Autor Wątek: Gothic: Realny sen  (Przeczytany 3473 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Boba Fett

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1566
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wolność jest nieśmiertelna
Gothic: Realny sen
« dnia: 09 Styczeń 2008, 21:40:56 »
Ostatnio bardzo rzadko mam okazję napisać jakieś opowiadanie lub inny utwór. Jednakże teraz wziąłem się do roboty i, jeśli tylko spodoba Wam się ten ,,prolog" (liczę na jakieś oceny), to zamierzam dokończyć me dzieło, dając za każdym razem jeszcze więcej tego, co tygryski lubią najbardziej. ;)
ÂŻyczę miłej i przyjemnej lektury oraz zapraszam do komentowania...

________________________________________________________


Podczas długich lat swego panowania Uriel VII zdołał pokonać wszystkich wrogów królestwa. Prócz jednego…Wojna z orkami była niezwykle kosztowna, a cenę za nią miała ponieść niewielka grupa skazańców. Cesarz potrzebował mieczy i tarcz dla swego wojska, toteż każdy przestępca, niezależnie od występku, jaki popełnił, zmuszany był do prac w kopalniach rudy Khorinis. Aby uniemożliwić im ucieczkę cesarz wysłał swych najpotężniejszych magów, aby ci otoczyli całą dolinę magiczną barierą.
Niespodziewanie coś zakłóciło delikatną strukturę zaklęcia i czarodzieje zostali uwięzieni przez ich własne dzieło. Więźniowie błyskawicznie wykorzystali moment konsternacji… Khorinis wraz ze wszystkimi swoimi kopalniami znajdowała się w rękach więźniów.
Cesarz nie miał wyboru, musiał negocjować - potrzebował rudy. Miesiąc po miesiącu cesarz dostarczał więźniom wszystkiego, czego potrzebowali. Miesiąc po miesiącu otrzymywał od nich ładunek cennej rudy. Aż do dziś, na skraj urwiska sprowadzono kolejnego więźnia. Nie wiedział, co go czeka, a to właśnie on miał wszystko odmienić…

