Autor Wątek: Gothic 2 - historia niekoniecznie zgodna z oryginałem  (Przeczytany 1878 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Rysownik

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 164
  • Reputacja: 0
  • Veni, vidi fugi
Gothic 2 - historia niekoniecznie zgodna z oryginałem
« dnia: 28 Maj 2008, 12:37:45 »
Jeden człowiek uratował wiele setek ludzi lecz zapłacił za to wygórowaną cenę. Wyprowadził ÂŚniącego i pękł Bąbelek. Zniszczył więzienie. To ja wysłałem go do wyprowadzenia ÂŚniącego i to ja sprowadzę go z powrotem. Jest słaby i wiele zapomniał ale ÂŻYJE.
— Ej, a co wy (błihihihihihihihhuhuhuhuhuhuhłehłehłehłehłehihi) tu robicie? – spytał Gorna, Lestera, Miltena, Diega i Laresa Xarduńcio
— Sam chciałbym to wiedzieć – odparł mu Gorn
— Podczas teleportacji zniszczyłeś mój najnowszy numer „Listonosza Pata”! – krzyknął Milten i chciał udusić Xarduńcia ale go powstrzymałem
— Jeśli nas tu sprowadziłeś, na pewno musimy uratować świat – powiedziałem
— Oczywiście. Podczas przeprowadzki ÂŚniący został oszukany przez firmę deweloperską „Evil-is-good”, którą mu poleciłeś. Wysłał więc smoki, by cię pokonały, a przy okazji podbiły świat. Dodatkowo sam (błihihihihihihihhuhuhuhuhuhuhłehłehłehłehłehihi) kretoszczur spod mostu połączył siły ze smokami i tym razem będzie miał inne rodzaje chrząszczy, a nawet te czterometrowe ślimaki, których walki były jedyną rozrywką w kolonii.
— Smoki?
— Tak, niestety, sami ich nie pokonamy. Tu potrzebna jest pomoc paladynów stacjonująca w pobliskim mieście Khorinis. Ostrzeż paladynów o smokach! A i jeszcze jedno. Paladyni posiadają tak zwane Oko Innosa. Chociaż ja wolę nazwę zastępczą (błihihihihihihihhuhuhuhuhuhuhłehłehłehłehłehihi), a mianowicie Wisiorek Mocy. Dzięki Wisiorkowi Mocy, będziesz mógł poznać imię i plany samego kretoszczura spod mostu.
— Wiesz, „Wisiorek Mocy” głupio brzmi, może… Ogórek Innosa?
— Dobra, zostaje.
— Ej, a my to co? – zapytał Milten
— Ty jako mag możesz załatwić im wejście do siedziby szefa paladynów, Lorda Hagena.
— To by oszczędziło jakieś 5-8 godzin rozrywki.
— Przez twoje „wyprowadzenie ÂŚniącego” spóźniłem się na wyprzedaż w Biedronce. Teraz znów kosztuje trzy złote! Wiesz jak to dużo? – zapytał z wyrzutem Lares
— Jak przestaniesz ryczeć to dam ci 8 groszy – powiedział Xarduńcio
— Tak, tak! Chcę 8 groszy!
— To łap – odpowiedział Xardas i rzucił monetę w kierunku schodów
3 godziny szukania po całej wieży ośmiu groszy
— Mam! Mam osiem groszyyyyy… - wydyszał zziajany Lares
— Zmarnowaliście 3 godziny (błihihihihihihihhuhuhuhuhuhuhłehłehłehłehłehihi). Lepiej już idźcie.
* * *
— Eee… stać! Do miasta nie może się dostać byle obdartus… Zzz… Chrrą… Zzz…
— Uznajmy to za zgodę do wejścia do miasta – powiedziałem
— Eee… stać! Do górnego miasta nie może się dostać byle obdartus… Zzz… Chrrą… Zzz…
— Chyba mam dejĂĄ vu.
— Eee… stać! Do Lorda Hagena nie może się dostać byle obdartus… Zzz… Chrrą… Zzz…
— Nie no. Teraz na serio mam dejĂĄ vu.
