero wtedy jak zderzyli się barkami. Jednak nadal nie odwracał wzroku od swojej ofiary.
-   Wiesz że zginiesz śmieciu Innosa.
-   Od kiedy to grzeczny Piotruś tak mówi?
-   Od kiedy znam prawdę
Wybuchną złością.
-   Zabiję ciebie z taką samą przyjemnością jaką zabiłem Pawła!!
Dawid nie wierzył w to co usłyszał.
-   Zabiłeś?!
Piotr zaśmiał się złowrogo i wyjął z kieszeni w jego stroju zdobiony sztylet Pawła. Rzucił go pod nogi Dawida tak żeby się wbił w ziemię. Dawid nie wierzył własnym oczom. Wziął do ręki i opuścił głowę na znak szacunku do jego byłego właściciela. ÂŁzy wypłynęły z jego oczu. Przypomniał sobie ostatnie słowa które do niego powiedział. Do zobaczenia przyjacielu. To właśnie usłyszał kiedy straż zabierała go do więzienia. Był wściekły ze nie wypełnił zadania które sobie założył. Czół się teraz wściekle. Miał zamiar zabić mordercę, nie zważał na to kto to zrobił.
-   Piotrek którego znałem odszedł, ty masz tylko jego ciało!!
Piotr zaśmiał się drwiąc z niego. Dawid miał już tego dosyć. Poczuł w sobie siłę. Prawą ręką wyciągnął swój miecz a w drugiej ręce posiadał sztylet przyjaciela. Trzymając te bronie wybiegł w stronę byłego przyjaciela.

Jakub zbliżył się do czarnej postaci. Wyciągnął miecze.
-   Proszę, proszę wybraniec Adanosa też się tu zjawił. He he upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu
-   He he a może upieczesz się sam
Jakub odpowiedział mu z szyderczym uśmiechem. Demonowi to się nie spodziewało szybko teleportował się do wybrańca. On ze zdumieniem odsunął się ale Tyrohaz złapał go za ramiona i kopnął w brzuch. Jakub od razu chciał wbić miecz w bok przeciwnika ale kiedy tylko ruszył mieczem go już nie było. Znowu się przeteleportował na bezpieczną odległość. Jakubowi nie podobała się ta zdolność zmieniania położenia z szybkością błyskawicy. Widział także jego wielki topór zawieszony na plecach.

Miecz Piotra i sztylet skrzyżowały się. Odbywała się teraz próba siły. W demonicznych oczach dalej widać było jedynie żądzę krwi. Jednakże słudze Beliara nie chciało się dalej przepychać. Szybko wyjął jeden ze zwoi i w miejsce gdzie dwa ostrza krzyżowały się uderzyła ognista strzała wybijając ostrza w powietrze. Piotr chwilowo był bez oręża a Dawid miał jeszcze swój wielki miecz. Tą chwilę postanowił wykorzystać. Podbiegł do niego wykonując po drodze cięcie. Tym ciosem przebił by nawet grubą skórę czarnego trola. Jednak Piotr przykucnął i wyjął kolejny ze swoich zwoi lecz Dawid przewidział ten ruch i zafundował mu porządne kopnięcie wyrzucające go do tyłu. Upadł na ziemie ale kiedy jeszcze szurał plecami po ziemi wykonał obrót do tyłu i wybił się od swoich rąk. Po tym manewrze stał zadowolony z siebie. Wysunął otwartą dłoń i nagle jego miecz spadł mu prosto do ręki. Dalej przeszywał Dawida spojrzeniem nienawiści.
-   Dalej chcesz walczyć z najlepszy przyjacielem!
Wykrzyknął
-   Opanuj się nie chcę cię zabijać ale nie dajesz mi wyboru
Piotr zaśmiał się.
-   Hahahah twoje żarty zawsze mnie bawiły.
Po wypowiedzeniu tych słów ruszył z morderczą prędkością na swojego przeciwnika. Miecze znowu się skrzyżowały. Piotr znowu miał zamiar użyć jednego ze swoich zwoi. Teraz Dawid to przewidział i jedną ręką chwycił dłoń chowającą się za strojem. Piotr nie spodziewał się tego szybko odskoczył.