Gothic: Realny sen

- W imieniu jego wysokości, cesarza Uriela VII, skazuję tego więźnia na dożywotnie…
- Stać! – krzyknął jakiś mężczyzna, który właśnie podbiegł do zebranych.
Facet spowodował tyle zamieszania, że postanowiłem przestać dłubać w nosie, co czyniłem z wielkim oddaniem i… po prostu z nudów. Gadka tego bufona w żółtym dresie znudziła mnie na tyle, iż mógłbym nawet spisać kartoteki wszystkich więźniów tej niesławnej kolonii. Nowoprzybyły gość wydawał się być zmęczony. Jego spocony czerwony strój wskazywał, że musiał należeć do Zakonu Krzyżackiego jako przedstawiciel magów ognia – z tego co wiem, stąd do klasztoru jest kilka kilosów, więc czarodziej był zmuszony drałować tutaj, a po co? To to mam już zupełnie w dupie. Jeśli mam być zrzucony do tego wariatkowa otoczonego tym magicznym badziewiem, mogliby to zrobić już w tej chwili, a nie marnować mój cenny czas… Cholera… Mam nadzieję, że nie zrewidują mnie jeszcze raz. Poprzednim razem nie znaleźli tych dwóch dragów w moich spodniach, a teraz tylko one mogłyby mi poprawić nastrój…
- Mam dla ciebie propozycję. – Facet w czerwonej sukni wyrwał mnie z moich ,,bagiennych” marzeń. Spojrzałem mu prosto w oczy i  lekko je zmrużyłem. Nie do końca jestem pewny, czy mój trick się udał, ale mag od razu przeszedł do rzeczy. – Ten list musi trafić do arcymistrza kręgu ognia.
- Marnujesz tylko czas – odpowiedziałem mu. Jak zwykle próbowałem zgrywać twardego macho, ale czarodziej od razu chwycił się tego, co było wręcz śpiewem dla moich uszu… Psia kość, dlaczego oni zawsze muszą to robić?
- Sam będziesz mógł wybrać sobie nagrodę, magowie dadzą ci wszystkiego, co tylko zażądasz.
Trafił w czuły punkt. Jak to Krzyżak…
- Dobra – odparłem wreszcie po krótkim namyśle, odpychając miecz jednego ze strażników, który nagle zjawił się tuż obok mojego ciała – ale pod jednym warunkiem. Oszczędźcie mi resztę tej paplaniny. – Wreszcie postawiłem na swoim.
- Jak śmiesz… - oburzył się sędzia, który z niesmakiem przyglądał się całej tej sytuacji. Jego zdenerwowanie sięgnęłoby zenitu, co mogłoby się źle skończyć dla wszystkich tu obecnych, gdyby nie czarodziej.
- Milcz! – krzyknął mężczyzna w czerwonej szacie. – Wrzucajcie go – kiwnął głową stronę dwóch strażników, którzy tylko czekali na ten jeden rozkaz. Było widać, że i oni mają po dziurki w nosie gadaniny tych dwóch transwestytów. Z uśmieszkiem na swoich mordeczkach zaczęli mnie pchać do tyłu, co mogło się skończyć tylko jednym…
Chwilę później leciałem – chciałem czy nie, skurczybyki nie dali mi skoczyć samodzielnie – by po chwili wpaść tam, gdzie najbardziej się obawiałem znaleźć. Woda. Kurwa, krzyczę w myślach, moje skręty! Następne chwile są dla mnie istnym koszmarem. Wiedziałem, że towaru już nie uda mi się uratować, ale jeśli bym pokombinował, to na pewno znalazłbym buca, który by ode mnie je kupił. Z miną mokrego boksera doczłapałem się do brzegu, ale to nie był koniec przykrych dla mnie niespodzianek. Kątem oka ujrzałem, jak jakaś poczwara przypominająca wielkością dorodnego gnoma i chodzącego o dziwo na rękach,  podchodzi do mnie i jedną ze swoich nóg, których notabene używała jako dłoni, chwyciła mnie za kołnierz. Zanim ujrzałem ciemność, zobaczyłem tylko nieogoloną kończynę zmierzającą ku mej twarzy oraz usłyszałem słowa, których nigdy nie zapomnę: Witamy w Strefie 0-700 dla panów!
- Natychmiast przestańcie!
Matko Tereso z Kalkuty, dlaczego nie mogę zaznać spokoju choćby na jedną godzinę? Teraz jakiś kapucyn drze mi się nad facjatą i myśli, że taki to z niego zasrany bohater.
- A teraz precz – rozkazał władczym tonem mój wybawiciel fajansom, którzy najwyraźniej mieli niezłą radochę ze sklepania mi tyłka. – No już, wstawaj – rzekł do mnie, pochylając swój pysk, jakby chciał zrobić mi usta usta.
To wystarczyło, bym się do końca rozbudził. Czym prędzej wstaję i przyglądam się facetowi, który przybył mi z pomocą, niby jakiś błędny rycerz. Zanim dociera do mnie rzeczywistość, gdzie jestem, co mam zrobić i co się stało z moimi dragami, gość w moherowym berecie i z wyrazistym wąsem pod nosem znów się do mnie odzywa:
- Nazywam się Price.
- Jestem… - zacząłem się przedstawiać, nie zdając sobie nawet sprawy, że po cholerę to temu szwei. Wybawia mnie jednak z opresji i przerywa mi.
- Nie interesuje mnie kim jesteś. Jesteś tu nowy, a do mnie należy dbanie o koty. Na razie to tyle. Jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć, słuchaj się mnie, ale oczywiście nie będę ci przeszkadzał w ewentualnej próbie samobójstwa. To jak będzie?
Co ten bufon sobie myśli? Nawet nie wie, po jakich to ja rynsztokach się szlajałem, by nie przetrwać nawet w najtrudniejszych warunkach. Ta zona w porównaniu z tamtymi sytuacjami nie może się wręcz w niczym równać, a on jeszcze śmie mnie pouczać.
- Dlaczego mi pomogłeś? – pytam obojętnie błądząc myślami po pokojach burdelu, w którym byłem zaledwie trzy dni temu.
- Bo potrzebowałeś pomocy. Gdyby nie ja, Sebulba i jego chłopcy mogliby cię wykończyć – odpowiedział mi na moje pytanie z wielkim… jak to się nazywało…bumerang? Nie… Banan! Tak, to banan! Na jego twarzy ukazał się okazały banan! – A ja jestem zbyt miły, żeby się temu spokojnie przyglądać. W końcu przebyłem całą tę drogę po to, by złożyć ci propozycję.
Co on znowu pierdoli? Najpierw ten imbecyl w czerwonej sukience, a teraz ten moher chce mi przedstawić ,,propozycję nie do odrzucenia”. Czyżbym był aż tak atrakcyjny?
- Propozycję? – pytam z udawanym zdziwieniem, by dać temu człekowi choć trochę satysfakcji z uratowania mi tyłka.
- Tak. Po tym zajściu z Sebulbą i jego ludźmi powinieneś się domyślić, że przyda ci się ochrona.
Goryl? Z każdą chwilą coraz bardziej dociera do mnie, że ten facet chyba bardziej się naćpał, niż ja niegdyś w knajpie Orlana. Potrafię o siebie zadbać na tyle, by przeżyć tu pierwszy dzień. Ba, by nawet się stąd wydostać. Obiecuję Ci to, mordo ty moja, będę pierwszym, który pożegna się z tym miejscem. A wtedy przekonamy się, kto będzie potrzebował obstawy.
- Każdy, kto tu trafia, ma wybór. W zonie są trzy obozy i w końcu będziesz musiał do któregoś dołączyć.
Będę to ja musiał jak na razie skoczyć do wychodka.
- Jestem tu, by udowodnić wszystkim nowym, że najlepszym miejscem dla nich będzie Stary Obóz.
Taki mądry? To teraz czas na mnie, bym to ja go czymś powalił.
- Mam list do Arcymistrza Magów Ognia – chwalę się. - Jakiś mag dał mi go zanim mnie tu wrzucono.
- Twoje szczęście, że nie mogę się więcej pokazywać u magów. Ktoś inny mógłby ci poderżnąć gardło za taki list. A to dlatego, że magowie hojnie opłacają swoich kurierów, a większość z tutejszych ludzi nic nie posiada. Na twoim miejscu trzymałbym język za zębami aż do chwili, gdy spotkasz któregoś z magów. Chociaż wątpię, żeby ci się udało.
- Dlaczego? – pytam z lekka zaskoczony. Czyżby ten łosiek mnie pojechał? Nic z tego nie rozumiem.
- Czarodzieje mieszkają w zamku, w Starym Obozie. Tylko ludzie Gonzalesa mają tam wstęp.
- Kim jest Gonzales?
- Gonzales jest najpotężniejszym z magnatów kierujących handlem rudą. To on rządzi w Starym Obozie i ma najwięcej do powiedzenia w całej tej strefie.
Myślałem nad słowami tego mężczyzny. Teraz wiedziałem, że nie wystarczy tylko pierdnąć, by odebrać nagrodę od czarodziejów. W dodatku ten cały Gonzales… Nagle spostrzegam, jak ten cały Price oddala się od miejsca, gdzie przed chwilą mi pomógł. Wiedziałem – moje info o liście jednak tak go onieśmieliło, że postanowił zejść mi z oczu. Możliwe, iż czuł się odrzucony przez to, że to właśnie mi dano taką szansę. Może jednak ten transwestyta, który dał mi ten cały zwitek papieru, jednak skądinąd okazał się mi dosyć pomocny? Nie czas o tym myśleć. Pora znaleźć jakieś miejsce, gdzie mógłbym sobie ulżyć. Zawsze to się tak kończy, jak napiję się jakiejś ,,obcej” wody. Rozglądam się – jest to mała kotlinka z jeziorem po środku oraz drewnianym podestem przy jednej ze skalnych ścian. Mojemu sprytnemu oku nie uchodzą również skrzynie, które mogą się okazać odpowiednim miejscem do mego czynu… Zapewne tamte tłuki jeszcze po nie wrócą… Pora zostawić im jakąś niespodziankę. Czeka mnie pracowity dzień. Znowu…
« Ostatnia zmiana: 10 Styczeń 2008, 15:52:09 wysłana przez Boba Fett »