— Jestem Lord Hagen, pobożny sługa Innosa, pokorny… bla… bla…
Półtorej godziny później
— … I w ogóle jestem taki wspaniały, że aż mózg wysiada. Coś jeszcze?
— Tak, dasz mi Ogó…tfu! Oko Innosa?
— Nie.
— Dlaczego?
— Nie wiem. Albo wiem! Zagrajmy w… go …
14 dni gry w go później
— To jak, /Chrrą/ dasz mi ten /Zzz/ artefakt?
— No…
— Jedno pytanie… /Chrrą/ czy strażnicy są śpiący, bo /Zzz/ zmuszałeś ich do /Chrrą/ kilkudniowej gry w go?
— Tak… masz Oko… Chrrą… Zzz… Chrrą… Zzz… Chrrą… Zzz… Chrrą… Zzz.
— Eee… fajnie. To cześć.
— Chrrą… Zzz… Chrrą… Zzz… Chrrą… Zzz… Chrrą… Zzz.
* * *
— No dobra Xard…uńciu! Co mam zrobić z Ogórkiem Innosa?
— Ten Ogórek pozwoli ci rozmawiać ze smokami i dowiedzieć się po co tu przyszły. Zaraz! Ten artefakt ma (błihihihihihihihhuhuhuhuhuhuhłehłehłehłehłehihi) nadłamany koniec!
— I co z tego? Czyżby było to coś złego?
— Gdybyś tego użył, zniszczyłbyś całą maślankę z Biedronki! To byłby koniec świata i okolic!
— Chrrą… Zzz… Chrrą… Zzz… Ach! Przepraszam! Ten Hagen zmusił mnie do gry w go przez 14 dni bez przerwy.
— Nie ma co, musisz (błihihihihihihihhuhuhuhuhuhuhłehłehłehłehłehihi) znaleźć trzech arcymagów, żeby ci wzięli i naprawili Ogórek Innosa.
— A skąd ja ich wezmę? Z nieba spadną?
— Hej to my! Pyrokar i Vatras! Dwóch arcymagów spadających z nieba! – powiedziały trzy postacie i walnęły w ziemię.
— Eee… naprawicie mi Ogórek Innosa?
— Oczywiście! Xardasie!
— Xarduńciu – odparł rozeźlony nekromanta i zaczęli recytować – O, Wielki Kapciu Ognia, napraw ten Ogórek! O, Wielki Kapciu Wody, napraw ten ogórek! O, Wielki Kapciu Ciemności, napraw ten ogórek! ABRAKADABRA!!!
Bum
[/i]
— I co?
— Naprawiliśmy Ogórek Innosa. Używaj go mądrze, wiedząc, że jest to dar od bogów… bla… bla… bla… bla... bla… bla… bla…
Półtorej godziny później
— To ja lepiej pójdę zniszczyć smoki.
— Są w górniczej Dolinie. Przyda ci się mapka z zaznaczonymi pobytami smoków i samego kretoszczura spod mostu. Kiedy poznasz (błihihihihihihihhuhuhuhuhuhuhłehłehłehłehłehihi) imię tego kretoszczura, osłabisz jego armię chrząszczy.
— Jedno pytanie. Sam kretoszczur spod mostu istniał od wieków, czy ja go wymyśliłem?
— Istniał od wieków, gdy go wymyśliłeś, a więc mniej więcej dwa miesiące temu, a co?
— Tak, tylko pytałem.
* * *
— Zadam to pytanie jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz, aż do następnego numeru „Listonosza Pata”, bo nie mam co robić. Dlaczego my tu jesteśmy!? – wrzasnął Milten (a kto inny czyta „Listonosza Pata”?)
— To jest nagroda – odparłem – Dzięki mnie okryjecie się chwałą jako pomocnicy tego co zabił 6 smoków!
― Ktoś dawno nie dał klapsa w pupę. Ambicja cię zżera – odparł Gorn
― Zazdrośnicy.
