Witam.chce przedstawić wam swoją pierwszą opowieść pt "dni krwi".zapraszam do czytania.
Prolog
-Ratford,Ratford!-słychać było w lesie , Drax nienawidził tego miejsca , gdyby to był zwykły las z wilkami i kretoszczurami,ale nie! Ten musiał być z z cieniostworami i krwiopijcami! Drax zobaczył drzewo na którym widać było ślady krwi,od razu dreszcz przebiegł mu po plecach,popatrzył w górę i...i...na Innosa!Co za pomiot Beliara mógł tak uczynić! Ciało Ratforda zwisało z drzewa uwieszone na..jego wnętrznościach! Ale to nie wszystko! Ratford był cały zmasakrowany , a najgorsze było to że zwłoki nie miały oczu, widać było tylko ślady powyrywanych tkanek.
Shadavk-potężny cios bronią obuchową złamał jego kręgosłup,mózg przestał odbierać sygnały,Drax padł martwy,olbrzymie zielone łapska zaczeły zbliżać się do jego oczu,brudne palce weszły w żrenice........ i nagle zrobiło się cicho....
Rozdział I
"oczy"
-Generale Lee! -Orik wpadł z krzykiem do niewielkiej jaskini w nowym obozie.
-Generale Lee,Ktoś znowu zginął,tym razem to Cavalorn ze Starego Obozu!
-Tego nie może zrobić człowiek , nawet wyznawca Beliara.trzeba się jakoś przed tym czymś bronić,Ratford,Drax,Gor na Drak,Aidan,a teraz Cavalorn.Z Laresem już omówiłem sytuację,zakazał swoim ludziom wchodzić do lasu,teraz trzeba będzie porozmawiać z Gomezem i Y' Berionem,niech zwołają zaproszenie u Gomeza tam są najlepszę warunki do rozmów.- Powiedział stanowczo jak to miał w zwyczaju Lee.
-Tak jest!-powiedział Orik i czym prędzej pobiegł aby wydać rozkazy.
Przy stole w sali Gomeza ze brali się wszyscy ważniejsi w kolonii.
-Każdy już wie jak wygląda sytuacja,czy ktoś ma jakieś pomysły?-zapytał Lee.
-Tak,ja mam.-odrzekł śmiało Gomez-weżmiemy kogoś do lasu jako przynęte i ukryjemy trzech z przodu i dwóch z tyłu,a potem wszyscy zażucą solidną sięć na gada,na wszelki wypadek w oddali będzie dwóch kuszników.
-Co o tym myślisz?-spytał Y'Beriona Lee.
-Czuje,że znowu ktoś straci oczy-odparł ponuro Lee.
przepraszam że takie długie zdania,lubie się rozpisywać. Wkrótce rozdział drugi pt."zasadzka'
oceniajcie!
Sorki,że pierwsza część trochę słabo mi wypadła,druga jest lepsza.
Rozdział drugi
"zasadzka"
Krople deszczu wolno opadały z drzew , zwierzęta wracały z żeru,na widnokręgu wschodziło słońce , Swistak bał się piekielnie , on nienawidził przebywać w takich miejcach , przypomniało mu się , jak w Gothcie , mieście w którym mieszkał za dzieciństwa wyruszał z ojcem na polowania, ojciec był kupcem , ale miał kolegę myśliwego i razem ruszali i ,pamiętał , jak wtedy się zgubił , on , mały w wielkim lesie , i wtedy nadszedl , wilk! Stał jak skamieniały ,co robić?Uciekać!Tak,uciekać!Pędził co tchu, ale wilk był coraz bliżej niego,w końcu ÂŚwistak potknął się o korzeń ,cholerny korzeń!Upadł prosto na twarz i wypadł mu środkowy ząb,odtąd wszyscy nazywali go świstak,wilk już się rzucił , wystawił zęby w śmiertelnym grymasie i nagle celny strzał z kuszy przebił mu gardło , okazało się , ze strzelił syn myśliwego , później oboje spotkali się w koloni , oboje byli cieniami ale ten drugi postanowił dalej prowadzić swoją pasję i zginął.To był Cavalorn.
A teraz ÂŚwistak stał pośrodku innego przeklętego lasu i zaczął sobie wyobrażać: a jak coś pójdzie nie tak?A jak morderca go dorwie?Wyobraził sobie jak ktoś wydłubuje mu oczy,nie!Nie mógł znieść czegoś takiego, jego plecy oblał zimny pot , miał ochotę zwymiotować , cholera,uciekać ,tak!Przednia myśl! lepsza od tego całego zasranego planu
Gomeza , jak najdalej stąd, z kolonii , z Khorinis , z całej Myrthany! I żadna cholerna bariera go nie zatrzyma,o nie!
Znowu się uspokoił , no przecież miał większą obstawę niż magnaci , dorwą tego drania, nawet włos mu z głowy nie spadnie, zaraz, a czemu?Bo jest cholerną przynętą!Dalsze rozmyślania przerwał mu szmer w krzakach , zewsząd dobiegły okrzyki cieni i najemników,ale ÂŚwistak już tego nie słyszał biegł jak najdalej od tej rzezi, ale nie słyszał świstu bełtów,czyżby coś się nie udało?Nagle poczuł że jakaś strzała wbija mu się w pierś ale nie była to zwykła strzała,
lecz jej grot był dziwnie długi jak ostrze krótkiego miecza, ÂŚwistak desperacko próbował ją wyjąć rozcinając sobie palce na grocie , wiedział już że straci oczy............po czym osunął się bezwładnie na ziemię.
***
Wkrótce wszyscy zebrali się w miejscu mordu , nikt nie przeżył.
Cholerni kusznicy -powiedział gomez ,niezadowolony że sprawy nie idą po jego myśli.
Zabójców było trzech , jeden zabił kuszników,drugi obstawę,a trzeci, łucznik, przynęte -wyjaśnił Kruk.
Ale kto to mógł zrobić?-nie dowierzał Lee.
Zbyt inteligentnie jak na zwierzę , ale zbyt bestialsko jak na człowieka- odpowiedział Y'Berion.
Czyli to.....- urwał Lee.
Orkowie-dodał Y'Berion.