Offline Altair

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1125
  • Reputacja: 609
  • Płeć: Mężczyzna
  • Bóg ma nas w opiece
Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #1 dnia: 09 Styczeń 2008, 23:12:30 »
Humorystyczne? A jakże... szkoda, że tylko z nazwy.

No cóż, jak na twoje możliwości prezentujesz się Bobku bardzo słabo, fabuła - Gothic, co od razu obniża ocenę... Wydarzenia przedstawione tutaj identyczne jak w grze tylko dodajesz tam swoje komentarze i zmieniasz imiona. Nie było miejsca w powieści, w którym pojawiłby się choć ślad uśmiechu na mej twarzy. Miejscami są literówki, nie żeby jakieś straszne pomyłki, ale jednak - diabeł tkwi w szczegółach :):

Cytuj
Był widać, że i oni mają po dziurki w nosie gadaniny tych dwóch transwestytów.

Cytuj
Następnie chwile są dla mnie istnym koszmarem.

No ale tak to jest, Word też człowiek, nieomylny nie jest. Co tam dalej... aha, no tak. Dokładnie wiem, jeszcze zanim przeczytałem, co zaraz się stanie. Nie nadajesz tego... charakteru, który, mimo iż znamy Gothic'a pozostaje nas w niepewności i zadajemy sobie pytanie "co będzie teraz inaczej?". Fabuła jakby inspirowana serią filmików kolegi Quariora - "Gothic - Prawdziwa Historia". Ogólnie to dołożyłeś jeszcze jedno na stos miliarda dzieł o podobnej tematyce i wykonaniu, zatem jednym słowem - nic nowego. Troszeczkę też uabstakcyjniasz opisy, jak np. tego Sebulby. Rozumiem, że chcesz by było śmiesznie, ale znowu przywalę kozackim tekstem i rzeknę - piękno tkwi w prostocie. Troszkę czasem przedłużasz zdania, czyli robisz odwrotną rzecz od mojej wady (gdyż ja ciągle kropkuje). Np. tutaj:

Cytuj
Kątem oka ujrzałem, jak jakaś poczwara przypominająca wielkością dorodnego gnoma i chodzącego o dziwo na rękach, podchodzi do mnie i jedną ze swoich nóg, których notabene używała jako dłoni, chwyciła mnie za kołnierz.

Przeczytaj to jeszcze raz... niby ładny styl, no ale jednak popieprzone. Oprócz tego - notabene znaczy po łacińsku "zauważ dobrze", czy też "zwróć na to uwagę", więc tenże zwrot pasuje tutaj jak banan do ucha.

Nie wystawię ci konkretnej oceny, gdyż niezbyt wiem jak oceniać historię, którą przepisałeś dokładnie z gry i zmieniając tam co nieco z odrobiną (może niedostrzegalnego jedynie przeze mnie) humoru...