― O! Pięćdziesiąt siedem ork wojownik i ileś tam ork szaman pędzić w nasz kierunek – duknął Lester
― Idź do logopedy, Lester – powiedział D.I.E.G.O.
― Co być?
― Nieważne
― Zaraz widzę jakiegoś Guru… - powiedział Lares – Guru? Czy oni nie powinni teraz być Poszukiwaczami? Jest Gothic 2!
― Dobra, który bawił się modyfikacjami! – spytałem
― Ja! Ja! – krzyczał Lester
― Trzymajcie mnie! Ej! To przenośnia, wy zboczeńcy! Gdzie z tymi łapskami!
― Może to nie moja sprawa ale jak zatrzymamy tych orków? – spytał Diego
― Zostawcie to mnie! Zaraz wywołam zaklęcie – rzekł Milten i zaczął recytować zaklęcie – LISTONOSSUM PATTUM ZIEMIUS DOGÓRUS BUM BUM!!!
Wszystkich orków nagle złapały jakieś wielkie ramiona z ziemi, a potem ułożyły ich kulkę i zaczęły grać nimi w ping-ponga, zamiast paletek używając drzew.
― Uff!! Dzięki, że zatrzymaliście tych orków! Jeny, ja tylko chciałem jelit orka szamana – powiedział nieznajomy – A nie przedstawiłem się jestem… zaraz, kim ja jestem? Ciągle zapominam swojego imienia, więc muszę sobie wymyślać nowe. Wiem! Będę Talerzem!
― Eee… świetnie. Wiesz gdzie są ludzie?
― Są w zamku. Zaprowadzę was przed oblicze Kapitana Garonda.
* * *
― Kapitanie Garondzie, ci oto ludzie uratowali mój zapas jelit orków szamanów.
― Jak mam wam się odwdzięczyć? Gdyby nie wy, Talerz nie przyniósłby nam dostawy – powiedział kapitan Garond
― Potrzebujemy najlepszego oręża, najlepszych pancerzy, najlepszych run, najlepszych…
― Jaka szkoda, że musimy zerwać znajomość – powiedział kpt. Garond wyprowadzając nas z jego komnaty – Straże! Dajcie im trzy beczki piwa i powiedzcie im, żeby mnie nie nagabywali!
― Oczywiście, kapitanie Garond!
Trzy dni póżniej
― Piwo się (hep!) skończyło! – powiedział Gorn
― Przez 72 godziny chlaliśmy piwo i patrzyliśmy się na turniej śpiewu i tańca orków.
― Hosh-Pak pany! Hosh-Pak pany! Hosh-Pak pany!
― Lester!! – odparliśmy wszyscy, oprócz Laresa, który jeszcze szukał piwa i wpadł do beczki
― Eee… chłopaki, a my to (hep!) po co do tego Garonda (hep!) poszliśmy, co?
― Po oręż paladyński!
― Taki jak (hep!) ten co ukradłem trzy dni (hep!) temu ze zbrojowni (hep!) Garonda, kiedy nie (hep!) patrzył?
― Lares, ty ośle! Cały czas miałeś oręż?
― Eee… (hep!) tak?
― Czemu nam tego nie powiedziałeś?!?!?!
― Bo nie (hep!) pytałeś.
― Królestwo za izbę wytrzeźwień!
― Chrąą… Hep! Chrąą… Hep! Chrąą… Hep! Chrąą… Hep! Chrąą… Hep!
* * *
― Dobra, skoro wszyscy są jako tako trzeźwi, możemy ruszać na smoki – powiedziałem
― Trzeźwi? Hep! Co to znaczy?
― Trzymajcie mnie! Ej, znowu to była przenośnia! Rety!
― Ty mów kiedy używasz przenośni, bo to mylące – odparł Diego
― Jest nas sześciu… Jeśli się każdy się zajmie jednym, będzie po równo, dobra… kto chce błotnego smoka?
― Błoto? To żaden żywioł! Tylko kompletny idiota chciałby coś takiego zabić! – krzyknął Gorn
― Ja chc(ę/ieć)! Ja chc(ę/ieć)! – wrzasnęli jednocześnie Lester i Milten
― Ale jest tylko jeden bagienny smok.