Jakub znowu spudłował. Miał tego dosyć cały czas obrywał od swojego przeciwnika a on nawet go nie zadrapał. Nie miał czasu na oglądanie walki swojego towarzysza. Demon pojawił się z lewej wykonał kopnięcie które zblokował Jakub. Złapał go specjalnie jedną ręką za nogę by móc go na chwilę zatrzymać przeciwnika w miejscu. Jednak kiedy wysunął miecz do śmiertelnego cięcia ten znowu zniknął. Pojawił się na murze. Ciężko oddychał jakby przebiegł wzdłuż cały kontynent. Wygląda na to że powoli się męczy. W Jakubie zawitała nadzieja. Dalej był pełen energi do walki. Wspiął się na mór, Demon powoli miał dość tej walki. Wyjął za pleców swój topór. Wyskoczył w stronę wybrańca zadając swoim toporem cios od góry. Jakub w ostatniej chwili odsunął się od zadanego ciosu. Topór zostawił w podłodze dziurę wielkości kretoszczura.
-   O w mordę!
Powiedział zdziwiony wybraniec. Ledwo co udało mu się to powiedzieć musiał znowu się uchylić od ogromnego topora. Tym razem topór zrobił wyrwę w blance muru. Po tym uniku Jakub był świetnie ustawiony do piękniej kontry. Ostrze już prawie dotknęło czarnej skóry demona kiedy on znowu zniknął. Jakub przewidział ten ruch i rzucił drugim mieczem przed siebie. Tak jak myślał demon pojawił się dokładnie na torze lotu ostrza. Jednak odparował ten rzut swoim toporem a miecz wyleciał za mór do zewnętrznej części Starego obozu. Wybraniec boga równowagi chwycił swój ostatni miecz dwoma rękoma. 


-   Znamy się o dziecka zawsze na sobie polegaliśmy a teraz chcesz zniszczyć naszą przyjaźń w imię zemsty!
-   Zabiję każdego kto mi będzie przeszkadzał a ty stoisz na mojej drodze!!
-   Wybacz mi przyjacielu ale ja nie pozwolę ci nikogo więcej skrzywdzić!
Dawid ruszył na przeciwnika. Ten zrobił to samo. Dawid podskoczył i wykonał cięcie z obrotu. Piotr uchylił się i wydał kontrę, miecz znowu nie trafił w cel. Wybrańcy jedną ręką złapali się za ramiona. Byli naprzeciwko siebie, i każdy z nich wybił swój miecz w brzuch  przeciwnika. Obydwoje wrzasnęli z bólu. Wpychali głębiej swoje miecze aż doszli do końca.
Dawid powoli tracił siły a Piotr wyglądał jakby nadal był w pełni sił.

Jakub podbiegł do przeciwnika, ten znowu teleportował się za plecy bohatera ale on znowu to przewidział.  W biegu obrócił się i zblokował cios nieprzyjaciela. Jednak mordercza siła topora powoli łamała miecz Jakuba. Po chwili miecz pękł. Jakub w ostatniej chwili zdążył odskoczyć. Stanął na krawędzi, jego przeciwnik błyskawicznie się przy nim pojawił i wypchnął go z muru. Wybraniec spadł, leżał koło ogniska. Demon z uśmiechem powiedział
- Ty jesteś najgorszym wybrańcem jakiego w życiu spotkałem.
Roześmiał się złowrogo przełożył w dłoniach swój topór. Jakub w ogniu zobaczył coś znajomego. Jakimś cudem w płomieniach leżał sztylet Pawła. Demon wyskoczył, Jakub szybko wyciągnął sztylet z ognia nie zważając że jest gorący. Odturlał się od miejsca uderzenia i rzucił prosto w głowę wroga sztyletem. Ostrze przebiło się przez szyję demona i poszybowało dalej w stronę budynku. Czarny demon zaczął się rozpływać w mroku. Wydał z siebie demoniczny okrzyk zanim zamienił się w plamę czarnej mazi. Jakub wstał resztkami sił rozejrzał się czy demon przypadkiem nie zmienił mi

Offline Mućka

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 13
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Przyjaciele ( całość)
« Odpowiedź #1 dnia: 30 Czerwiec 2008, 10:23:11 »
poszybowało dalej w stronę budynku. Czarny demon zaczął się rozpływać w mroku. Wydał z siebie demoniczny okrzyk zanim zamienił się w plamę czarnej mazi. Jakub wstał resztkami sił rozejrzał się czy demon przypadkiem nie zmienił miejsca. Wziął topór wroga, wtedy zobaczył w jakiej sytuacji jest Dawid.