Forum Tawerny Gothic

Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #1 dnia: 09 Styczeń 2008, 23:12:30 »

Offline Elrond Ñoldor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 17213
  • Reputacja: 14987
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #2 dnia: 09 Styczeń 2008, 23:51:11 »
Altair, a żebyś się w piekle spalił ;f. Przecież to bardzo świetne opowiadanie.Jak powiedziałem "bohater gry w krzywym zwierciadle". Co z tego że było takich masa, że co trzeci user który pisał na tym forum (o gothic) pisał takie coś? W tym opowiadaniu jest to coś ;]. Jest lekka dawka humoru, zwykłe przemyślenia, można powiedzieć z,wykłego człowiek, ale jak zabawne. Nie jest to opowiadanie że np. bohater gry pierdną i bariera wybuchła ;f. Jest to opo które ma klasę xD Ale skaczę z tym z tym gderaniem.

Według mnie te opowiadanie, jest jednym z najlepszych opowiadań humorystycznych jakie przeczytałem na tym forum i z niecierpliwieniem czekam na kolejne części. Koniec.

P.S. Nie zwracam uwagi na jakieś nierażące błędy ortograficzne i interpunkcyjne...
« Ostatnia zmiana: 09 Styczeń 2008, 23:53:14 wysłana przez Elrond »

Offline Boba Fett

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1566
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wolność jest nieśmiertelna
Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #3 dnia: 10 Styczeń 2008, 15:33:29 »
Pozwolę sobie odpowiedzieć na Wasze komentarze. :)

Cytuj
No cóż, jak na twoje możliwości prezentujesz się Bobku bardzo słabo
a) Nie Bobku, jeśli już, to Boba.
b) Chciałbym tylko nadmienić, że to początek opowieści, dlatego być może nie zachwyca. Wstawiłem go dlatego, iż chciałem ujrzeć Waszą reakcję i wtedy ocenić, czy warto wstawić jedną dużą całość, czy też pojedyńcze części.

Cytuj
Wydarzenia przedstawione tutaj identyczne jak w grze tylko dodajesz tam swoje komentarze i zmieniasz imiona.
Bo to początek i ten zabieg (wstawienie całego intra) był wymagany na rzecz dalszej opowieści. A każde zmienione imię należy do innej postaci... :P ;)

Cytuj
Dokładnie wiem, jeszcze zanim przeczytałem, co zaraz się stanie. Nie nadajesz tego... charakteru, który, mimo iż znamy Gothic'a pozostaje nas w niepewności i zadajemy sobie pytanie "co będzie teraz inaczej?".
Jak wyżej: to początek to nie warto się spodziewać nie wiadomo jakich fajerwerków. Ta krótka część miała Was tylko wprowadzić do całej opowieści i pokazać, jaki styl będzie miał ten cały tekst. Historia dopiero się rozwija... Dodatkowo to ma być Gothic, tylko że przedstawiony w trochę innym ,,wymiarze".

Cytuj
Fabuła jakby inspirowana serią filmików kolegi Quariora - "Gothic - Prawdziwa Historia".
Dla wiadomości powiem, ze oglądałem tylko dwa filmiki tej zabawnej serii - i to jakieś grubo ponad pół roku temu. Dziwne by było, jakby nagle naszła mnie chęć, by zrobić klona ,,Prawdziwej historii". Może moja powieść jest podobna do tej produkcji, jednakże staram się to zrobić na swój sposób, nie dawać niektórych żartów na siłę (w tej serii z takimi często się spotkałem).

Cytuj
FWedług mnie te opowiadanie, jest jednym z najlepszych opowiadań humorystycznych jakie przeczytałem na tym forum i z niecierpliwieniem czekam na kolejne części.
Cieszę się. :) Jeśli więcej takich opinii usłyszę, to jednak uznam, że warto dalej tracić swój czas, byście mogli się trochę pośmiać z ,,nowej" Kolonii.

Ogółem to dziękuję za krytykę.

Offline Altair

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1125
  • Reputacja: 609
  • Płeć: Mężczyzna
  • Bóg ma nas w opiece
Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #4 dnia: 10 Styczeń 2008, 15:46:59 »
Umiem czytać, Boba, celowo napisałem Bobku, tak zdrobnieniowo ;].

Mam taką tylko odpowiedź na ocenę Elratha. W porządku - podoba ci się, nie kwestionuje twojej oceny, gdyż jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje. Ciebie to śmieszy, a mnie to nie śmieszy. Mamy odmienne zdania, ale czy to od razu powód żeby podważać moje argumenty pytaniami "co z tego?" czy też "przecież jest inaczej". Nie lepiej szukać więcej argumentów do oceny opowiadania, niż szukać powodów (te które znalazłeś i tak raczej nie dają mi do myślenia ;p) by spróbować podważyć sprzeczną ocenę? Opowiadanie na pewno nie stanie się lepsze ani gorsze, jeśli podważysz złe oceny.  

A jeszcze odpowiem Bobie - na pewno przeczytam ciąg dalszy i ocenię, choć już chyba bardzo dobrze wiem, o czym będzie...