― Buuu!!!! Buuuu!!!! Buuuuu!!!! ÂŁyychyyychyyychy!!! – wył Milten
― Je! Je! Je!  - skakał z podniecenia Lester
Kiedy wchodziliśmy na bagna poczułem TEN zapach.  Tak, zapach bagien i bagiennego ziela. Ile miałem z tym wspomnień. Zaraz, wspomnień? Co ja gadam? Przez to, że głupie zielsko, widziałem wokół siebie same zielone ścierwojady. Matko, jaki to był wstyd gdy jakiemuś Szkodnikowi chciałem zabrać pazury.
― Ej, pamiętacie tego Guru?
― No właśnie, gdzie on się podział?
― Hep! Wracajcie, białe myszki! Dlaczego zrobiłyście się na Guru?
― Cor Szaba(…)szatas! – zawołał uradowany Lester i popędził w jego kierunku, co niekoniecznie odniosło zamierzony skutek, bo Guru się przestraszył i, i zaczął uciekać
― UWAGAA!! Błotny wąż! – krzyknął Gorn
― Ja się nim zajmę – powiedział Milten – TRRA LAAA LAAAA!!!
Tak, zgadliście. Błotny wąż się powiększył i wyrosły mu macki strzelające kwasem.
― Milten, ty durniu!
― Ups.
2 godziny później
― Uff, uff, wreszcie umknęliśmy temu wężowi błotnemu!
― Eee… ― spytał D.I.E.G.O. – Jakie „wreszcie”?
― Chcesz powiedzieć…
― Ten wąż błotny zostawił nas prawie dwie godziny temu.
―ÂŻE COO?!?!?! Czemu nikt z was nie raczył mi o tym powiedzieć?!
―Próbowaliśmy ci powiedzieć ale ty już biegłeś jak idiota i byłeś za daleko. Gdybyś ty widział reakcję ludzi których na nas patrzyli.  Dwóch z nich dostało zawału ze śmiechu, a sześciu ma przez śmiech zniszczoną przeponę i płuca.
― Jesteśmy 10 kilosów od bagiennego smoka?!
― Tam nie było żadnego smoka.
― Co?
― Tylko kartka z napisem „Wyjechałem do Peru”.
― Ha! Nie wie, że ludzie w Peru myślą, że jest wojna i rozstrzeliwują wszystkie obiekty latające, nawet chmury.
― Wiesz pozostali już zabili pozostałe smoki i dowiedzieli się ciekawych rzeczy.
― Jakich?
― ÂŻe prawdziwe imię Gomeza to Zenobiusz vel Obi-Wan Kenobi.
― A co mnie obchodzi jakiś Zenobiusz z kosmosu z pajacowatymi uszami i zieloną skórą!
― Pomyliłeś go z Mistrzem Yodą.
― Słuchaj, mam dość Gwiezdnych Wojen jak na dziś. A jakich innych dowiedzieli się naprawdę ciekawych rzeczy?
― Te smoki to tak naprawdę ogromne buraki ziejące ogniem, a na jakieś wyspie są jeszcze dwa.
― Wiecie jak nazywa się ta wyspa?
Diego zmrużył oczy i jakoś się spiął. Zapanowało przez chwilę milczenie. Od razu domyśliłem się, że Durnowaty Idiota Egzekwujący Głupkowate Opłaty planuje zbudować nastrój. Nie chciało mi się czekać, aż przez ścieżkę przeturlą się suche krzaki, więc zapytałem:
― Pytałem się jak nazywa się ta wyspa!
― No i całą wyniosłość i powagę diabli wzięli.
― Zachowuj się. Chcę by nasza rozmowa utrzymała się na jakimś poziomie, który i tak jest niski.
― Wyspa nazywa się…
Przewróciłem oczami.
― …
Ziewnąłem.
― …
Usiadłem.
― …
Położyłem się
― …
Zamknąłem oczy.
― …
Obudziłem się o świcie następnego dnia.
―…
Zacząłem bawić się żukiem.
― Zapomniałem.
― ÂŻEEEEEEEEE COOOOOOO?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!
― Wiesz, przypomniałem sobie, że zostawiłem nieposłane łóżko.
―GRRRR!!!!
2 tygodnie później
― Uspokój się, uspokój się! Ratunku! Pomocy! Help! Help mi! – krzyczał Diego uciekając przede mną
― GRRRRAAAUUUUU!!!! WRRRRR! AARRRGGHHHH!!! WRRRRAAAUUUU!! ZAPOMNIAÂŁEÂŚ, TAK?!?!?!!?!?!? JUÂŻ JA CI PRZYPOMNÊ!
― Ratunku!
Kolejne 2 tygodnie później
― Uff! Zip! Ra… tunku… Zip! Po-o-o-omo-o-ocy-y… - powiedział D.I.E.G.O., po tych słowach klapnął na ziemię
― Uff! Uff! Wracaj tu! Zip! Uff! Puf!
― Widzę tu mały wyścig – powiedział nagle Talerz – No dalej! Do brzegu wyspy jeszcze tylko 3 km!
― Talerz! Cicho bądź!
― Kto? Ja jestem Sztuciec, a nie Talerz! Talerzem byłem miesiąc temu!
― Ej, słuchać wy! – powiedział nagle Lester – Ja się dowiedzieć dużo od Guru! Guru być Cor Seplen, a nie Cor Szabasztasanaszatastaszaszatas! Cor Szabasztasanaszatastaszaszatas zostać w Biedronka, bo zamknąć sklep, kiedy on jeszcze wrzucać maślanka do koszyk. On tam utknąć i wołać o pomoc. Zamek być na kod głosowy. Cor Szabasztasanaszatastaszaszatas powiedzieć, że kod to imię sam kretoszczur spod most. Cor Seplen powiedzieć, że tylko Cor Szabasztasanaszatastaszaszatas powiedzieć ci nazwa wyspy i dać mapa do niej, bo ty na Diego to se móc czekać, a on ci i tak nie powiedzieć, bo on chcieć robić nastrój.
― Więc nie mamy wyjścia – powiedziałem – Musimy poznać imię samego kretoszczura spod mostu, żeby uratować świat.
― Jesteśmy – powiedział Milten też w imieniu Gorna, Laresa (ciągle pijanego) i Cor Seplena z aparatem na zęby
― O czy to ne ten czo pękł bąbelek? Wytaj ż powrotem. Dżęky temu aparatowy już ne szeplenę y pluję, choczaż ne mogę wymawacz głoszek Mikkych – powiedizął Cor Seplen
― Zauważyłem
― Po perwsze trzeba usztalicz, gdże jeszt szam kretoszczur szpod mosztu. Osztatno wydżano go w poblyżu wulkanu. Dorwemy go y żmuszymy do gadana!
― No dobra… ale jak pokonamy jego armię chrząszczy?
― Jesztem otwarty na wszelke propożyczje.
― Mam pomysł – powiedział Lares – Ale potrzebujemy pomocy Xard…
― Uńcia! Jest wyczulony na tym punkcie, bo mama go nie kochała ale on się zemści.
* * *
― Czego tu? Nie powinniście być na wyspie, gdzie są pozostałe dwa smoki?
― To długa historia. Potrzebujemy twojej trawy.
― Ale bez tej trawy sam kretoszczur spod mostu nasyła swoją armię chrząszczy, by zjadały moją plantację fioletowych, świecących pomidorów!
― Nie naśle, bo jest w Górniczej Dolinie. Potrzebujemy tylko sadzonki.
― Zgodzę się pod jednym warunkiem…
* * *
― ÂŚwietnie! Mamy mu przynieść jelita orka szamana! – powiedział z niezadowoleniem Gorn
― Nie peniaj. Chodźmy do orkowego miasta.
― Eee… wiesz, nie mamy Ulu-Mulu
― A ja mam runę Fali ÂŚmierci Orkom, Milten, jaki masz krąg magii?
― Szósty!
― ÂŚwietnie, masz, używaj tej runy kiedy otoczą nas orkowie.
― Acha. Tylko wtedy?
― Tak! Milten, użyj wreszcie tej runy!
― Ojej! Orkowie! – krzyknął Milten
― Wreszcie zauważył.
― Nie dam się – Milten po raz pierwszy powiedział ostro – ÂŁOZAAAAP!!!!
* * *
― Glam! ÂŁyks! Mniam! Głyk! Niam! Mmm..! Glam!
― Eee… Xarduńciu?
― Tak, /glam/ możecie /łyks/ sobie wziąć /głyk/ tę trawę /mniam!/.
― Eee… fajnie. To cześć.
* * *
― Daleko jeszcze? – zapytałem po raz tysiąc czterysta siedemdziesiąty drugi raz Talerza/Sztućca
― Wiesz, nie. Mamy jeszcze do przejścia cały kontynent – odparł z sarkazmem Talerz/Sztuciec
― Ojej – powiedział, już trzeźwy, Lares
― Już widać wulkan!
― Chodzi ci o to? – zapytałem Talerza/Sztućca, wskazując na mały metrowy kopczyk, z którego płynęły mrówki, a nie lawa
― Eee… wiesz. Erozja.
― A może chodzi ci o tę wielką, pachnącą siarką górę z magmą w kraterze, którą właśnie mam pod nosem?
― Skoro nie chcecie mojej pomocy, to radźcie sobie sami!
― My sobie poradzimy ale nie wiem, czy sobie poradzisz z tymi ognistymi jaszczurami, lawowymi golemami, wulkatoperzami, pterokłakami i wilkami popiołowymi. Oczywiście, nawet jeśli je ominiesz, kto wie co spotkasz w lesie, dzień przed zbiorowym polowaniem?
― Eee… Nie niszczmy naszej znajomości! Chętnie poprowadzę was na sam szczyt!
― Och, to świetnie!
* * *
― Dobra! Widzę samego kretoszczura spod mostu. Plan jest taki, ktoś podkrada się od tyłu i rzuca w chrząszcze trawą od Xarda… Xarduńcia! Lester… Właśnie gdzie Lester?
― ÂŚmierć chrząszczom!
― Matko! Co za głupek! Dobra, rzuć w chrząszcze trawą!
― Nie, moje chrząszcze! Moja armia chrząszczy! Jest jedzona! Przez trawę! – wołał sam kretoszczur spod mostu
― Natychmiast powiedz jak masz na imię!
― Nigdy!
― Jeśli nam nie powiesz, zamknę cię w ciasnej komórce z Miltenem, Lesterem i Cor Seplenem!
Kretoszczur spojrzał na Miltena, Lestera i Cor Seplena, zastanowił się chwilę, aż wypalił:
― Nie! Tylko nie z nimi! Powiem swoje imię!
―No to mów!
―Xivix!
― Okej, idziemy do Biedronki sprawdzić czy mówi prawdę.
* * *
― Dobra, ktoś mówi hasło, a ja trzymam Xivoxa, czy jakoś tak… – powiedziałem do pozostałych
― Xivox! – krzyknął Diego
― Xivix, baranie!
― Xivix! Jest otworzyły się! Cor Szaba(…)szatas może wyjść!
― Uff! Wreszcie mnie uratowaliście! Nie otworzyli mi drzwi, jak naciskałem guzik wezwania personelu. Ale w ramach rekompensaty wziąłem cały koszyk tostów i maślanki z Biedronki!
― Powiesz na której wyspie, znajdują się ostatnie buraki ziejące ogniem?
― W Pałacu Pizzy ÂŚwinki Tłuścioszka. Dobra, żartowałem. Tak naprawdę to jest…
― Nie mam zamiaru czekać, aż zbudujesz nastrój, gadaj natychmiast!
― No dobra, to jest Dwór Burakath. Ostatnia świątynia Beliara.
― Matko! Kto wymyśla te nazwy?
― Jaśnie Y’Berion, a co?
― To on jeszcze żyje?
― Jasne, tak sobie tylko żartował. Niestety, nie przewidział tego, że wyparuje mu mózg, no i sam kretoszczur spod mostu, włożył mu do czaszki płytę z przebojami Eltona Johnesa, no i Y’Berion całkiem ze świrował, bo nie wie jak wyłączyć opcję odtwarzania.
― Ten sam kretoszczur spod mostu nazywa się Xivix, masz mapę do Dworu Burakath?
― Tak, ale…
― Jeśli powiesz, że żeby mieć mapę muszę wykonać jakieś zadanie to cię pozbawię tostów z maślanką z Biedronki.
― Dobra, masz wypchaj się tą oto mapą morską, na której jest zaznaczone dokładne położenie ostatniej świątyni Beliara, Dworu Burakath!
― Eee… wiesz, powagę i podniosłość wywiało, kiedy okazało się, że Cor Seplen ma aparat na zęby.
― Kurczę.
* * *
― Dobra, nie mam pojęcia, czy znajdziecie kapitana do statku ale macie go szukać, bo inaczej nie zniszczymy ostatnie dwa buraki. Natomiast ja będę w tym czasie w knajpie i urżnę się do nie przytomności – powiedziałem wszystkim
―No to rzeczywiście interesująca perspektywa. Mamy harować i biegać jak idioci po całej wyspie w poszukiwaniu pajaca, który zgodzi się na tę samobójczą misję, podczas gdy ty będziesz chlał piwo i wszczynał burdy – odpowiedział Lares
― No, masz rację, to jest kusząca perspektywa, a teraz idźcie bo zasłaniacie mi krajobraz drogowskazu. No to ja już chyba pójdę wypić cały zapas alkoholu w mieście – odparłem
* * *
― Ha! Hep! Te Ciołki nie wiedzą, że mam (hep) kryształową kulę i ich widzę, dobra (hep) co robi Milten?
Milten
― Może w klasztorze Innosa znajdę jakiegoś marynarza z depresją.
― Ach, witaj Miltenie, właśnie urządzamy pogrzeb zgniłego kalafiora z wystawy Castoramy, czyli mówiąc potocznie mistrza Corristo.
― Acha, czy w klasztorze jest jakiś marynarz z depresją?
― Nie.
Cor Seplen
― O, welky Sznący, powedż my gdże żnajdę marynarza ż depresją!
― Ñheeee phoowheeem ćhiii, bhooo nhaaazwhaaałheeeś mńheee „Sznącym”
― A, ydż sze, żnajduj sze szam wyżnawczów!
― Z wheeelkhąąą chęęęćhąąą!
Gorn
― A, mam to w nosie, idę do gospody na farmie Onara!
Lares
― Hej! To że stoję sam jak kołek na środku pola, to nie znaczy, że nikt mi nie ma odpowiedzieć! Więc pytam po raz 34.! Gdzie jest marynarz z depresją?!
― A weź się odpierwiastkuj!
― Bo co? Hej! Halo! Czy ktoś mnie w ogóle słucha?
Diego
― Halo, panie kamieniu. Mówię do pana. Czy pan mnie słucha? Ech, chamstwo się szerzy.
Lester
― Dzień być dobry, czy pan być marynarz z depresja?
― Tak.
― To być świetnie! – powiedział Lester, wpakował do wora marynarza, związał wór i poszedł do Khorinis.
Dalej nie mogłem oglądać, bo widok zasłoniły mi białe myszki i krasnoludki. Chciałem je zatłuc, ale jacyś panowie w puszkach wyrzucili mnie z gospody.
― Niedobre myszki! – krzyknąłem – Ej! A co wy tu robicie?
― No bo jak Lester przyprowadził marynarza z depresją, to nie musieliśmy już dłużej szukać.
― Pokażcie go – odparłem, a tu z worka wyturlał się Talerz/Sztuciec
― Sztuciec!
― Jaki Sztuciec? Jestem Obrus!
* * *
― No Dwór Burakath! Czujecie ten smród?
― Mam pytanie: czemu wszędzie rosną fiołki?
― ÂŁorety! Masz rację! Wszędzie są kwiatki! To nie pasuje mi do tych depresyjnych opisów Dworu Burakath.
Szliśmy korytarzami, tunelami, aż zobaczyliśmy koncert hippisów oraz orków, jaszczuroludzi i poszukiwaczy z transparentami sławiącymi pokój i miłość.
― No to mamy odpowiedź, dlaczego nikt nas nie atakował i wszędzie są kwiatki.
―Ognisty Burak!
― Trrak trro ja…
― Ty też masz wadę wymowy?
― Trro nie jest wrrażne! Pis! Pokrrój! Mrriłość! – nagle Gorn strzelił do niego z kuszy – Wolnoghrr…
― Dalej nie pójdziemy – powiedział Diego – To robota dla kogoś, takiego jak ty.
― Acha, to dziękuję za słowa otuchy.
― Nie ma za co.
* * *
― Ty chcesz mnie zniszczyć, a przy okazji podbić świat?
― No, do wczoraj tak, ale dzięki tym hippisom zrozumiałem, że tak naprawdę ważne są…
― Cha, cha! Giń, buraku!
― Czekaj, nie powiedziałem ci rozmiaru majtek Whitney Houston!
* * *
― No, to tyle. Teraz możemy wracać do Myrtany. Znajdziemy logopedę dla Lestera i będzie git.
― Tak, tylko, że Myrtana jest opanowana przez orków – odparł Gorn
― To akurat mały problem.
― A co z Xardasem? – zapytał Lares
― Słyszałem – powiedział Xarduńcio, który się teleportował na statek
― O nie…
― Giń!
— Aaaa!!!!
BUUUUUMMMM!!!!!!
— Ta… — odparłem z piwem w ręce – Orkowie to akurat mały problem…
Koniec

Offline Rixin

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 21
  • Reputacja: 0
Odp: Gothic 2 - historia niekoniecznie zgodna z oryginałem
« Odpowiedź #1 dnia: 28 Maj 2008, 14:43:51 »
Naprawdę zabawne ;] Szczególnie fajne jest " Wszędzie są kwiatki! To nie pasuje mi do tych depresyjnych opisów Dworu Burakath.Szliśmy korytarzami, tunelami, aż zobaczyliśmy koncert hippisów oraz orków, jaszczuroludzi i poszukiwaczy z transparentami sławiącymi pokój i miłość." Krótko mówiąc Majstersztyk
10/10!
« Ostatnia zmiana: 28 Maj 2008, 14:56:36 wysłana przez Rixin »

Forum Tawerny Gothic

Odp: Gothic 2 - historia niekoniecznie zgodna z oryginałem
« Odpowiedź #1 dnia: 28 Maj 2008, 14:43:51 »

Offline Airyx

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: -2
  • Płeć: Mężczyzna
  • D'hara!
Odp: Gothic 2 - historia niekoniecznie zgodna z oryginałem
« Odpowiedź #2 dnia: 28 Maj 2008, 16:14:31 »
Wiedziałem, że II część będzie równie fajna jak pierwsza! :-* Najbardziej podobał mi się cały fragment, w którym wszyscy szukali kapitana statku ;D Po prostu, genialna opowieść. 10/10!

Offline Rysownik

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 164
  • Reputacja: 0
  • Veni, vidi fugi
Odp: Gothic 2 - historia niekoniecznie zgodna z oryginałem
« Odpowiedź #3 dnia: 28 Maj 2008, 18:34:51 »
Dzięki za pozytywne komentarze. Mam nadzieję Airyxie, że szybko napiszesz trzecią część "Opowieści z Gwainoru" ;-)

Forum Tawerny Gothic

Odp: Gothic 2 - historia niekoniecznie zgodna z oryginałem
« Odpowiedź #3 dnia: 28 Maj 2008, 18:34:51 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top