Darkon przespacerował się po polu walki. Pełne było spalenizny z płomieni ogarów, ciał tych bestii, oraz wiele, wiele litrów krwi. Poparzona ręka, piekła go już mniej, ale dalej zauważalnie. Ten ogar, który się na niego rzucił poszarpał mu jeszcze trochę całe ciało. Wampir jakby dopiero teraz zauważając to, wziął krew, którą zabrał na wyprawę i upijając pół litra powierdział do siebie:
- Dobrze, że wziąłem, bo bez niej, jestem jak Max Payne bez tabletek przeciwbólowych...
Następnie schował resztę krwi i poszedł szukać Nekromanty, IsentoR'a. Po jakimś czasie go znalazł i rzucił w jego stronę:
- Co robimy? Można zabrać z ciał tych bestii jakieś trofea? (czy można, a jak tak, to co i w jakiej ilości ;P)
btw. Dies Irae Vae Victis powiedział, że nie za bardzo może brac na razie udział w wyprawie. Przekazuję tylko ;P