@Dante... Nie ma to jak wyczerpująca ocena, co?
« Ostatnia zmiana: 10 Styczeń 2008, 16:00:58 wysłana przez Altair »

Offline Dante

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 1536
  • Reputacja: 40
  • Płeć: Mężczyzna
  • Are you talking to me bitch?
Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #5 dnia: 10 Styczeń 2008, 16:32:39 »
To tak...
Pomysł obryty jak nie wiem co, ale wykonanie idealne aczkolwiek brak mi tam mocnych słów. Teskst stylistycznie i gramatycznie dobry, więc czepiać się nie będę. Nie wiem Altair czemu twierdzisz że nie ma tu humoru. Od pierwszego zdania uśmiech pojawił się na mej twarzy. Fakt w środku prawie znikł, ale potem znów powrócił. Najlepsze to zamiana Gomeza na Gonsaleza. To  mnie rozbroiło xD

Więc ocenka 8 za zryty pomysł i brak "mocnych" akcentów ;p

PS. Wybaczcie, że tamta ocena była krótka ale jakoś rozpisywać mi się nie chciało ;p

Offline Altair

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1125
  • Reputacja: 609
  • Płeć: Mężczyzna
  • Bóg ma nas w opiece
Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #6 dnia: 10 Styczeń 2008, 16:39:37 »
Cytat: Dante
Nie wiem Altair czemu twierdzisz że nie ma tu humoru.

Bo jakoś mnie nie śmieszy zmiana imion Gomez na Gonzales, nazwanie kogoś transwestytą, to, że Bezi trzyma przy sobie dragi albo "gość w żółtym dresie". Powodem może być też to, że ja też mam swój gust...

Offline momo

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 895
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • gothiczeQ
Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #7 dnia: 10 Styczeń 2008, 17:33:55 »
Pod względem stylistycznym nie ma się do czego przyczepić, ale w tym opowiadaniu nie ma nic specjalnego. Gdyby odjąć nieco naciągane elementy humorystyczne i przywrócić nazwy, zostaje historia przedstawiona w gothic'u, którą większość forum dobrze zna. Przynajmniej w moim przypadku spowodowało to, że za pierwszym razem poprostu opuszczałem niektóre fragmenty tekstu bo wiedziałem co się zaraz wydarzy. Jak to już powiedział Altair, brak tu czegoś nowego, czegoś co przyciągnie nawet uwagę osoby która zna na pamięć całą grę i dziesiątki podobnych opowiadań nawiązujących do jej fabuły. Moim zdaniem nie wyszedł Ci ten eksperyment, spodziewałem się czegoś znacznie lepszego.
Cytuj
Dla wiadomości powiem, ze oglądałem tylko dwa filmiki tej zabawnej serii - i to jakieś grubo ponad pół roku temu.
Nom jeśli chodzi o ścisłość, to chyba nie tak grubo pół roku temu, bo z tego co wiem to pierwsza część ukazała się jakieś 5 miechów temu.
Cytuj
Jak wyżej: to początek to nie warto się  spodziewać nie wiadomo jakich fajerwerków. Ta krótka część miała Was  tylko wprowadzić do całej opowieści i pokazać, jaki styl będzie miał  ten cały tekst. Historia dopiero się rozwija... Dodatkowo to ma być  Gothic, tylko że przedstawiony w trochę innym ,,wymiarze".
Mam nadzieję, że w następnych częściach będzie więcej tej inności, no i życzę powodzenia przy pisaniu.

Offline Boba Fett

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1566
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wolność jest nieśmiertelna
Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #8 dnia: 11 Styczeń 2008, 20:32:48 »
Pisaliście, że za mało ostrych słów...A właśnie bałem się, ze jeśli użyję ich za dużo, bo będziecie na to narzekać. :P No cóż, w kolejnej części, którą udało mi się napisać w dość krótkim odstępie czasu (co jest dla mnie dosyć rzadkie), będzie ich więcej - i być może dadzą większego uroku mojemu opowiadaniu. ;) Jeszcze raz życzę miłej lektury i dziękuję za wszystkie komentarze, krytyki i oceny.
____________________________


Strefa od pierwszych chwil nie zachwycała. Wszędzie smród, brud i ubóstwo, które, jak mogłoby się zdawać, chyba bardziej miały upiększać to miejsce, niżby je oszpecać. Szedłem sobie ścieżką, która, jeśli wierzyć słowom tego bufona w berecie, prowadziła do tego… Starego Obozu? Wreszcie przede mną ukazała się jakaś drewniana brama, a na niej dwójka kretynów. Co mi szkodzi, myślę. Wbijam na górę do braci i od razu pierwszy z brzegu zaczyna coś do mnie pierdolić:
- To ciebie dzisiaj rano wrzucili do tego szamba pełnego niewyżytych gejów i murzynów?
Widzę, że koleś na poziomie, rozmowa może się okazać nader ciekawa
- Niby mnie – odpowiadam bez namysłu, jak zawsze zgrywając twardziela, nawet teraz, gdy nie mam przy sobie żadnego miecza lub szpadla.
- Bob lubi kotów.
- Kim jest Bob? – pytam, gdyż to imię od samego początku przypadło mi do gustu. Wprawdzie nie wiedziałem, iż właściciel tego imienia to skurwiel jakich tu mało, ale… Nowy jestem, co mam zrobić? Każdy musi mieć przyjaciół, szczególnie w miejscu, gdzie sami mężczyźni muszą odprawiać wspólną orgię. Nie mogłem przecież zostać wyrzutkiem.
- Sam się przekonasz, kochasiu, jak zawitasz w obozie Gonzalesa – uśmiechnął się do mnie podobnie, jak mój wujek w pamiętny dzień świąt na cześć… sam nie pamiętam już czego.
- Są tu jakieś inne zbiorniki szajbusów?
- No ba, a co ty żeś myślał? Tu pełny serwis, nie ma bata. Myślałeś, że tylko Bob jest główną atrakcją? Prócz Starego Obozu jest jeszcze ten cały obóz Stalkerów. Chuj wi, kiedy się tu pojawili, ważne, że to właśnie teraz przez nich dostaję pierdolca. Muszę dzień i noc się czaić, by te nie wychędożone bambusy nie wdarły się na plac wymian. Wisz, jak to męczy?
O matulu, kolejny laluś, który myśli, że obchodzą mnie jego problemy. Co to ja, kurwa, jestem? Gorąca linia? Może mam go jeszcze pocieszyć i pogłaskać po jajkach? Z każdą chwilą coraz bardziej żałuję, że jednak te trzy fajansy nie dobiły mnie…
- I? – jestem już na tyle zniecierpliwiony, że mam ochotę już iść do tego ich obozu.
- No i obóz kultu. Tam to już dupa blada, jak wejdziesz. Nie ma mowy, byś po odwiedzinach ich siedziby nadal pozostawał prawiczkiem. Mieszka tam od cholery Jamajczyków i murzynów, a wszyscy skupieni wokół ich świętego bóstwa.
Widząc, że gość zaczyna już powoli nudzić, postanowiłem olać go i sobie pójść. Jak się okazało, nie był to zbyt dobry pomysł. Facet oczekiwał zapłaty za te beznadziejne informacje, a ja sobie po prostu poszedłem. Reakcja była oczywista.
- Ty skurwielu, wracaj! – krzyknął strażnik.
Od razu skoczyłem z drabiny i przebiegłem przez bramę, kierując się dalej ścieżką. Nagle się zatrzymuję i oglądam za siebie.
- O kurwa – zbladłem.
Niczym stado słoni, jeden z moich nowych wielbicieli parł ku mnie z wyciągniętym mieczem i krzyczał coś, co zaczynało się na k, p i s. Nie wiem, co dokładnie mówił, gdyż w tej chwili bardziej musiałem się skupić na ucieczce. Trwało to może trzy minuty, może mniej, ale w tak szybkim tempie dobiegłem do jakiegoś przesmyku. Widzę – trup se widzi. Podchodzę, już całkiem spokojny, i przyglądam się mu. Pacnąłem go ręką i myślę, rekwizyt. Już nawet na szkieletach oszczędzali. Odwracam wzrok ku ziemi i widzę - jakieś żelastwo.
- No, to teraz ja tu rządzę. Czas skopać trochę tyłków.
Sięgam po miecz, wyciągam go z ziemi i robię nim kilka młynków. Wiem, że w tej chwili narodził się nowy ja, który odmieni to miejsce nie do poznania. Idę dalej ścieżką, która wreszcie zaprowadza mnie ku obrzeżom małego lasu. Stoi tam dwójka mężczyzn, którzy znacznie różnili się od tych, których dotąd widziałem.
- Czego? – przywitał się dosyć miło jak na te klimaty jeden z nich.
- Ano – zaczynam, ale dopiero teraz dochodzę do wniosku, że sam nie wiem, po co do nich podszedłem. Z braku laku i mądrych pytań walę to, co mi przyszło do głowy – Może macie dla mnie jakieś rady?
- Oj, chłopaczku, ty nie tutejszy? Jedyne, co ci powiem, to trzymaj się z dala od lasów. Może nie ma tam zmutowanych wilków i dzików, ale i tak, co jak co, niektóre bestie potrafią odgryźć znaczną część dupska. A wiesz co jest najgorsze? To, co musimy tu żreć. Jesteśmy myśliwymi, a jeść coś trzeba. Najlepszym łupem są te kuropodobne gówna, które skrzeczą jak moja świętej pamięci matka w łóżku. Ich mięso nie jest pierwszych lotów, bowiem smakuje jak orkowe wymiociny. Jednak to jeszcze pikuś. Mówię ci, wystrzegaj się tego szajstwa, póki możesz, a żryj w ostateczności. Wystarczy jeden kawałek, a sraczka gwarantowana.
Informacja ta była nader wartościowa, gdyż mógłbym to jeszcze kiedyś wykorzystać. Zastanowiłem się nad ich przynależnością – murzynami nie byli, jamajskich czap też nie posiadali, a ich kombinezony nie wskazywały, by skumali się kółkiem różańcowym Gonzalesa.
- Jesteście Stalkerami? – pytam, choć i tak wiem, że jest to niepotrzebne, bo prawda jest oczywista.
- Prawie. Czekamy, aż nasz dowódca awansuje nas na pełnoprawnych Stalkerów.
- A kim jest ten wasz wódz?
- Zwie się Bruce Lee, podobno był kiedyś generałem cesarza. Więcej ci nie powiem, bo sam gówno wiem na ten temat. Pójdź do Nowego Obozu, popytaj, pouśmiechaj się ładnie, a nuż dowiesz się coś więcej.
Uznałem, że rozmowa powinna się na tym skończyć, a Stary Obóz zaszczycić wreszcie moją zacną osobą. Nie zwlekając więc, ruszyłem, jednakże po drodze natknąłem się na jakieś ,,cóś”, co latało i bzykało. Ni to przerośnięty komar, ni inne badziewie, a buczy jak przyzwoity bączek. Sięgam po mój zdobyty niedawno miecz i myślę, jak go zaatakować. Nagle wpadam na genialny pomysł! Podturlam się do niego! Nie wiem, co się działo potem. Nagle leżę na ziemi i widzę, jak z żądła tego obrzydlistwa wyciekają jakieś organy i zielonkawa krew. Niezły jestem, chwalę się w duchu. Próbuję wstać, ale dopiero w tej chwili czuję, że jakiś wsiur grzebie mi gaciach.
- Co jest do cholery…? – zdziwiłem się.
- A idź Ty, Zbychu, mówiłem, że ten gnojek nic nie ma. A ty mi jeszcze kazałeś zaglądać do jego spodni.
- Kot? – pyta ten drugi.
- Kot.
- To wywal go do rzeki.
- Nie będę go brał do rąk, nie wiadomo gdzie się tarzał.
- ÂŁapy precz, bo nogi z dupy powyrywam! – krzyczę zrywając się na równe nogi.
Bałem się tylko dwóch rzeczy – że zajrzeli tam, gdzie nie trzeba, oraz o moje skręty, o których, na miłość boską, całkowicie zapomniałem. Możliwe, że tylko one będą moim źródłem gotówki podczas pierwszych dni w tej oborze.
- Obudziła się królewna – rzekł z ironią jeden ze strażników mostu, za którym można było już zobaczyć fortyfikacje obozu. Ze słów mohera zapewne Starego. – Won stąd, i to już, obdartusie.
ÂŁapię mój miecz leżący na ziemi i chowam go za pas. Policzyłbym się z nimi bez problemu, ale czas mnie gonił. List już chyba wysechł, tak samo dragi, więc powinienem czym prędzej udać się do jakiegoś kupca i do tych magików za dychę. Przechodzę dumny po kładce i po kryjomu pokazuję im fagasa. To sprawiło, że dotarcie do bram obozu wymagało ode mnie i moich nóg tylko czterech sekund. Moim oczom ukazał się to, czego mogłem się spodziewać: jeden wielki bajzel, na którego czele stał znajomy mi Price oraz kilku imbecylów, którzy myślą, że tu rządzą. Trochę dalej widniało kolejne przejście pilnowane przez strażników, jednakże Ci wydawali się bardziej ,,oporni”. To no tera pytanie: co mam, kurwa, tutaj robić? Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle jakiś men dał mi kilof i kazał zapieprzać do jakiejś kopalni, bym se pomachał trochę i zarabiał na utrzymanie tego ,,domu spokojnej starości”. Nim zrobiłem pierwszy krok ku mej karierze, jakiś plastuś, gębą podobny do Kena, podlazł do mnie i zaczął do mnie mówić:
- Jesteś tu nowy, co?
A Ty jesteś pojebany, co?, myślę, nie mogąc zrozumieć, jak tacy idioci doszli tutaj do czegokolwiek. Jego pancerz wskazywał, iż musiał być jednym z ,,ważniejszych” tutaj, a jak na razie nie warto było takim podpadać
- Czego ty cholero ode mnie chcesz? Nie, nie kupię badziewia, które próbujesz mi wcisnąć.
- Chcę Ci tylko zaproponować ochronę. Bez niej nie minie nawet dziesięć minut, jak jakiś kaczorek zaprowadzi cię do swojej chaty, niekoniecznie za twoją zgodą, i tam sobie porozmawiacie sam na sam.
Pogrzebałem w kieszeniach moich spodni i znalazłem dziwny, niebieski, błyszczący kamyczek. Rzuciłem mu go, nie wiedząc nawet, czy ma on jakąkolwiek wartość.
- ÂŻebrze się przed miastem, a nie w środku. A teraz zjeżdżaj stąd – wypaliłem mu, po czym ruszyłem dalej.
Nie patrząc nawet na Price’a, przeszedłem obok miejsca, gdzie siedział – chyba przed swoim domem, dupy nie dam – i zjawiłem się tuż obok faceta, który psykiem przypominał mi cygana. Zbroja ów człeka wskazywała, że zajmował jeszcze większą pozycję w hierarchii całego tego burdelu dla panów, który nazywają Starym Obozem.
- Szukasz czegoś, moje dziecko? – spytał spokojnym głosem.
- Tak.
- A można wiedzieć czego? Bo chyba nawet nie wiesz, gdzie próbujesz zaprowadzić to swoje dupsko.
- Prócz jakieś flaszki wódki i panienki, to chętnie porozmawiałbym z magami, którzy, o ile mnie pamięć nie zawodzi, a z nią jest ciężko, siedzą sobie w tym waszym zamku.
- Co cię do nich sprowadza?
- A chuj cię to, wpuścisz mnie, czy nie? – Jego pytania coraz bardziej mnie denerwowały. Nie jestem, kurwa, w Milionerach, by mu odpowiadać na wszystko.
- A jak sądzisz, gieroju? Nie zjebali mnie jeszcze na tyle, bym pozwolił wejść do zamku jakiemuś cwaniaczkowi, wyglądającemu jak moje spodnie po wczorajszej bibie u Gonzalesa.
- Jest coś, co bym musiał zrobić, byś mnie jednak tam wpuścił? – zapytałem od niechcenia, wiedząc jaka będzie odpowiedź tego fajfusa.
- Znalazłoby się coś, mój skarbeńku. – Tym stwierdzeniem zadziwił mnie. Możliwe, że jednak umówię się na randkę z czarodziejami szybciej, niż mogłem się tego spodziewać.
- No to wal, czego ci trza?
- W obozie kręci się jeden ze Stalkerów. Jest kurierem magów i trudno się go pozbyć, reszta nie powinna cię obchodzić. Twoim zadaniem jest zaciągnięcie go w jakieś krzoki za Starym Obozem i udupienie go.
- Co, jeśli nie będzie chciał nawet ruszyć tyłka z miejsca?
- Matulu, co za debil… - rzekł sobie pod nosem strażnik sądząc, że nie usłyszę tego. – To pierdolnij go kamieniem w mordę, wtedy sam się przekonasz, jaki będzie tego efekt – powiedział już normalnym głosem, acz trochę rozdrażnionym.
Czułem to – w tym był jakiś haczyk. Zlecenie mogło się okazać niezbyt trudne, aczkolwiek ta fujara coś przede mną ukrywała… Uśmiechnąłem się do niego.
- To jak? – Cygan, co można było zauważyć, był już znudzony moim towarzystwem. Jednakże był już myśli, że pomogę mu rozwiązać jego problem. Postanowiłem nie dać mu tej satysfakcji.
- Cmoknij mnie w pompkę, cwelu.
Nie obyło się bez ucieczki. Na szczęście wokół było pełno szałasów, gdzie łatwo się schowałem przed siepaczami tego bambusa. Chyba czas się czymś zająć. Może porozmawiam sobie z tym Stalkerem? Ale nie, wpierw załatwię sobie wejściówkę do zamku, zapewne ten szurnięty moher znowu mi coś zaproponuje… Warto jednak było na samym początku skołować trochę szmalu, browara i dowiedzieć się, kim jest i gdzie jest ten cały Bob…
« Ostatnia zmiana: 11 Styczeń 2008, 21:01:14 wysłana przez Boba Fett »

Offline Elrond Ñoldor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 17213
  • Reputacja: 14987
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #9 dnia: 11 Styczeń 2008, 21:54:00 »
Kolejna część Gothica nie dla dzieci xD. Powiem szczerze je jest lepsza od tego co zamieściłeś na początku. Najwidoczniej wziąłeś sobie do serca, że jest te opo za słabe. I dobrze zrobiłeś. Więcej ostrych słów, przez to lepsze dialogi i wszystko się ładnie łączy. Fabuła jak fabuła. Można powiedzieć że taka jaką obieramy w grze. Ciekawi mnie tylko ten Bob. Czekam na kolejne części.

Aha, ocenka - 9/10

Offline Visor

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 120
  • Reputacja: 23
  • Płeć: Mężczyzna
Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #10 dnia: 12 Styczeń 2008, 21:40:13 »
Spodziewałem się czegoś innego po opowiadaniu humorystycznym. Mówiłeś o poziomie żartów w "Gothic : Prawdziwa Historia", ale tutaj też wcale nie widzę jakiś super żartów. Zamiana imion i nazwanie transwestytą maga. Może jakby napisał to kto inny byłbym bardziej pozytywnie nastawiony, ale od ciebie liczyłem dostać humor wyższych lotów - taki przy, którym można się parę razy na jedną część uśmiechnąć. No cóż... mojego uśmiechu tak jak i Altaira to nie zdobyłeś.

Tak jak pisano już parę jest to dotychczas "humorystyczny" opis tego co przeżył bezimienny za barierą. Humorystyczny jest wzięty w cudzysłów, gdyż jak mówiłem : żartów jest nie za wiele a i nie śmieszą one za bardzo. Już bardziej by mnie bawiło jakbyś podstawił za maga ognia IsentoR'a. A tymczasem te wszystkie dowcipasy stoją niewiele ponad Prawdziwą Historią. Choć tam jednak parę razy się uśmiechnąłem...  

Pod względem stylu czy też poprawności nie mam zarzutów. Ortografia, interpunkcja stoi na poziomie tym co zwykle. A same opisy są dobre i potrafią zaciekawić. Ja sam traktuje to opowiadanie jako pisemny opis historii Gothic'a. No i ta intrygująca postać Boba... :) Nie licząc żarcików opowiadanko można poczytać mimo, że wałkowało się ten schemat parę razy.  

Gdybym był zmuszony dać ocenę dałbym najpewniej 3/5.

Forum Tawerny Gothic

Gothic: Realny sen
« Odpowiedź #10 dnia: 12 Styczeń 2008, 21:40:13 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top