Piotr dalej napierał. Nie przejmował się że krwawi. W pewnym momencie czerwone oczy Piotra przybrały stary błękitny kolor. Rozejrzał się ze zdziwieniem i jęknął z bólu. Krew wypłynęła mu z buzi. Dawid uśmiechnął się do przyjaciela. Podali sobie ręce w przyjacielskim geście, Wtedy Piotr zapytał resztką sił.
-   Wybaczysz mi?
Dawid nie odpowiedział. Kiwną głową, zamknął oczy i uśmiechnął się upadł na ziemię. Piotr po chwili zrobił to samo. Jakub podbiegł do nich. Było już za późno żeby im pomóc. Spuścił głowę na znak żałoby. W parę dni stracił wszystkich przyjaciół
-   okrutne są sądy bogów.
Powiedział do siebie. Usłyszał czyjeś kroki za sobą. To był nekromanta, podszedł bliżej do wybrańca Adanosa.
-   To nie był ten wybraniec Innosa na którego czeka to miejsce.
-   O czym ty mówisz?
-   Do tego miejsca przyzwany zostanie jeszcze jeden Demon najpotężniejszy ze wszystkich. Być może następny wybraniec Innosa go pokona.
-   Nie chce teraz o tym słuchać!
Za drzwi wyłonił się Gorn
-   Cała ludność tego obozu jest na dole, śpią jednak nie udało mi się ich obudzić
-   Obudzą się za parę dni. Wtedy wszystko wróci do normy
Odpowiedział mu Xardas. Jakub podszedł do najemnika podał mu topór demona.
-   Weź go to prezent dla ciebie.
Gorn kiwnął głową. Wziął topór dokładnie go obejrzał i przewiesił za plecy. Jakub ruszył w stronę bramy. Xardas też odszedł do swojej wieży. Tylko Gorn został na dziedzińcu. Pochował ciała nad grotą Nowego obozu a co widział nikomu nie mówił. O wybrańcu Adanosa nikt więcej nie słyszał. Parę miesięcy później na skraj urwiska przyprowadzono kolejnego więźnia. Nie wiedział że to on miał wszystko odmienić.




nie wiem czemu odrazu nie weszło całe ;/ bede to kontynuował

Forum Tawerny Gothic

Odp: Przyjaciele ( całość)
« Odpowiedź #1 dnia: 30 Czerwiec 2008, 10:23:11 »

Offline Patty

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7406
  • Reputacja: 7093
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wszechwiedzy nie mam, lecz wiem różne rzeczy
    • Karta postaci

Odp: Przyjaciele ( całość)
« Odpowiedź #2 dnia: 30 Czerwiec 2008, 21:21:55 »
Jako pierwszy ocenię. Jednak nie za dobrze.
Po pierwsze, literówki. Popełniasz bardzo dużo błędów orograficznych. Nie wpływają one na zakończenie, ale psują efekt, jaki daje fabuła. Przeszkadzają przy czytaniu, oraz denerwują. Jak piszesz raz "mór", to jeszcze jest dobrze. Ale jak piszesz tak kilka razy, tekst traci na jakości.
Następnie, brak kropek, przecinków i znaków zapytania. W większości pytań brakuję właśnie tychże znaków. Dziwnie to wygląda, jak ktoś pyta się, a na końcu zdania nic nie ma. Nawet kropki. To również wpływa na jakość.
Teraz powtórzenia. Piszesz wiele razy to samo imię. W zdaniu " Rzucił go pod nogi Dawida tak żeby się wbił w ziemię. Dawid nie wierzył własnym oczom.", powtarza się Dawid. Jest tak w całym tekście. Nie można zastąpić tego "mężczyzną" lub innym wyrazem bliskoznacznym? Jak nie masz takowego słownika w domu, w google wystarczy wpisać, znajdziesz od razu.
Różne wyrazy typu "buzia" nie pasują. Można zastąpić czymś innym. Jest kilka takich, ale niezbyt wiele.
Jeszcze wyrazy z dużej litery. Jeśli dolina to nazwa własna, to dobrze, ale jeśli nie, dlaczego piszesz dużą literą? Jest wiele takich słów w tekście.
Teraz plusy. Fabuła jest bardzo dobra, podoba mi się. Spójna i wciągająca. Mnie bardzo zaciekawiło to opowiadanie. Jest dobra, tylko niektóre rzeczy skracasz. Jest wydarzenie, ale ty ucinasz je. Kończysz zwrotem, którego nie powinno być. Ale jest dobra, trzyma poziom.
I długość. Opowiadanie jest długie. I bardzo dobrze, Miło się czyta, a tyle tekstu wystarczy, aby zaspokoić cudze chęci poczytania sobie. Sam przeczytałem z przyjemnością. Dalsze części, jak będą, co wnioskuję z dopisku, przeczytam i w miarę możliwości ocenię.
Teraz ocena. Nie jest zbyt dobra, ale domyślam się, że to jest jedno z pierwszych opowiadań, czyż nie? Na razie waham się między 5, a 6.


Forum Tawerny Gothic

Odp: Przyjaciele ( całość)
« Odpowiedź #2 dnia: 30 Czerwiec 2008, 21:21:55 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything