Autor Wątek: Powrót do Przeznaczenia: Przepowiednia  (Przeczytany 1171 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Maka

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 5
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Powrót do Przeznaczenia: Przepowiednia
« dnia: 13 Czerwiec 2008, 13:16:53 »
Czarna szata nekromanty zdawała się powiększać, przykrywając swego właściciela, Noktura. ÂŁowca wiedział, że to skutek mieszaniny magicznych eliksirów, którą wypił ów czarny mag. Wiedział też, że wielka szata to tylko złudzenie. Tak naprawdę, to nekromanta się kurczył. Zleceniodawca miał rację, że Noktur coś knuje. Ten nekromanta był jego największym rywalem od czasu rozpoczęcia kariery łowcy nagród. Już sześć razy stawał z nim w szranki, a mimo że zawsze wygrywał, Noktur za każdym razem wymigiwał się od porażki swymi ponurymi sztuczkami. Tym razem postawił wszystko na jedną kartę. ÂŁowca właśnie tego się obawiał. Czarny mag stał się eteryczną istotą, taką samą jak duchy czy upiory. To czyniło go niewrażliwym na ciosy bronią, trucizny, a także magię żywiołów. ÂŁowca wiedział, że czeka go ciężka walka, przed nią wolał dokładnie przyjrzeć się przeciwnikowi.
Nowy Noktur doskonale prezentował się w otoczeniu swej wieży. Stare księgi, tajemnicze fiolki z różnobarwnymi miksturami, stare, pękające ściany, oraz wiekowe obrazy, takie jak "Piękno Kości" Mortosa i "Duch cesarza" Okturda nadawały otoczeniu klimat grozy i niepokoju. Wiele przedmiotów było pokrytych grubą warstwą kurzu, a także tuzinem dużych i pięknych pajęczyn razem z ich okazałymi właścicielami.
Noktur wyglądał potwornie. Już za czasów jego ludzkiego życia straszono nim niegrzeczne, terańskie dzieci, a co dopiero jako upiór! Był garbaty i bez gałek ocznych. Unosił się tuż nad ziemią, blizny, pokrywające jego ciało były nadal widoczne, tak samo jak ogromne szpony u rąk. ÂŁowca wyciągnął z pochwy swój miecz zwany „Utrapieniem zła”, mimo tego, iż wiedział, że i tak nic nim nie zdziała przeciw istocie , jaką stał się nekromanta. Był to jego odruch na każdą sytuację, która może zakończyć się walką, nabyty podczas wieloletniego szkolenia u Sir Archibalda. Z palcami zaciśniętymi na rękojeści miecza czekał na to co się wydarzy. Do jego uszu doszedł donośny, przesiąknięty nienawiścią głos upiora.
- Wiedziałem, że ten stary, głupi pasterz cię tu zwabi. Zużyłem tyle wybuchowych mikstur, przeciw byle owcom. Muszę się z tym pogodzić. Myślę, że przyjdzie mi to łatwo. Mam w końcu ciebie, Santarze. Tam gdzie chciałem. - czarny mag uśmiechnął się lodowato - Bezbronnego przeciw istotom, do których teraz należę. - po tych słowach czarny mag rzucił się na łowcę, który szybkimi ruchami miecza zablokował pierwsze kilka ataków. Santar wiedział, że ciosy zadawane przez istotę eteryczną, nie były normalnie odczuwane. Ich skutkiem było to, że ofiarę dręczył przenikliwy chłód. Często okazywał się nawet na tyle potężny, by móc całkowicie zamrozić ofiarę. Na szczęście łowca zdołał w porę uniknąć ataku upiora. ÂŁowca był pewien, że jeśli będzie mu sprzyjać szczęście, pokona nekromantę, nawet w takiej postaci. Był nie tylko wojownikiem walczącym mieczem, ale i dobrym magiem. Będzie mógł się skutecznie bronić, a kto wie czy nie uda mu się przejść do udanej ofensywy. Noktur również znał arkana sztuki magicznej, jak na nekromantę przystało, a po przemianie w istotę eteryczną nie stracił swych umiejętności. Nadal był groźnym przeciwnikiem. Niespodziewanie zaczął ciskać w stronę łowcy ognistymi kulami. ÂŁowca z łatwością unikał nadlatujących pocisków, ale nie był w stanie zapobiec zderzeniu się kul z wnętrzem wieży Noktura. Kątem oka dostrzegł, jak ogień trawi jeden z regałów. Sekundę później musiał się zmierzyć z kolejnym nadlatującym pociskiem. Z trudem wykonał unik. Nim zdołał pomyśleć chwilę nad odpowiednim zaklęciem, w jego stronę szybowały już kolejne ogniste kule. Po kilku chwilach już cała siedziba nekromanty zajęła się ogniem. Spłonął stół, krzesło, oraz drewniana klapa prowadząca do lochów. Pomimo zniszczeń czarny mag nie zaprzestał ataku. Kolejne ogniste pociski poszybowały w stronę Santara. ÂŁowca unikał zetknięcia z nimi, jak tylko pozwalały mu na to jego siły, jednak po pewnym czasie ogień był praktycznie wszędzie. Noktur jako duch nie odczuwał żadnej temperatury, tak więc stojąc w samym centrum płomieni z satysfakcją patrzył na rozgrzanego i spoconego łowcę, który odczuwał mękę gorąca. Santar intensywnie myślał, musi być sposób na wygranie tej walki. Czuł, że lada chwila może stracić przytomność, a wtedy przegra jedyną i ostatnią walkę z Nokturem.
- Niedługo ogień się rozprzestrzeni... - mówił spokojnie nekromanta - Owszem, możesz użyć zaklęć gaszących, ale nie masz takiej mocy, aby ugasić cały pożar, a wszystkie wyjścia są zablokowane przez „ognisty mur”. Oczywiście nie zabraniam ci użyć zaklęcia ochrony przed ogniem, ale czas jego trwania jest ograniczony, a i ja nie stałbym bezczynnie... Choć poświęciłem niemal wszystko, opłacało się. Już nigdy nie wejdziesz mi w drogę! - szatański śmiech wypełnił płonącą wieżę. ÂŁowca jednak zachował kamienną twarz, a nawet zdawałoby się, że na jego twarzy zagościł nikły uśmiech, przypomniał sobie wszystko. Ma jeszcze wystarczająco dużo sił, aby zrobić to, co powinien.
- Jakbyś nie wiedział, uważnie słuchałem na lekcjach u Thauryona. – Wiem, jak pokonać istotę eteryczną. „Na każde widmo wystarczy światło, na cień mniej, na ducha więcej, jednak każdy z nich pod blaskiem padnie” – jak mawiał mój nauczyciel. – Noktur przestał się śmiać, nie powiedział ani słowa. Wiedział, że to ostatnia walka i już ją przegrał. Nie mógł znieść tego, że w takim momencie popełnił jeden z najprostszych błędów. Zapatrzony w zalety przemiany w cienia, zapomniał o jej wadach. ÂŁowca nie czekał na wybuch furii czarnego maga, rzucił na siebie zaklęcie chroniące przed ogniem, oraz cisnął w Noktura „pocisk czystego światła”. Czarny mag jęknął z bólu. ÂŁowca mimo piekielnego gorąca nie zaprzestawał ataku, wycierając pot rękawem szaty wystrzelił kolejną serię pocisków w stronę nekromanty. To było za dużo dla istoty, jaką się stał nekromanta. Jego przezroczyste ciało zajaśniało magicznym światłem i rozpłynęło się w jego blasku. Na zawsze zginął z tego świata.
ÂŁowca opuścił wieżę. Wiedział, że już nigdy tu nie wróci. Do miejsca, w którym Noktur odprawiał tyle mrocznych rytuałów i zawsze dążył do władzy nad Teran. Był pewien, że dostanie sowitą zapłatę, a jego reputacja wzrośnie. Ale nie z tego był zadowolony. Cieszył się, że nadszedł koniec makabrycznych eksperymentów Noktura, oraz że żadna istota nie stanie się już jego ofiarą.

Jest to dopiero wstęp do naprawdę obszernej powieści (zamieszczę góra 10 rozdziałów z ok. 35) Więc nie zdziwcie się choćby tym, że 1 rozdział będzie ok. 8 razy dłuższy od prologu. Mam nadzieję, że się spodobało ;)

Forum Tawerny Gothic

Powrót do Przeznaczenia: Przepowiednia
« dnia: 13 Czerwiec 2008, 13:16:53 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything